
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i wygrywaj nagrody w Fantasy Lidze! >>
Radosław Spiak: Właśnie rozegrałeś swój ostatni mecz w barwach Zastalu. Co czujesz?
Marcel Ponitka: Wdzięczność. Zarówno dla kibiców, jak i chłopaków z drużyny, a także klubu oraz trenera. To były piękne dwa sezony, a łącznie cztery super lata, które spędziłem w Zielonej Górze. Przyznaję, że mieszają się we mnie sentyment, smutek i ekscytacja nową przygodą oraz nowym miejscem. Cóż, podjąłem decyzję, idziemy dalej, zobaczymy, co będzie. Na pewno jestem podekscytowany kolejnym wyzwaniem. Nie mogę się doczekać, aż pojawię się w Permie, poznam nową drużynę i zacznę nowy wątek w swojej karierze.
Jak ci się grało i przygotowywało do meczu z Awtodorem, wiedząc, że będzie tym ostatnim?
Właśnie na tym polegał największy problem całej tej sytuacji, że nie wiedzieliśmy, który mecz będzie ostatnim. Wydawało nam się, że to będzie mecz z Bydgoszczą, aczkolwiek wyszło na to, że jeszcze dzisiaj rozegrałem jedno spotkanie. Przez ostatnie trzy-cztery dni dużo się działo wokół mojej osoby, całej sytuacji i to na pewno miało wpływ na mój występ. Głowa nie była taka, jak powinna.
Chociaż starałem się dać z siebie sto procent i być przygotowany i skupiony, to niestety wszystko to, co się działo ostatnio, miało na pewno na mnie wpływ. Gdzieś z tyłu głowy było też, żeby uważać na siebie, bo wiadomo, jak to jest z takimi ostatnimi meczami, gdzie już coś jest przesądzone. Ale cieszę się, że mogłem pomóc drużynie ten ostatni raz i na pewno będzie mi jej brakowało.
Jak wyglądało pożegnanie z kolegami z zespołu i trenerem Tabakiem?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!