Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Wojciech Malinowski: Czy pamięta Pan, ile razy wygrał Pan w Hali Mistrzów przeciwko Anwilowi Włocławek jako zawodnik?
Maciej Raczyński: (po krótkiej chwili zastanowienia). Na pewno wygrałem z Kotwicą Kołobrzeg, kiedyś przez samymi Świętami Bożego Narodzenia (sezon 2006/07 – red.). Dobrze to pamiętam, gdyż od razu zostawałem wtedy we Włocławku u rodziny.
Później, to już chyba tylko niedawno w Spójni Stargard (sezon 2018/19). Czyli wygląda na to, że dwa razy.
Gratuluję prawidłowej odpowiedzi w konkursie. Jak zatem smakuje pierwsza wygrana we Włocławku w roli trenera?
Na pewno mam duży sentyment do miasta i klubu. To miejsce, w którym się urodziłem i wychowałem, a potem w 2003 roku stawiałem pierwsze kroki jako zawodnik po przejściu wszystkich szczebli juniorskich. Zawsze miło wracać w rodzinne strony, szkoda, tylko że mecze musimy rozgrywać przy pustych trybunach. To był jedyny minus tej sytuacji, ale co zrobić – takie mamy obecnie czasy.
Starałem się podchodzić do meczu jak do każdego innego. Jednak ten dodatkowy podtekst, że próbuję wygrać w rodzinnym mieście, na pewno się pojawił.
Rozmawiamy 24 godziny po zakończeniu spotkania. Jaki Pan i drużyna mieliście plan, by wyjechać z Włocławka ze zwycięstwem?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!