Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Mecz nr 5 Zastal vs. Stal analizuje Krzysztof Szubarga – czytaj TUTAJ >>
Wojciech Malinowski: Gratuluję znakomitego występu. Co po takim meczu i 39 minutach spędzonych na parkiecie wygrywa – zmęczenie czy pomeczowa adrenalina?
Łukasz Koszarek: Zawsze adrenalina (śmiech). Wieczór był jednak bardzo fajny, gdyż po powrocie do hotelu obejrzałem trochę Euroligi. Piąte, decydujące o Final Four spotkania były bardzo ciekawe.
Obudziłem się w dobrej formie, zawsze pomagają też miłe wiadomości i sms-y, które otrzymałem od znajomych i przyjaciół. Łatwiej się wtedy wstaje.
Kiedy się dowiedziałeś, że rozpoczniesz mecz w pierwszej piątce?
30 minut przed meczem.
Spodziewałeś się takiego rozwiązania?
Szczerze powiem, że raczej nie. Jestem zresztą takim zawodnikiem, który nie ma na to ciśnienia. Wiem, że mecz trwa 40 minut, jest w jego trakcie dużo zmian i nie ma znaczenia, kto go rozpoczyna. Gdy się jednak dowiesz, że zaczynasz od 1. minuty, to trzeba trochę zmienić w głowie, by od początku być w pełni skoncentrowanym.
Zagrałeś 18 minut w 1. połowie i można się było zastanawiać, ile masz jeszcze paliwa w baku. A tymczasem skończyło się na 39 minutach i decydujących rzutach w końcówce.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!