
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Grzegorz Szybieniecki: Zacznijmy od Legia – King, bo tutaj nasze typy się różniły. Nie ukrywam, że robię to z lekkim uśmiechem – jak tam się miewasz Jacuś?
Legia wyrwała pierwszy mecz, w jego trakcie pisałem do ciebie, że zaczynam wątpić w warszawiaków, ale jak pięknie się odwinęli i po raz kolejny pokazali, że nie są miękiszonami, a hali na Bemowie będą bronić do upadłego. Teraz mi głupio, że chciałem się wycofać z mojego typu.
Mamy więc 2-0 i sytuację, w której King jest na łopatkach. Nie wiem jak Ty, ale ja mam wrażenie, że trener Jesus Ramirez tak naprawdę nie wie, kto w jego zespole jest w formie, na kogo może liczyć, kogo posłać na najważniejsze momentu meczu. Zawiódł Purvis w pierwszym meczu, w drugim nikt nawet nie próbował brać gry na siebie. Zbyt dużo pytań i też chyba zbyt dużo możliwości żeby to zakończyło się happy endem.
No i jeszcze Maciej Lampe. Dźwięczy mi między uszami słowo gravity, które użyłeś w naszej zapowiedzi. Żeby jednak Lampe zasysał obronę rywali, żeby można było wokół niego zbudować atak zespołu, potrzeba czasu i zgrania, a tego po prostu nie ma.
Do tego żeby gra wokół Macieja działała, to musi on być na parkiecie, a w pierwszym spotkaniu to zbyt dużo go nie widzieliśmy. Powoli zaczynam myśleć, że hasło “Lampe zje PLK” nie będzie miało pokrycia w rzeczywistości..
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!