Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Trudno to sobie obecnie wyobrazić, ale jeszcze 10 lat temu w Polskiej Lidze Koszykówki standardem nie byli trenerzy od przygotowania fizycznego. Posiadały ich tylko najbogatsze kluby, a reszta radziła sobie albo zatrudnianiem ich „z doskoku”, albo za ten element odpowiadał główny szkoleniowiec.
Teraz podobną ścieżką podążają trenerzy od rozwoju indywidualnego. Jeszcze ich w klubach nie ma, a taką rolę najczęściej pełnią asystenci, ale wkrótce będzie to zapewne ulegać zmianie i także w tym elemencie nasze kluby pomału, ale będą jednak gonić zespoły z mocniejszych lig.
– Myślę, że to będzie szerszy zakres i po prostu będziemy mieli trenerów techniki indywidualnej. Uważam, że najbogatsze kluby w Polsce będą miały takich w ciągu roku, czy dwóch. To oczywiście może być węższa specjalizacja, na przykład właśnie trenera od rzutów, tak jest na Zachodzie, jednak trener techniki indywidualnej jest bardziej realny. Jest ich też u nas coraz więcej. Potrzebę takich treningów widzą też szkoleniowcy w niższych ligach czy grupach juniorskich – ocenia Marek Mańkowski.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!