Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Historycznie w regionie Zagłębia Dąbrowskiego orkiestry kojarzyły się głównie z tymi górniczymi, towarzyszącymi ważnym dla lokalnej społeczności imprezom. Od kilku miesięcy jednak na ligowych parkietach rządzi człowiek-orkiestra w osobie Lee Moore’a – wyjątkowo wszechstronnego koszykarza, który właśnie w Polsce postanowił odbudować swoją karierę.
Wciąż młody, 25-letni Amerykanin jest liderem swojego zespołu w większości klasyfikacji statystycznych, a pod względem liczby minut spędzanych na parkiecie (średnio 34) prowadzi nawet w całej lidze. Moore trafia (18,4 pkt), podaje (6,0), przechwytuje (1,9) i zbiera (6,2) – w większości tych klasyfikacji jest w czołowej „10” PLK, tylko w zbiórkach zajmuje 19. pozycję. Wciąż jednak znakomitą, gdy uświadomimy sobie, że ma 193 centymetry wzrostu i gra na pozycjach obwodowych.
Nie dla Zielonej Góry
– Gdy rozmawia się o koszykówce, to w dyskusjach często przewija się kwestia talentu — naturalnych zdolności gracza, lub łatwości w przyswajaniu różnych elementów. Są pewne umiejętności, które gracz może nabyć poprzez ciężką pracę, lecz są też takie, które po prostu są w jego koszykarskim DNA. Podobnie jest z Lee Moore’em – gdy poznałem go w Brescii miał zaledwie 21 lat, ale widać było, że niektóre umiejętności są dla niego całkowicie naturalne. Zbiórki są na pewno jednym z nich – ocenia Alessandro Magro, trener MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!