
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Przygotowany do gry
Kyndall Dykes do Włocławka trafił trochę nieoczekiwanie – był siódmy obcokrajowcem w składzie, graczem, który na pierwszy rzut oka mógł się dublować z Almeidą czy Zamojskim. Kontuzje jednak sprawiły, że Amerykanin wskoczył w dużą rolę praktycznie od razu i już teraz ciężko sobie Anwil bez niego wyobrazić.
Po odejściu Walerija Lichodieja klub z Włocławka na pewno będzie dążył do przedłużenia umowy z Dykesem do końca sezonu, o czym na konferencji prasowej po meczu z Polskim Cukrem mówił trener Przemysław Frasunkiewicz. Czy uda się jednak dopiąć nową umowę – nie wiemy, według doniesień serwisu Sportando, Dykes rozważa także inne opcje.
Największym atutem Amerykanina jest fakt, że po prostu jest gotowy do gry na dużej intensywności. Też nie miał klubu od marca, też nie grał 5 na 5 od kilku miesięcy, a mimo to przyjechał w bardzo dobrej formie. Trzeba to po prostu docenić, zwłaszcza kiedy porównanym sobie jego sylwetkę i Curtisa Jerrellsa, który podczas kwarantanny raczej kalorii nie liczył.
Pozytywny gość
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Docenić trzeba także energię jaką do zespołu wniósł Dykes. Amerykanin nie był „skażony” porażkami i frustracją z pierwszej części sezonu i to było od razu widać po jego ekspresji na parkiecie czy wpisach w mediach społecznościowych.
Kyndall ma 33 lata, wiele już zapewne w życiu sportowca widział, ale nadal z grania w kosza ma po prostu frajdę, wielką przyjemność i takich zawodników chce się oglądać.
Pozytywnie nastawiony Dykes wchodząc do smutnej i przybitej szatni Anwilu wprowadził trochę uśmiechu, co także było ważne dla kibiców, którzy z miejsca Amerykanina bardzo polubili. Swoją otwartością, ale także zadziornością pasuje do tego środowiska, który potrzebowało wyraźnego charakteru.
Trudno się teraz dziwić trenerowi Przemysławowi Frasunkiewiczowi, który przez krótki czas w poprzednim sezonie wyrobił sobie o Dykesie na tyle dobrą opinię, że z chęcią po niego teraz sięgnął.
Energia = dobra obrona
Amerykanin dosyć szybko także przejął żółtą koszulkę lidera w klasyfikacji najlepszych obrońców w zespole. Widać po nim zaangażowanie, walkę, chęci, ale także umiejętności i wyczucie czasu odnośnie udzielenia pomocy, co przekłada się na przechwyty czy bloki.
Bardzo pasuje do nowoczesnej koszykówki, bo jest obrońcą uniwersalnym. Jego warunki fizyczne pozwalają mu kryć zawodników z pozycji od 1 do 3, dodatkowo po zmianach krycia, które ostatnie zarządził trener Frasunkiewicz, potrafi na tyle mądrze ustawiać się przy wysokim graczu, by nie przegrać takiej sytuacji.
Najlepiej jednak wygląda jako gracz stwarzający presję na zawodniku z piłką. Potwierdza to Synergy, które wylicza, że w akcjach przeciwko kozłującemu w pick and rollu traci 0,63 punktu na posiadanie, co jest lepszym wynikiem od 79% ligowców.
Łatający dziury
Powyżej było o wszechstronności Dykesa w obronie, teraz będzie o jego wszechstronności w ataku. Szybko Amerykanin został wrzucony w rolę rozgrywającego, który ma w minutach bez Jerrellsa odpowiadać za prowadzenie ataku. Oprócz tego może grać wiele bez piłki, nawet być rzucającym spot-up, choć w tego typu akcjach wypada póki co poniżej ligowej średniej.
Najmocniejsze strony Dykesa, znów trzymając się Synergy, to gra w pick and rollu (1,05 punktu na posiadanie) i szybki atak (1,4 punktu na posiadanie), gdzie jest w ścisłej czołówce naszej ligi. Dobrze wygląda także w izolacjach, które kończy lepiej niż 62% zawodników PLK.
.
Lider Anwilu na resztę sezonu?
W samej końcówce meczu z Polskim Cukrem Ivan Almeida doznał poważnie wyglądającej kontuzji. Kabowerdeńczyk nie był w stanie samodzielnie zejść z parkietu, co nie napawało optymizmem przed końcówką sezonu. Sam Almeida po tym meczu na swoich mediach społecznościowych dawał do zrozumienia, że może to być dla niego koniec sezonu, a w środę poinformował, że doszło do złamania i czas powrotu do gry jest póki co nieznany, choć komunikat klubowy sugerował, że być może jeszcze w tym sezonie Ivana na parkiecie zobaczymy.
Anwil zostaje więc bez lidera, gracza, do którego szła piłka w decydujących momentach, nawet jeśli wcześniej seryjnie pudłował z gry. To trójki Almeidy w końcówce dały życie włocławianom we wtorkowym meczu, bez nich nie byłoby raczej tego zwycięstwa. To także Ivan w Dąbrowie Górniczej był najaktywniejszy podczas odrabiania strat w meczu z MKS-em.
Wiele teraz wskazuje na to, że w buty Almeidy wejdzie Dykes (o ile zostanie). Amerykanin w ostatnich meczach był właśnie obok Kabowerdeńczyka najlepszym zawodnikiem włocławian, a może nawet po prostu najlepszym. Widać także, że trener Przemysław Frasunkiewicz ma do niego duże zaufanie (37 minut we wtorek).
Kyndall jest w dobrej formie i jeśli pozostali gracze zaczną łapać rytm gry (Jones, Jerrells), to Anwil mimo kontuzji swojego lidera, wcale nie będzie musiał wyglądać źle.
Grzegorz Szybieniecki, Jacek Mazurek
[/ihc-hide-content]