Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Wojciech Malinowski: Rozmawiamy w sobotę wieczorem, gdy wraca Pan z zespołem Enea Zastalu z meczu w Lublinie, wygranego przez was 103:90. Jakie to było spotkanie?
Krzysztof Sulima: Gospodarze bardzo mocno walczyli, gdyż mieli szansę na zajęcie wyższego, chyba nawet 5. miejsca. Na pewno nie był to zatem dla nich mecz o nic. Tak jak i dla nas, gdyż bardzo chcieliśmy wygrać po dwóch porażkach z rzędu.
Cały czas zgrywamy się, a do tego jesteśmy osłabieni brakiem Geoffreya Groselle’a. Próbujemy różnych ustawień i uczymy się siebie wzajemnie. Jest wielu nowych zawodników, w tym ja i cały czas zdarzają się nam błędy. Nie mamy za dużo treningów, by wszystko przepracować i trochę nadrabiamy to w trakcie spotkań. Budowanie pewności siebie, zgrywanie się – na to wszystko potrzeba czasu.
Co zadziałało w waszej grze w 2. połowie, gdy wyraźnie odskoczyliście koszykarzom Startu i ostatecznie pewnie wygraliście?
Obrona. Zaczęliśmy dobrze w 3. kwarcie bronić, a w 1. połowie w tym elemencie popełnialiśmy proste błędy, co Lublin wykorzystywał. Dodatkowo wcześniej zdobywali dużo punktów z kontry po naszych stratach. W 3. kwarcie przycisnęliśmy ich w defensywie, bardzo dobrze się w niej uzupełnialiśmy. Graliśmy też dobrze, skutecznie w ataku, co dało nam przewagę.
Jak Pan się odnajduje w sytuacji, w której nie ma Geoffreya Groselle’a i gra Pan znacznie więcej minut, niż chyba Pan się spodziewał. Czy zmienia to na przykład rozkład sił w grze? Da się w jakichś sytuacjach czasami odpocząć na parkiecie?
Powiem szczerze, że ja nie potrafię tak grać na 60-70 procent. Zawsze, jak wychodzę na parkiet, to daję z siebie 100 procent, co czasami zresztą widać – momentami może zabraknąć mi powietrza, czy poproszę trenera o zmianę. Dużo zależy też od tego, jak się ułoży mecz, ile muszę się przepychać pod koszem.
Wiadomo, że mam w tym momencie trochę inną rolę. Jednak najważniejsze w tym jest, że cały czas się poznaję z kolegami. Uczę się, co oni zrobią w danej sytuacji i tak samo jest w drugą stronę, także oni dowiadują się, jak ja reaguję w konkretnych sytuacjach na parkiecie. Najważniejsze są nasze zwycięstwa, gra w pierwszej piątce, czy z ławki rezerwowych nie ma dla mnie znaczenia. Zawsze tak samo chcę pomóc zespołowi wygrywać.
To dla Pana pierwsza sytuacja w karierze, że zmieniał Pan klub w trakcie sezonu. Jak to wszystko się w Pana przypadku potoczyło, gdy w lutym przeszedł Pan z Anwilu Włocławek do Zastalu ?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!