Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Najgorszy sezon Boston Celtics od lat trwa, choć w piątek drużyna Brada Stevensa zaliczyła wreszcie bardzo efektowne zwycięstwo, ogrywając na wyjeździe rozpędzonych ostatnio Milwaukee Bucks. W czwartek w klubie z Beantown doszło do kilku zmian. Danny Ainge po latach przerwy wreszcie włączył swój telefon na czas trade deadline i przed zamknięciem okienka dokonał dwóch transferów:
- Evan Fournier za Jeffa Teague’a i dwa wybory w drugiej rundzie draftu
- Moritz Wagner i Luke Kornet za Daniela Theisa i Javonte Greena
To pierwsze ruchy Celtics w trade deadline od sześciu lat, kiedy to Bostończycy sięgnęli po Isaiaha Thomasa. Od tamtego czasu trzy razy zameldowali się w finałach konferencji (ostatnio w 2020 roku w bańce w Orlando), lecz trwające rozgrywki powtórki nie zapowiadają. Celtics przegrali bowiem 20 z 33 meczów przed ostatnim dniem okienka i pewne było, że Danny Ainge będzie musiał podjąć decyzje, co dalej z sezonem. Czy podejmować próbę ratowania rozgrywek, czy wywiesić białą flagę i resztę sezonu przeznaczyć w większej mierze na rozwijanie młodych graczy.
Znów tylko marzenia
Dziś wiemy już, że GM Celtów chciał tego pierwszego, bo Boston ponoć do końca liczył się w walce o Nikolę Vucevica, czyli jedynego tegorocznego all-stara, który był „do wyjęcia” z rynku transferowego. Ostatecznie jednak Magic wybrali ofertę Chicago Bulls, chyba głównie ze względu na nieco bardziej wartościowe wybory w drafcie oraz osobę Wendella Cartera Jra.
Kolejnym celem miał być Aaron Gordon, ale tutaj Magic znów woleli dogadać się z innym klubem – pytanie, czy Celtics byli w stanie dobić targu bez oddawania Marcusa Smarta. Wreszcie trzeba było więc zadowolić się innym graczem Orlando, czyli Evanem Fournierem, którego Celtowie przyjęli do siebie, wykorzystując część wyjątku TPE po Haywardzie.
Więcej ognia z ławki
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!