
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
DNO
Polska w eliminacjach do mistrzostw świata ma bilans 0-3. Piątkowa porażka podniosła mi (i pewnie wam) ciśnienie, jak dawno żadna. Niemcy i Izrael to kraje, które koszykarsko są na innym poziomie niż Polska – mają swoich reprezentantów w NBA, ale i kluby oraz graczy w Eurolidze. Generalnie poziom graczy jest tam wyższy, choć też sporą przesadą byłoby powiedzenie, że byliśmy na straconej pozycji w listopadowych meczach z wybrakowanymi kadrami Niemiec (zwłaszcza) i Izraela.
Przegraliśmy i jakoś to można było przełknąć, jakoś można to było wytłumaczyć potencjałem rywala, problemami kadrowymi po naszej stronie i nową myślą trenerską. Ale Estonia? Estonia bez kilku liderów? No błagam… To z kim my mamy wygrywać?!
Jeszcze 3 lata temu z hakiem graliśmy w najlepszej ósemce mistrzostw świata z USA, jeszcze nie tak dawno graliśmy o Igrzyska Olimpijskie, a zaraz będziemy grali w eliminacjach do eliminacji do mistrzostw Europy. Spadamy na dno europejskiego basketu i to naprawdę smutne.
Byłem zwolennikiem odmłodzenia kadry, byłem zwolennikiem Igora Milicicia w roli trenera kadry i nadal uważam, że powinien tę kadrę układać. Po ogłoszeniu „nowej” kadry pogodziłem się z tym, że nie będziemy bić się o mistrzostwa świata – że może tak być, że nowa kadra nie da rady z Izraelem czy przegra z Niemcami albo w drugiej rundzie, ale też nie spodziewałem się, że będziemy najgorszą drużyną pod każdym względem w grupie. Nawet ten młodszy, nowy skład nie powinien wypaść tak źle..
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Sport to emocje i być może teraz przereagowuję, ale moja wizja robiącej postępy kadry Milicicia legła w meczu z Estonią i zacząłem się naprawdę martwić, czy coś z tego będzie. Zmiana pokolenia jest ważna, ale jeśli ten nagły przewrót w kadrze sprawi, że spadniemy w czeluścią europejskiego basketu, to oceniać go będziemy tylko negatywnie (mimo że wydawało się, że tak trzeba – i ja też tak sądziłem, przyznaję).
Sama agresja nie wystarcza
Trener Igor Milicić stara się stworzyć w kadrze styl, który będzie charakteryzował tę grupę osób. Mówi się dużo o agresji w obronie, nacisku na całym parkiecie, „wprowadzaniu chaosu”, ale póki co to w naszych szeregach jest ten chaos wprowadzany, a nie w grze przeciwnika. Ilość pomyłek, spóźnionych reakcji w obronie była nieakceptowalna.
Defensywa skonstruowana przez Milicicia wymaga od graczy pełnej koncentracji, intensywności, dokładności (nawet pół metra w ustawieniu może zrobić różnicę), ale chyba nawet przede wszystkim – komunikacji. Jeśli nasi kadrowicze nie są w stanie płynnie zmieniać krycia na zasłonach, to cały system się wali.
Agresywny nacisk na całym parkiecie to ryzyko – złamanie czy rozrzucenie takiej obrony przez rywala to przewaga liczebna pod atakowanym koszem. W takiej obronie nie wystarczą pojemne płuca i długie ramiona, ale też trzeba przewidywać, szybko podejmować decyzje gdzie się ruszyć i jak się ruszyć – póki co ta obrona nie przynosi nam przechwytów czy innych wymiernych korzyści, a wręcz pomagaliśmy rywalom się napędzić.
Odnoszę wrażenie, że nasza kadra próbuje zrealizować na parkiecie naprawdę trudne schematy, kiedy brakuje nam podstaw. Być może powrót do fundamentów pozwoli nam trochę sytuację uspokoić – chaos jest, ale tak jak wyżej, w naszych szeregach.
Zbiórki??
Na pozycji środkowego mamy gigantów – Olka Balcerowskiego i Dominika Olejniczaka, na obwodzie mamy wielu wysokich skrzydłowych, którzy w rubryce zbiórek zawsze mają ciekawe liczby. Ciężko jest więc znaleźć logiczne wytłumaczenie na oddanie rywalom 20 zbiórek w ataku i sumarycznie porażkę na deskach 28:46.
Mecz przegraliśmy czterema punktami, kiedy Estonia dzięki swoim zbiórkom miała okazję oddać 9 rzutów z gry i 8 rzutów wolnych więcej. Swoją drogą tylko 4/10 z linii po naszej stronie to prawdziwy dramat – raz skuteczność, a dwa liczba wykonanych, która świadczy o braku dostawania się do obręczy i mało agresywnej grze 1 na 1.
Zbiórki to absolutny fundament gry w koszykówkę, o czym też przekonywała się w tym sezonie kilka razy Stal trenera Milicicia. To my mamy bardziej fizyczny zespół (przynajmniej chcemy mieć) i trzeba to wreszcie pokazać na boisku.
Kontrowersyjne pomysły
Ostatnia akcja przy -2, gdzie do rzutu wyprowadzany był Jakub Garbacz – pomysł z jednej strony niezły, bo nasz strzelec był w dobrej dyspozycji, z drugiej strony jednak kontrowersyjny, bo ta pozycja była bardzo trudna, a przecież można było grać na remis, niekoniecznie na zwycięstwo.
Kontrowersyjnym pomysłem można też nazwać oddelegowanie do rozgrywania zawodników, którzy na co dzień tego nie robią. Michał Sokołowski może być opcją 1B na piłce, tak samo Marcel Ponitka czy Michał Michalak, ale oni, jako podstawowymi kozłujący, męczą się i nie wynika z tego nic dobrego.
Cały czas zmagamy się z problemy w kreowaniu gry. Marcel nie jest tutaj optymalnym wyborem – obok niego powinien grać rozgrywający, albo chociaż drugi kozłujący. Mateusz Ponitka też nie będzie w tej kwestii dla nas zbawieniem i nie się co czarować – jeśli chodzi o kontrolę piłki i kreowanie przewag na parkiecie, potrzebujemy innych, lepszych rozwiązań.
W ten koncept wpisuje się na pewno gracz naturalizowany, ale tak jak ja osobiście jestem zwolennikiem tego (kontrowersyjnego) pomysłu, tak trochę jednak jest mi smutno, że bez takiego gracza wyglądamy tak, jak w piątek w meczu z Estonią..
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]