Kevin Punter – od PLK do europejskiego szczytu

Kevin Punter – od PLK do europejskiego szczytu

Radom dał Polsce lotnisko, a Europie Kevina Puntera. Amerykanin podpisał właśnie z Partizanem najwyższy kontrakt w historii serbskiej koszykówki i razem z belgradzkim klubem wraca do Euroligi. Koszykarza wspominają dla nas Wojciech Kamiński, Piotr Kardaś i Filip Zegzuła.
Kevin Punter / fot. FIBA

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

Punter > Atlanta Hawks

Trae Young i John Collins zaszczycili swoją jastrzębią obecnością tegoroczną edycję Drew League, dostarczając solidnych statystyk. Na nic jednak zdało się 38 punktów rzuconych wspólnie przez gwiazdorów Hawks – ich zespół przegrał z Citi Team Blazers, których najskuteczniejszym zawodnikiem z 26 oczkami był Kevin Punter Jr. Tańce z piłką i skuteczne floatery przyniosły mu nagrodę Gracza Meczu i szacunek wśród wymagającej widowni.

Jeszcze w 2017 roku grał dla Rosy Radom, po trudnym sezonie dzielonym między Grecję a Belgię, a w 2012 poważnie myślał o zakończeniu kariery. W międzyczasie miał też spore szanse na angaż w NBA, po tym jak liderował w punktach uniwersytetowi Tennessee.  Rok po roku wygrywał Champions League, a po ulicach Belgradu wciąż chodzi uśmiechnięty, choć zamienił Zvezdę na Partizan. 

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Punter to gracz dużego kalibru, który ekspozycję w Europie zdobył dzięki występom dla Rosy Radom i transferowi do AEK Ateny. W każdym wywiadzie dotyczącym Puntera pojawia się słowo „praca” i to właśnie koncentracja na celu i ciągły samorozwój sprawiły, że jest dziś liczącym się w Eurolidze zawodnikiem, zarabiającym 3 miliony dolarów za dwa lata gry. W pierwszym klubie za oceanem otrzymał 40 tysięcy. Sprawdźmy, jak kształtowała się jego kariera.

Bo to Bronx, inaczej Jeżyce

Północna dzielnica Nowego Jorku nie cieszy się nie najlepszą sławą, a większość mieszkańców Wielkiego Jabłka zjawia się w niej tylko zmierzając na Yankee Stadium. Tutaj dzieciństwo spędził Kevin Xavier Punter Junior, włócząc się do jednego boiska do drugiego, przy okazji widząc wiele ciekawych, niekoniecznie odpowiednich dla chłopaka w jego wieku, rzeczy. 

“Bogu dzięki, że miałem oboje rodziców. Mama i tata mieli na nas oko, łatwo było się pogubić, ale przez to, że nie chciałem ich rozczarować, trzymałem się z dala od kłopotów.” 

Dzieci wychowywane w rozbitych małżeństwach stanowią 57.7% wszystkich rodzin na Bronxie, zgodnie z danymi z 2020 roku, a w 2012 współczynnik ten sięgał 63.2%. Nic więc dziwnego, że Punter traktuje relację swoich rodziców niemalże w kategorii cudu. 

Cudowne nie były z kolei warunki fizyczne chłopca, który pomimo średniego wzrostu i drobnej budowy ciała, zakochał się w koszykówce.

“Nie byłem ani duży, ani silny. Trenerzy wybierali graczy spośród dzieciaków najwyższych lub o największym atletyzmie. Ja takim nie byłem.”

Dziś, według różnych źródeł, mierzy od 188 do 193 cm., ważąc w granicach 80 – 85 kilogramów. 

“W Nowym Jorku wszyscy grają w basket, szwendasz się wokół boiska, czekasz na swoją kolej, często pozostajesz niezauważony. Tak było w moim przypadku.”

Od najmłodszych lat Kevin uczył się szukać przewag w lukach w obronie, skoro nie mógł upatrywać ich w atletyzmie czy wzroście. Wiele czerpał oglądając grę Kevina Duranta, kolejne rady przyswajał od trenerów AAU i ojca. Zarówno szkoleniowcy jak i rodzic prędko zauważyli, że najwięcej błędów popełnia, gdy zapędzi się w kozłowaniu. Polecili mu więc skupić się na pull-up jumperach, które chłopak szybko dopracował do perfekcji, choć z niecodzienną mechaniką rzutu. 

“Jako dzieciak grałem naprawdę ostro, jeden, dwa kozły, zatrzymanie z pełnej prędkości i rzut. Nieważne czy trafiałem, czy też nie. Wyszlifowałem ten rzut przez lata, aż do ideału.”

Zdecydowanie mniej imponujące były szkolne osiągnięcia Puntera, i tu zaczęły się pierwsze schody. 

Szok kulturowy 

Niskie wyniki edukacyjne sprawiły, że Punter nie kwalifikował się do dalszej edukacji w college’u więc w celu poprawienia ocen, rodzice wysłali go do farmerskiego stanu North Carolina, gdzie młody Kevin pierwszy raz był sam, daleko od domu, daleko od koleżków i znanych sobie z dzielnicy zwyczajów. W dodatku nad książkami ślęczał w znanej z dyscypliny Akademii Ciała Jezusowego. Jak mówi w wywiadach, nie potrzeba wyjechać za ocean by przeżyć szok kulturowy. Siedmiokrotnie nie zdając egzaminu SAT, zadzwonił do mamy ze łzami w oczach, pierwszy raz myśląc, że może czas odpuścić koszykówkę.

Ostatecznie udało się osiągnąć rezultat edukacyjny, dzięki któremu trafił do mało znaczącej uczelni State Fair, w równie egzotycznym dlań Missouri. Minął pierwszy sezon, w którym rzucał średnio po 13 punktów, wciąż pozostając trzecim zawodnikiem w hierarchii zapomnianego przez świat zespołu. Trener Thomas, którego Punter do dziś darzy szacunkiem, wezwał go wówczas na rozmowę i przekazał, że zaleca mu szukać drużyny poza I Dywizją. Kev szybko dowiedział się, że dwóm pozostałym graczom rekomendował aplikowanie do najlepszych szkół. 

“Coach jest moim przyjacielem, ale tych słów nie zapomniałem nigdy. Każdego dnia były moją motywacją. Gdy budziłem się zmęczony i nie chciałem wstać, to zdanie wypychało mnie z łóżka.”

Thomas komentuje tę sytuację następująco:

“Wówczas realnie był na niższym poziomie. Dwaj inni chłopcy byli na ten moment bardziej kompletnymi zawodnikami. Sęk w tym, że nigdy nie jesteś w stanie sprawdzić komu naprawdę zależy na grze. Każdy mówi, chcę trenować, pracować, itp., a ostatecznie nikły procent rzeczywiście ma takie cele.”

Zmotywowany Punter trafił pod skrzydła renomowanej uczelni Tennessee, gdzie nastąpił kolejny przełom w jego karierze. 

Rzut do wymiany

W swoim pierwszym sezonie na dużej scenie grał poprawnie (10 punktów, 42%), ale znów nie był nawet rozpatrywany w gronie najlepszych. Sytuacja zmieniła się, gdy jako szkoleniowca zatrudniono Ricka Barnesa, który dawniej pracował z zawodnikami pokroju Kevina Duranta. Doświadczony trener już po pierwszych treningach wziął Puntera na bok i zaproponował mu dość szokujące rozwiązanie – zmianę mechaniki rzutu.

“To nie była dla niego łatwa decyzja, nie był przecież złym strzelcem, ale łokieć wyginał nadmiernie w prawo. Drastyczna zmiana była potrzebna do wykonania znaczącego skoku w jego karierze.” – mówił Barnes. 

W drugim roku rzucał już 22.1 punktu, co stanowiło trzeci najlepszy wynik w konferencji. 

“Praca nad mechaniką rzutu, którą wykonał Kevin, zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie.” – mówi nam Wojciech Kamiński. Właśnie, słowo klucz w przypadku Puntera to właśnie praca. 

Praca i statek dają dostatek

Tuż przed przerwą letnią Barnes powiedział swojemu nowemu podopiecznemu, że do wypracowania nowych nawyków potrzeba minimum 21 dni, a do ich utraty, zaledwie kilka godzin. Punter każdego dnia stawiał się więc na hali, oddając 2000 rzutów. 

Nowy szkoleniowiec patrzył z zadowoleniem na postępy Puntera, wiedząc, że rzut można modyfikować jedynie przy całkowitym natężeniu pracy i jednoczesnej chęci do zmian.

“Jego zamiłowanie do ciężkiej pracy nie podlega dyskusji.” – napisał wówczas w notesie Barnes. 

Na treningach zaczęli pojawiać się skauci, rosło zainteresowanie i tak kochany przez Amerykanów hype wokół gracza Tennessee, aż w końcu sam zainteresowany uwierzył, że jego jedyną dalszą ścieżką pozostaje NBA. W momencie, gdy brakowało mu 60 punktów do przekroczenia rekordowego dla uczelni 1000, ośmiu gier do zakończenia sezonu, doznaje złamania przeciążeniowego stopy.

“Dla niego to najgorszy moment, wyobraź sobie, że robisz wszystko o co tylko może poprosić cię sztab szkoleniowy, jesteś urodzony by rywalizować i nagle lądujesz w takiej sytuacji, w takim czasie, kiedy można mu tylko współczuć.” – mówił w wywiadach trener.  

Reality Check

Punter zdążył wykurować się na Summer League, na którą przyjechał z przekonaniem, że z pewnością zostanie zatrudniony przez T-Wolves. Prędko jednak zorientował się, że dostając szansę w jednym meczu, dokładnie na 4 minuty, w trakcie których rzuca raz w stronę kosza, w dodatku pudłując, nie ma szans na angaż w NBA. 

Ostatecznie w barwach Wilków spędził na boisku średnio 6 minut rzucając w całym turnieju dwa punkty. Dwa. Reality check, jak sam mówi. 

Dziś na Twitterze publikuje wiele apeli do młodych graczy, którym w trakcie procesu rekrutacyjnego do NBA powinęła się noga, zachęcając ich do spróbowania swoich sił w Europie. Widocznie w pamięci zatarło mu się już wspomnienie, gdy siedział przy stole z agentem, patrząc z niedowierzaniem na liczby proponowanego przez Greków kontraktu, mówiąc: Koszykarze tyle nie zarabiają, to niemożliwe. Podpisując umowę z Lavrio nie miał nawet paszportu, a kraje za oceanem były dlań równie enigmatyczne jak Indie dla Kolumba. 

Praca popłaca?  

Lądując w Grecji, dziwi się czemu nie działa mu Internet. Po momencie rozładowuje mu się całkowicie telefon, a ładowarka nijak nie pasuje do śmiesznego gniazdka zamontowanego w hotelowym pokoju. Punter kładzie się na za małym łóżku i walcząc z jet-lagiem myśli: W co ja się właściwie wpakowałem? W czasie wolnym przesiaduje w swojej kwaterze grając w NBA 2K.

Na treningach odnajduje się prędko, w końcu sala to sala, a obręcze są te same na całym świecie. Chwali sztab trenerski, od którego dostaje sporo wskazówek i stara się przystosować do europejskiej formy basketu. W Grecji rozgrywa 22 spotkania rzucając średnio 12 punktów na 45% skuteczności i przenosi się w marcu 2017 roku do belgijskiego Antwerp Giants, zastępując kontuzjowanego Coreya Hawkinsa. 

Klub w wiadomości dla Polskiego Kosza wspomina go jako znakomitego, ciężko pracującego zawodnika, grającego jednak zbyt krótko, by zapisał się w trwale w pamięci kibiców. W wywiadach z tego czasu Punter mówi, że jego celem pozostaje NBA, na początek kolejnego sezonu trafia jednak do Rosy Radom. 

Pracowity i profesjonalny

“Na temat Kevina zrobiliśmy bardzo szczegółowy wywiad. Wszystkie głosy są bardzo pozytywne. Ma opinię pracusia, dużo trenuje indywidualnie. Jest typem strzelca z wysoką celnością rzutów, ale dobrze spisuje się również w defensywie. No i co nie jest bez znaczenia, jest człowiekiem optymistycznie nastawionym do życia, koleżeńskim, a na boisku chętnie dzielącym się piłką.” – mówił na konferencji prasowej zapowiadającej sezon Piotr Kardaś. 

Puntera do Radomia zaproponował jego agent, Haris Papadopoulos. Za zbieranie informacji na temat gracza i ich analizę odpowiedzialny był głównie trener Wojciech Kamiński, który obejrzał mnóstwo materiałów wideo, doceniając szczególnie przemianę w mechanice rzutu.

Kiedy przychodził do Rosy wiedziałem, że to materiał na koszykarza, ale nie sądziłem, że na tak dobrego. To był tytan pracy, poświęcał dużo energii, by cały czas ćwiczyć rzuty.” – mówił w wywiadzie trener.

W Radomiu szukano skutecznego strzelca, z kolei Punter chciał grać dwa razy w tygodniu, szczególnie licząc na występy w Lidze Mistrzów. Pytany przez dziennikarkę o cele stawiane przed sobą na sezon 2017/2018 odparł:

“- Za każdym razem mam tak samo – chciałbym wygrywać wszystko! Gdy tylko postawię swoją stopę na boisku, zawsze daję z siebie wszystko, gram na całego, pragnę tylko zwycięstwa. Chcę być mistrzem!”

Należy dodać, że do przyjazdu do Polski zachęcił go Puntera były kolega z collegue, Armani Moore, znający PLK między innymi z gry w Stelmecie. 

W rozmowie z Polskim Koszem zarówno trener Kamiński, jak i Piotr Kardaś szczególnie zwrócili uwagę na tak zwane “rzutówki” w wykonaniu Puntera. Kiedy właściwy trening się kończył, Kevin brał piłkę i oddawał setki rzutów, na pełnej prędkości po koźle, naśladując warunki meczowe. Zawodnik opisywał swoje nastawienie do ćwiczeń już za czasów gry na studiach: 

“Znam facetów, którzy przychodzą na halę i są na niej obecni. Snują się, gadają, ale właściwie nie robią nic. Ja wolę ćwiczyć tak, by przygotować się do realnego meczu. Przecież przeciwnik nie stanie grzecznie obok gdy będę składał się do rzutu. Mam sporą wyobraźnię, używam jej podczas treningu. Skoro wstaję wcześnie rano i poświęcam na coś czas, wolę wykonać to jak najlepiej.”

Słowa te potwierdza Filip Zegzuła, który grał z Punterem w Radomiu:

“Wyróżniała go pracowitość, zawsze dawał z siebie wszystko czy to na treningu rzutowym czy biegowym. Widać było, że uparcie dąży do celu, a PLK to tylko przystanek na tej drodze.  Nie kalkulował, nie patrzył z kim gramy, wychodził na mecz skoncentrowany.”

Piotr Kardaś uzupełnia tę myśl:

“Na pewno wiedział, że chce iść dalej, ale w przeciwieństwie do niektórych zawodników z USA nie zamierzał marnować czasu podczas tego przystanku. Przez cały pobyt w naszym klubie prezentował pełen profesjonalizm.”

Moi rozmówcy zgodnie powtarzają, że Punter był człowiekiem miłym, który nie sprawiał żadnych problemów, wykonywał wszelkie rzeczy, o które go proszono, bez marudzenia i przekonania o własnej wyższości. 

Efekty

W pierwszym spotkaniu Ligi Mistrzów Rosa Radom przegrała z Medi Bayreuth 79:96, a w portalu Wirualna Polska napisano wówczas:

“Mały plusik, po tym pojedynku, można postawić jedynie przy nazwisku Kevina  Puntera, który uzbierał dla Rosy 22 punkty. Miał też 4 asysty i 2 przechwyty. Po bardzo słabym występie gospodarzy, o solidnym meczu w jego wykonaniu jednak wszyscy szybko z pewnością zapomną.”

Według Piotra Kardasia świetnie zagrał również w spotkaniu rewanżowym ze swoim byłym klubem z Belgii, trafiając na koniec kilka ważnych rzutów. Ostatecznie Punter w 16 rozegranych dla Rosy w Champions League meczach, rzucał 20.6 punktu, na 43% skuteczności zostając liderem klasyfikacji strzelców tych rozgrywek. W PLK wystąpił w 20 spotkaniach, dostarczając linijkę na poziomie 19.3 punktu, 4.6 zbiórki i 2.3 asysty. 

Wówczas zadzwonił telefon Piotra Kardasia, a na linii znajdował się agent zawodnika, zapowiadający przyjazd do Radomia. 

“Gdy agent osobiście udaje się do miasta w Polsce, to jasnym jest, że nie będziemy rozmawiać o pogodzie. Od razu wiedzieliśmy, że temat jest poważny. Przy spotkaniu szybko okazało się, że AEK Ateny mocno zależy na sprowadzeniu Puntera, gdyż szukają zawodnika dostarczającego dużą ilość punktów. Pierwszą ofertę jednak odrzuciliśmy.”

Ostatecznie Wojciech Kamiński i Piotr Kardaś postanowili puścić zawodnika w świat i nie utrudniać mu dalszej kariery. Zarząd klubu przekonała też zapewne kwota wykupu koszykarza, różne portale informowały, że Smoki otrzymały za Puntera od 100, do 150 tysięcy dolarów, a więc około pół miliona złotych:

“Obie te kwoty nie są prawdziwe. O buy-oucie krążyły swego czasu legendy, dziennikarze wypisywali różne sumy, niektórzy byli blisko prawdy, inni mocno fantazjowali. Była to na pewno duża liczba jak na polskie warunki.” – wyjaśnia Piotr Kardaś. 

Oczywiście Punter przygotował stosowne oświadczenie dla kibiców, w którym dziękuję miastu i całej społeczności za serdeczne przyjęcie i możliwość rozwoju, ale mocniej niż słowa w pamięci fanów i trenera zapadły ostatnie mecze, w których mimo podpisanego kontraktu, dawał z siebie 100%, prowadząc drużynę do zwycięstw (27 punktów przeciw Olimpiji Ljubljana i 20 punktów w starciu z Kingiem Szczecin). Przez kibiców został nagrodzony długą owacją na stojąco. A później…

Poleciał do Aten. 

W drugim meczu świetnie zaprezentował się w derbach stolicy.

Wygrał Ligę Mistrzów. 

Przeniósł się do Bolonii.

Wygrał Ligę Mistrzów. 

Olympiacos, Crvena zvezda, Olimpia Milano. Ot, takie tam kluby i gra w Eurolidze. 

W końcu Partizan, rozbicie serbskich banków i powrót do Euroligi w roli lidera. 

Nieco się zmieniło w życiu Kevina Puntera po krótkim czasie gry w Radomiu. 

Wspomnień czar

W Partizanie Belgrad Punter gra dla samego Zeljko Obradovicia, wcześniej miał przyjemność pracować z Davidem Blattem czy Ettore Messiną. W wywiadach podkreśla jednak, że miał szczęście do trenerów w swoich pierwszych latach gry w Europie, którzy pomogli mu przystosować się do innej odsłony koszykówki, niż tą którą znał z nowojorskich boisk czy szkoły. 

Wojciech Kamiński mówi nam, że śledzi karierę byłego zawodnika i cieszy się, że mógł dołożyć choć małą cegiełkę do jego niewątpliwego sukcesu, ale nie utrzymuje z Punterem kontaktu. 

Piotr Kardaś widział się jeszcze z Kevinem podczas Final Four rozgrywanego w Atenach, a raz na dwa, trzy miesiące wymieniają się wiadomościami:

“Jestem zadowolony, że nie utrudniliśmy mu wówczas życia, tylko również za naszą przyczyną podpisał dobry kontrakt. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się jego kariera bez tego punktu zwrotnego. Półżartem napisałem mu, że wszystko zaczęło się w Radomiu, a Kevin to potwierdza. Być może mieliśmy w zespole bardziej utalentowanych graczy, ale z pewnością spośród nich najmocniej zdeterminowany był Punter.”

Warto obejrzeć w nadchodzącym choć sezonie choć jeden mecz Partizana i samemu przekonać się jaką gwiazdę mieliśmy w Radomiu.

Grzegorz Szklarczuk

[/ihc-hide-content]

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38