
Przemysław Karnowski, 26-letni środkowy dołączył do Stelmetu Enea BC w połowie sierpnia. Na razie nie znalazł się jednak w w składzie zespołu, ani w wygranym meczu o Superpuchar z Anwilem Włocławek, jak również w spotkaniu przeciwko Treflowi Sopot w pierwszej kolejce sezonu 2020/2021. Kiedy zatem możemy spodziewać się debiutu „Big Mamby” w nowej drużynie?
– Z naszej strony nie chcemy podawać żadnych terminów, ale nie jest to coś, co wydarzy się na przykład w ciągu kilku dni. Przemek obecnie pracuje indywidualnie z trenerem przygotowania motorycznego Piotrem Piglą, z którym przechodzi rehabilitację po przebytych kontuzjach. Dopiero, gdy razem z lekarzem dadzą oni „zielone światło” na rozpoczęcie treningów na kontakcie, to dołączy on do zespołu. Na razie ogranicza się to do wspólnego biegania, czy innych lżejszych zajęć – tłumaczy nam Arkadiusz Miłoszewski.
Asystenta trenera Żana Tabaka postanowiliśmy też zapytać o cały proces powrotu do gry zawodnika, który w listopadzie 2018 roku po raz ostatni rozegrał więcej niż dziesięć minut w meczu ligowym.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”1,2,3,4,5″ ihc_mb_template=”1″ ]
– Po tak długiej przerwie potrzeba rozegrania pełnego sezonu, by wrócić do pełnej sprawności. Dopiero przejście całego procesu treningowego i następnie procesu meczowego pozwala odzyskać formę sprzed kontuzji. Nie ma lekarstwa na to, by po dwóch latach przerwy wrócić po miesiącu czy nawet trzech. Przemek jest na tyle dobrym zawodnikiem, że nawet na 80 procent formy jest w stanie pomóc każdemu zespołowi w naszej lidze. Natomiast dojście do tego, co prezentował w swojej szczytowej formie, moim zdaniem wymaga przetrenowania i rozegrania całego sezonu. To, że ktoś może biegać i skakać nie oznacza, że już jest gotowy do poważnej koszykówki. Może tylko jakieś wybitne jednostki mogą sobie na to pozwolić – wyjaśnia Miłoszewski.
– Jak może wyglądać funkcjonowanie Przemka w zespole Stelmetu, znanym choćby z bardzo agresywnej obrony akcji dwójkowych, czy też licznych podwojeń.
– Na pewno na początku nie będziemy się spodziewać po nim fajerwerków obronnych, będziemy zapewne musieli pod niego trochę podporządkować styl defensywy, szczególnie akcji pick & roll. Na pewno z czasem będziemy go jednak pchali w stronę agresywnej obrony, którą preferujemy. Trener Tabak dobrze wie, jaki styl gry ma Przemek i na pewno będzie miał pomysł, jak właściwie wykorzystać jego mocne strony w ataku – tłumaczy trener Stelmetu.
– A jak całą sytuację znosi sam Karnowski?
– Widać u niego determinację, dopytuje się już, kiedy będzie mógł dołączyć do zespołu, pytał się na przykład o to przed wyjazdem drużyny na mecz do Sopotu. „Zielone światło” o którym wspominałem wcześniej wciąż jednak nie zostało włączone, zresztą trener Tabak też zapewne nie będzie chciał go brać od razu do składu, bez wspólnych treningów na pełnym kontakcie z zespołem. Znam Przemka od lat i pamiętam, że na niektórych zgrupowaniach reprezentacji był dużo cięższy niż jest obecnie. Teraz jego waga nie jest problemem. Fizycznie na pierwszy rzut oka wygląda w porządku, nie jest zapuszczony, czy nalany. Nie jest jednak okazem zdrowia, chociaż w wieku 27 lat powinno być jeszcze dużo grania przed nim. Na pewno nie będziemy działać pochopnie, nie chcemy nic przyspieszać. – opowiada Miłoszewski.
Jak w ogóle doszło do podpisania kontraktu z zawodnikiem?
– Pierwszy raz temat Przemka pojawił się po zakończeniu jego gry w NCAA, gdy ostatecznie trafił do ligi ACB. Udało się za to teraz, gdy po pierwsze trener Tabak chciał mieć go w swojej rotacji, a samemu graczowi chyba nie do końca udał się pobyt w Toruniu pod względem dojścia do pełnej sprawności. Agenci zgłosili się do nas z propozycją i ona się nam bardzo spodobała. To nie tylko bardzo fajny chłopak, ale też wciąż nasza nadzieja koszykówki. Zapewne już nie na NBA, ale cały czas może grać na poziomie europejskim. My rywalizujemy przecież nie tylko w Polsce, ale również lidze VTB. Tam potrzebujemy ludzi nie tylko z sercem do gry, ale także jak największym talentem. – wyjaśnia Janusz Jasiński, prezes Stelmetu Enea BC Zielona Góra.
[/ihc-hide-content]
Proces doprowadzania gracza do formy wygląda raczej na długoterminowy. Czy zatem klub z Zielonej Góry nie obawia się sytuacji, w której nie zdąży skorzystać z zainwestowanego czasu i środków w przywracanie Karnowskiego do gry?
– Jest to dla nas trudny projekt, a koszykówka to nie piłka nożna, gdzie znacznie łatwiej czerpać jest profity z inwestycji. Ja mam wrażenie, że nawet Przemek i jego agenci nie byli chyba do końca zorientowani, w jakim on znajdował się stanie. Gdzieś po drodze kilka miesięcy zostało w jego przypadku straconych, skoro po urazie sprzed roku wciąż jest on w takiej sytuacji. Co do samego kontraktu, to działamy w dużym zaufaniu z zawodnikiem. Nie wiem jednak, czy pewnych spraw nie będzie trzeba w nim teraz doprecyzować, gdy wiemy już znacznie więcej o obecnej sytuacji gracza – kończy prezes Jasiński.
Wojciech Malinowski