Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Mamo, to on!
Gdy w dzieciństwie Enes Kanter zrobił cokolwiek głupiego, za co mógłby dostać burę od rodziców, zawsze zwalał całą winę na trzy lata młodszego brata. Mama, pracująca ciężko jako pielęgniarka, wierzyła starszemu synowi, a Kerem z właściwym dla siebie spokojem przyjmował spadające na niego niesłusznie gromy. Charakterem różnił się od swojego wybuchowego rodzeństwa, zapewne znacie filmy, na których grający w NBA Enes wykłóca się twarzą w twarz z Giannisem czy LeBronem, napędzając fanów i kolegów z drużyny.
Karem uważa jednak, że jego opanowanie również jest zaletą w koszykarskiej rzeczywistości:
„Zawsze byłem tym najspokojniejszym członkiem rodziny, jeśli zapytasz moich rodziców to na pewno to potwierdzą. To nastawienie potrafię przenieść też na boisko, w trakcie gry umiem się zastanowić, przeanalizować sytuację, zanim wykonam jakiś ruch. Niektórzy zawodnicy pod presją zaczynają się spieszyć i podejmują złe decyzje, ja z kolei gram na własnej prędkości i widzę wiele zalet tego stylu.”
Mehmet i Gulsum rozstrzygali nie tylko spory swoich dzieci, ale i dbali mocno o ich wykształcenie. Nic dziwnego, pan Kanter jest z zawodu profesorem histologii i genetyki, a pracę naukową prowadził na uniwersytetach w Zurychu i Traki.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!