Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Wojciech Malinowski: DNP – takie literki widniały przy nazwisku Kamila Chanasa po ostatnim meczu Rycerzy Rydzyna w 2. lidze. Co się stało?
Kamil Chanas: W tygodniu naciągnąłem lekko łydkę i uznaliśmy, że nie ma co ryzykować, szczególnie w sytuacji, w której play offy są tuż-tuż.
Masz za sobą wiele lat gry na najwyższym poziomie w Polsce. Czy często zdarzają ci się tego typu problemy z urazami?
Na szczęście nie, w dużej mierze dlatego, że inaczej do tego podchodzę. Kiedyś, niezależnie od poziomu bólu, to wziąłbym środek przeciwbólowy i próbował dalej grać. Teraz wiem, że lepiej kilka dni odczekać i dać organizmowi odpocząć.
Często w rozmowach z innymi graczami przewija się, że po ukończeniu 30 lat zaprzyjaźnili się ze stretchingiem. U ciebie też tak jest?
(śmiech) Nie, u mnie to nie nastąpiło, nie potrafię się aż tak wyginać. Wiem, że stretching zyskał w ostatnich latach na popularności, ale ja się chyba aż tak bardzo do niego nie przekonam.
Zdobywasz dla zespołu z Rydzyny średnio powyżej 17 punktów, co jest twoim najlepszym wynikiem w karierze. Nie za wcześnie zacząłeś schodzić na niższy poziom w drabinie ligowej?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!