Kacper Gordon: Całe życie coś muszę udowadniać

Kacper Gordon: Całe życie coś muszę udowadniać

- Brakuje mi centymetrów i kilogramów, ale nie brakuje mi charakteru- mówi Kacper Gordon, 20-letni rozgrywający Twardych Pierników Toruń.
Kacper Gordon, fot. Andrzej Romański, plk.pl
Kacper Gordon, fot. Andrzej Romański, plk.pl

Swojego pierwszego rzutu do kosza nie pamięta. Był za mały. Będzie to zdanie słyszał przez resztę swojego życia. Przyzwyczai się do tego, zahartuje. Na zdjęciu, które leży w rodzinnym albumie siedzi w kołysce z piłką do koszykówki.

– To była piłka Philadelphii 76ers. Miałem pretensje do rodziców, że gdzieś się zgubiła. Teraz byłaby z tego świetna pamiątka – mówi Kacper Gordon, rozgrywający klubu z Torunia. – Grałem od bobasa! – śmieje się. 

Kacper Gordon z piłką Philadelphii 76ers fot. archiuwm rodzinne

Nie było innej opcji. Pochodzi z koszykarskiej rodziny. Jego ojciec Maciej Gordon, to były koszykarz m.in. Skry Warszawa a obecnie trener koszykarek Polonii Warszawa. Naturalne było więc, że mały Kacper chodził z tatą na treningi.

Grał też w szkolnej drużynie podstawówki o numerze 341 na warszawskim Bemowie, która mieści się przy ulicy Oławskiej. To była normalna szkoła, bez sportowych klas, z naciskiem na piłkę ręczną. Gordon i spółka (szczypiorniści) wygrali nawet mistrzostwo Warszawy w szóstej klasie.

– Mecz się kończył 44:40, a ja rzucałem 39 punktów. Poziom był śmieszny, ale świetnie się to dziś wspomina – opowiada.

Tata

Z mieszkania na Bemowie miał do szkoły niecałe dziesięć minut piechotą. – Do klubu poszedłem, jak miałem sześć lat. To oczywiście na początku była zabawa. Tata w moją grę nie ingerował, ale chodziłem na Konwiktorską, gdzie prowadził klub SKS 12. Rzucałem sobie na boczne kosze oraz zacząłem także uczęszczać do sekcji Polonii. Karol Gryko, Dariusz Sworst i Adam Latos – tych trzech trenerów pamiętam najmocniej – wspomina.

– Oni spędzili ze mną mnóstwo czasu i włożyli sporo w mojej wyszkolenie techniczne – opowiada Kacper. Tata przyglądał się z boku, ale to miało zmienić się z wiekiem, gdy koszykówka stawała się w życiu młodego chłopaka z Bemowa coraz poważniejsza.

– Nic nie robiliśmy na siłę. Czekał, aż sam zacznę pytać go o rady. Teraz praktycznie każda nasza rozmowa jest o koszu – śmieje się młody rozgrywający. Dodaje, że ojciec doskonale wie, kiedy może sobie pozwolić na telefon. Nie naciska, czeka, wie doskonale, kiedy będzie odpowiedni moment i synowi minie złość po przegranym meczu czy słabym występie.

Pudzian

Gordon zawsze był najmniejszy w grupie. Na pierwsze zajęcia uczęszczał z rocznikiem 1998. Wszyscy chłopcy byli od niego starsi o cztery lata, a co za tym idzie wyżsi i silniejsi. – Wołali na mnie Pudzian – opowiada Kacper. Miał nawet koszulkę rozgrzewkową z tą ksywką na plecach. 

Dnia w którym zdał sobie sprawę, że koszykówka może być czymś więcej w jego życiu też nie pamięta, bo takiego nie było. – Długo bawiłem się nią. Traktowałem to jako coś, co sprawia mi ogromną radość. Od początku jakoś czułem, że to stanie się kiedyś moim sposobem na życie i zarabianie pieniędzy. Spodziewałem się tego – tłumaczy. 

Łączył granie w Polonii Warszawa z nauką w szkole. Mama, z zawodu nauczycielka języka polskiego, pilnowała, by odrabiał lekcję i przynosił dobre oceny. Prymus. Aż do klasy maturalnej zawsze wracał w czerwcu do domu z czerwonym paskiem na świadectwie. 

Pierwsze powołanie do kadry dostał zanim skończył 14 lat. Jego trenerem był Roman Prawica, a na zgrupowanie pojechał do Gniewina.

– Powołano aż 32 zawodników. Trenowaliśmy dwa razy dziennie podzieleni na mniejsze grupy. Dzięki temu obozowi udało mi się przebić do meczowej dwunastki i pojechać na turniej do Poznania, gdzie graliśmy m.in. przeciwko mocnemu rocznikowi WKK Wrocław. Pamiętam z tego turnieju Mateusza Kaszowskiego [rozgrywający MKKS Żaka Koszalin – przyp. red.]. Do tej pory mamy kontakt ze sobą. Wtedy WKK nas młodszych o rok chłopaków pokonało. To była fajna lekcja, pokazała jak wiele przede mną pracy – opowiada.

Polonijne gimnazjum

Został na ostatni rok w polonijnym gimnazjum koszykarskim. Wstawał o 5:15, szedł na tramwaj, o godz. godz. 6:15 przyjeżdżał do hali by porzucać przed obowiązkową siłownią o 7:00. – Sam zapalałem światło w pustej, ciemnej hali. Wszystko wyglądało jak na filmach! – śmieje się.

Po siłowni gimnazjaliści od 8:30 do 10:30 trenowali na parkiecie. Poźniej szli na lekcje i wracali do hali.

– Te trzy lata sporo mi dały. Mocno wtedy trenowałem i dzięki temu otworzyły mi się drzwi do poważnego grania – wyjaśnia.

Do Kacpra jeszcze przed ostatnią klasą gimnazjum odezwał się Tomasz Jankowski, trener młodzieżowego Śląska Wrocław. Koszykarz poprosił, by mógł skończyć szkołę w Warszawie i do liceum poszedł już na Dolnym Śląsku.

Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!

Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!

Kosma Zatorski

POLECANE

– Uważam, że swoje lekcje odrobiłem, ale na jaką ocenę? Czas pokaże bardzo szybko. Jestem pokornym człowiekiem i wiem, jakie są losy trenera, zwłaszcza na najwyższym poziomie rozgrywek – przyznaje Wojciech Bychawski, nowy trener ekstraklasowej drużyny Suzuki Arki Gdynia, do której przenosi się po trzynastu sezonach w AZS AGH Kraków.
– W tym sezonie chcemy wygrać coś ważnego! – mówi z przekonaniem łotewski szkoleniowiec Edmunds Valeiko, który w sezonie 2023/24 nadal poprowadzi Miasto Szkła Krosno i stawia sobie wysokie cele. W rozmowie opowiada o swoim warsztacie trenerskim, doświadczeniu i spojrzeniu na koszykówkę, dając się poznać nieco lepiej.

tagi

23 września 2023 roku rozpocznie się sezon koszykarskiej Pekao S.A. I ligi. Prezentujemy pierwszą część przewodnika po zapleczu ekstraklasy.
(…) Zresztą sama słyszysz, że w tym momencie się rozklejam i trudno jest mi na ten temat rozmawiać. Nadal jest to dla mnie ciężkie – mówi z trudem Robert Skibniewski, który otworzył się na temat nowotworu, chcąc uświadomić, jak ważne są rutynowe badania.
– Proszę mi wierzyć, naprawdę nie ma takiego miejsca, które umożliwi bezpośrednie nawiązanie kontaktu między użytkownikami spośród wszystkich możliwych dyscyplin sportowych i każdego poziomu sportowego – przyznaje Maciej Kościuk – syn wieloletniego reprezentanta kraju oraz multimedalisty mistrzostw Polski, a obecnie trenera UKS Gimbasket Wrocław – który wymyślił innowacyjny portal dla ludzi ze świata sportu.
21 / 05 / 2023 12:45