
Zarejestruj się w Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>
Ułożona ręka
Justin to bardzo dobry strzelec i co do tego nie ma raczej wątpliwości. Już w czasach uczelnianych był bardzo groźny na dystansie, a pierwsze mecze obecnego sezonu potwierdzają, że za linią 6,75m nie można go odpuścić choćby na krok.
Bibbins w dwóch meczach trafił 5 z 10 prób, co jest wynikiem bardzo dobrym. Co ważne, skuteczny jest w sytuacjach typu spot up (rzut od razu po otrzymaniu piłki), jak i po koźle, także z półdystansu. Amerykanin na ten moment jest pewną opcją w ataku Legii i gdyby ofensywa zespołowa nagle się zacięła, Bibbins w pojedynkę jest w stanie pociągnąć drużynę.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
.
.
Widzenie parkietu
Mimo że Amerykanin często bywa (i będzie) jednym z najlepszych strzelców Legii, to jednak jest on przede wszystkim rozgrywającym. Bibbins nie forsuje rzutów i gry pod siebie, wręcz przeciwnie, w dwóch pierwszych spotkaniach pokazał, że chce grać z drużyną, co 8 asyst w starciu z MKS-em tylko potwierdza.
Amerykanin cały czas ma głowę w górze, kontroluje, co dzieje się na parkiecie i który z partnerów właśnie wybiega na wolną pozycję. Bibbins potrafi odnaleźć się także w grze dwójkowej, której zapewne w ofensywie Legii będzie więcej, gdy do składu wróci dynamiczny Earl Watson.
.
Przyspieszenie
Już po pierwszych meczach w barwach Polpharmy Starogard Gdański wiedzieliśmy, że Bibbins dobrze odnajduje się w szybkiej grze i kiedy tylko widzi przed sobą otwarte boisko, to nie waha się wcisnąć pedału gazu do samej dechy.
Justin jest nie tylko groźny w kontrze, ale także w grze 1 na 1 – w pierwszym kroku jest w stanie minąć prawie każdego rywala, a wtedy możliwości jest wiele, albo rozrzucenie do dobrze ustawionych partnerów, albo wykończenie akcji samemu.
.
Nie taka znowu dziura w obronie
Przyjęło się, że Justin to spory problem dla obrony – w końcu warunków fizycznych się nie przeskoczy, a te w defensywie odgrywają ważną rolę. Bibbins jednak stara się jak może, co już jest lepsze niż statystowanie i pozorowanie obrony (a tacy gracze też się zdarzają).
Amerykanin w ostatnim spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza nie oszczędzał swojego ciała i wymusiła kilka przewinień w ataku. Nie bał się stanąć naprzeciw rozpędzonego Moore’a w kontrze czy sprytnie podstawił się pod zawodnika, który próbował wepchnąć go pod kosz.
.
.
Pewność na rozegraniu
Bibbins dla Legii to skarb. Amerykanin w roli lidera dla zespołu środka tabeli to wybór bardzo dobry i przede wszystkim pewny. Trener Wojciech Kamiński, patrząc na poprzedni sezon i przeprowadzone wtedy transfery przez Legię, słusznie nie chciał ryzykować na newralgicznej dla drużyny pozycji numer 1.
Amerykanin już w pierwszych meczach pokazał, że warto było mu zaufać. Z nim na parkiecie Legia wygląda po prostu najlepiej. Aktualnie jego wskaźnik +/- wynosi +53 i w zespole blisko jest jedynie Jamel Morris (+43). Jeśli tak dalej pójdzie, a Legia będzie wygrywać, Bibbins będzie poważnym kandydatem do pojawienia się w którejś z najlepszych piątek tego sezonu (może nie w pierwszej, ale drugiej, trzeciej, czemu nie?).
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]