
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Jacek Mazurek: W ciągu ostatnich 3 tygodni mieliśmy 3 zmiany na pozycji rozgrywającego w PLK, o których warto porozmawiać. Josh Sharkey z Legii powędrował do Startu Lublin, Strahinja Jovanović ze Śląska trafił do Legii, a Wes Washpun wylądował w Astorii. Który z tych koszykarzy zdecydowanie doda jakość gry w swojej nowej drużynie i pozwoli wygrać więcej meczów? Kto zrobił tu najlepszy interes?
Grzegorz Szybieniecki: Chyba muszę zacząć od tego, że nie jestem jakimś wielkim fanem żadnego z nich. Sharkey już coś tam pokazał i nie jest to raczej gracz robiący różnicę. Czy Start go potrzebował? Moim zdaniem nie, lepiej nadałby się do tego zespołu gracz wyższy, bliżej charakterystyką do combo, który byłby w stanie grać obok Tweety’ego Cartera. Tu taka opcja, w obronie zwłaszcza, będzie średnio wyglądać.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Start go jednak pewnie wziął, bo był na miejscu, ale nie jest to najlepsze świadectwo dla „skautingu” w tym klubie, bo to już któryś raz, kiedy lublinianie zbierają z rynku zwolnionych graczy.
Z Legią jest jednak podobnie, tylko pytanie, czy to będzie zawsze działać? W poprzednim sezonie rzeczywiście nadspodziewanie dużo trener Wojciech Kamiński wycisnął z Neala, ale czy z Jovanovicia też się tyle da?
Przy Serbie i jego wyborze możemy się zatrzymać dłużej teraz. Mnie ten transfer zdziwił, bo przecież profilem Jovanović leży bardzo daleko od Ivana Almeidy, z którym Legia toczyła rozmowy. Zaskakująca jest ta zmiana strategii, z gracza mogącego stwarzać niesamowite przewagi indywidualne, na kolejnego rozgrywającego bazującego na grze w pick and rollu, ale z gorszym rzutem niż Koszarek.
To ruch bezpieczny, pewnie źle nie wypadnie, ale też nie da raczej szansy na wciągniecie Legii gdzieś wysoko, a Almeida w sobie taki pierwiastek miał. Pokazał to zresztą pierwszy występ Jovanovicia w barwach klubu z Warszawy – 10 punktów i 10 asyst brzmi fajnie, ale różnicy w grze zespołu z tego nie było, zwłaszcza przy potwierdzających się (2/7) problemach z rzutem.
Jacek Mazurek: Zdrowy Almeida, któremu chce się grać to kaliber MVP. Jovanović to maksymalnie 3. piątka PLK i jeden głos na MVP od trenera, który w przyszłym sezonie widziałby go w swoim zespole. Jeśli jesteś zespołem z top4-5 i dodajesz Almeidę, to z miejsca jesteś mocnym kandydatem do znalezienia się w finale. Jovanović nie ma takiego wypływu, takie są fakty.
Strahinja ma jednak swoje plusy. Jest niezłym kreatorem, dobrze wymusza faule co Łukaszowi Koszarkowi przychodzi coraz trudniej. Serb w ostatnich dwóch sezonach jest również całkiem niezły jako obrońca na zawodnikach kotłujących w pick and rollu. Według Synergy, pozwala na 0.778 PPP w tym typie zagrań.
W pierwszych spotkaniach Legia miała z tym mały problem. Sharkey wypadał tu bardzo blado i Jovanović powinien być upgradem.
Ja się zastanawiam, jak ta zmiana wpłynie na atak Legii. Strahinja jest graczem poniżej przeciętnej, jeśli chodzi o efektywność w ataku. Z jednej strony, może przyspieszać grę i zdobywać bądź kreować grę w kontrach, a z drugiej w tym sezonie trafia zaledwie 38 proc. rzutów z gry i 18 proc. za 3.
Czy Legia czasami nie potrzebowała tu kogoś, kto mógłby z powodzeniem grać jako rozgrywający, ale pewnych ustawieniach również obok Koszarka?
Grzegorz Szybieniecki: Do tego dążę i myślałem, że taki plan w klubie jest, dlatego zdziwiło mnie zatrudnienie akurat Jovanovicia. No ale dobrze, teraz Astoria.
Ciekawy jestem, co działo się w głowie trenera Artura Gronka, że wyrzucił z zespołu aż trzech zawodników praktycznie jednocześnie. Nie żebym krytykował te ruchy, wręcz uważam je za słuszne, ale wydawało mi się, że szkoleniowiec Astorii jest pewny swojej wizji i nic w niej nie będzie korygował.
Trochę można zacząć mieć wobec Gronka wątpliwości – odnośnie jego wyborów graczy zagranicznych, bo jakoś zawsze bez szału. Trochę na pewno sam plątał sobie ręce budowaniem już w czerwcu całego składu, ale mimo wszystko, trzeci rok, a tu tak naprawdę tylko Kris Clyburn był do zapamiętania.
Astoria bez Domarkasa i Jorgenssena zapewne będzie szła w kierunku zawodników, którzy będą generować przewagi na parkiecie, bo żaden z tej dwójki tego nie robił. Litwin być może dlatego, że jest strasznie podobny do Tomasza Kędziory, a Amerykanin być może dlatego, że jego gra to przede wszystkim rzuty po koźle, co w fizycznej lidze jak PLK nie mogło zdać egzaminu.
Teraz jednak na jedynce będzie gracz atletyczny, sprawny, mijający 1 na 1 – taki Corey Sanders 2.0 (w sumie on też jest do zapamiętania, zwracam honor). Zobaczymy co dalej, bo jest już kolejna zmiana na centrze, a i także dodatkowy strzelec..
Jacek Mazurek: Rozmawialiśmy o tym przed sezonem – Artur Gronek zatrudnił rozgrywającego, który nie dostaje się pod obręcz. W 7 meczach Dominykas Domarkas oddał 15 prób z pomalowanego, z czego trafił 6, a pod samą obręczą jest jeszcze gorzej.
Tak mała liczba prób spod kosza, przy słabej skuteczności, to nie jest coś szczególnie dobrego, gdy mówimy o rozgrywających. Wręcz coś, co powinno zniechęcać, bo skoro gość nie potrafi penetrować i dostawać się na linię rzutów wolnych, to gdzie generalnie ma być efektywny? W takiej sytuacji zagadką stają się akcje dwójkowe z udziałem takiego zawodnika. Chcesz wartościowych punktów spod kosza, a ten człowiek nawet nie potrafił się tam dostać, ale mówiliśmy o tym przed sezonem.
Do tego Litwin był słabym obrońcą i sugerowaliśmy to także przed sezonem. W 62 proc. swoich defensywnych posiadań bronił kozłujących w pick and rollu i pozwalał im na 1.132 punktu na posiadanie, słabiutko.
Generalnie Artur Gronek zamienił dwóch bardzo dobrych zawodników w sytuacjach spot up i słabych obrońców, na Wesleya Washpuna, który w Finlandii brylował. Amerykanin był bardzo dobry i w ataku i w obronie. Nie wygląda na kogoś, kto miałby problemy ze złamaniem pierwszej linii obrony, potrafi też podać. Wygląda na najlepszy ruch z tych poruszonych wyżej.
W roszadach na pozycji rozgrywającego w ostatnich dniach wszystkich pobił Śląsk Wrocław, który sięgnął po Travisa Trice’a. Mocne nazwisko. Czy sam Trice zmieni oblicze tego zespołu i wystarczy od wygrywania meczów?
Grzegorz Szybieniecki: Zależy gdzie – w PLK sądzę, że tak, bo ten skład nie jest na tyle zły, by seriami przegrywać. Nawet jeśli trener Urlep przejdzie do trybu hardcorowego (a trochę już tak w meczu z Lietkabelisem było) i będzie grał po 35-40 minut liderami, to ta drużyna zacznie wygrywać. Dziewa, Langevine, Ramljak, Karolak, Justice, Kolenda – to nie może być skład na 12. miejsce, no umówmy się.
Trice to gracz formatu, jakiego spodziewałem się przed sezonem. Mocne CV, duże możliwości indywidualne i ewidentnie chęci do pokazania się, bo to jest taki gracz, który może na tym poziomie (EuroCup) grać co sezon. Przy takich transferach zawsze jednak jest z tyłu głowy pytanie – dlaczego on właściwie trafia do PLK?
Wiemy już, że jest w nim coś z Kyriego Irvinga (też boi się igieł) i to jest w pewien sposób spore zagrożenie – mówiąc wprost, można się obawiać o jego podejście i zachowanie, niekoniecznie o umiejętności.
Trice raczej od startu dostanie sporo zaufania od Urlepa, bo raz, że na obwodzie nie ma komu grać, a dwa, że Łukasz Kolenda rozczarowuje. Oczekiwałem trochę, że Jovanovicia wciągnie nosem, na treningach i podczas meczów jasno pokaże, kto jest starterem, a kto numerem 2. Kolenda jednak nie zostawił takiego wrażenia, że wygrał rywalizację z Serbem. Cały czas czekamy na eksplozję jego talentu, ale zegar tyka.
***
[/ihc-hide-content]