Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Anwil podpisując Jonah Mathewsa znacząco wzmocnił ofensywną siłę rażenia. Amerykanin to zawodnik dość uniwersalny w ataku i wszechstronności rzutowej może świetnie się odnajdywać w różnych konfiguracjach – zarówno w piątce z Kamilem Łączyńskim, Jamesem Bellem i Kyndalem Dykesem, jak i jako lider rezerwowych, całkowicie odpowiedzialny za punkty ławki rezerwowych.
Blisko czterdziestoprocentowa skuteczność w rzutach z dystansu daje możliwość stanowienia zagrożenia strzeleckiego przy grze bez piłki, a 121 rzutów po koźle oddanych na przestrzeni 16 spotkań świadczy o braku strachu przy braniu ciężaru gry na siebie.
Gdy oglądamy Mathewsa w oczy rzuca się jego bardzo szybki rzut, a także decyzyjność – jeśli wykreuje sobie nawet małą przestrzeń do oddania rzutu robi to bez zawahania i utrzymuje poprawną technikę, bez względu na to jak blisko jest obrońca.
.
Stare powiedzenie, że od dobrego rzutu za trzy zazwyczaj zależy sukces ofensywny zawodnika obwodowego, wydaje się prawdziwe także w przypadku nowego gracza Anwilu. Grając w Szwecji Mathews dał wyraźny sygnał obrońcom, że po prostu nie mogą go kryć „na radar”, gdyż ten od razu ukarze tego typu defensywę rzutem z dystansu.
Absolwent uniwersytetu USC korzysta ze skupienia obrony na wiele sposobów.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!