Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Wojciech Malinowski: Rozmawiamy, gdy jest Pan już od kilku dni w Hiszpanii. Czy przed wyjazdem ze Szczecina rozmawiał Pan w sprawie swojej dalszej przyszłości w klubie?
Jesus Ramirez: Rozmawialiśmy i próbowaliśmy podsumować 4 miesiące, które spędziłem w Szczecinie. Były to ciekawe rozmowy, jednak moja przyszłość nie była ich bezpośrednim tematem. Raczej koncentrowaliśmy się na zakończonym sezonie i nie sądzę, żeby różniło się to od tego, jak wygląda to w tym momencie w innych klubach.
Czy w ogóle jest Pan zainteresowany powrotem do Szczecina i pracą w roli trenera w przyszłym sezonie?
Tak. Jednak o szczegółach wolałbym rozmawiać pod koniec kwietnia, może nawet po zakończeniu serii finałowej w „bańce” w Ostrowie. Teraz cały czas jest na to zbyt wcześnie, play off i ogólnie wydarzenia ostatnich 3 tygodni są bardzo żywe w mojej pamięci.
Chciałbym jednak otrzymać szansę dokończenia pracy, którą zaczęliśmy. Uważam, że wykonaliśmy wspólnie sporo dobrego, jednak nie zostało to dokończone. Ostatnie 3 tygodnie były bardzo wymagające mentalnie i najpierw chciałbym od tego się odciąć. W tym momencie jeszcze tego nie potrafię zrobić.
Nie jest to adrenalina pomeczowa, gdyż ta zeszła ze mnie momentalnie po zakończeniu 4 spotkania ćwierćfinału przeciwko Legii. Jednak w ostatnich tygodniach wydarzyło się wiele rzeczy, które były trudne do opanowania i podejmowania w ich kwestii decyzji. Potrzeba trochę czasu, by nabrać właściwej perspektywy do nich.
Przed wykonaniem telefonu do Pana zastanawiałem się, gdzie przebiega linia, w której po jednej stronie będziemy rozmawiali o koszykówce, a po drugiej czai się koronawirus, który zaatakował was pod koniec sezonu regularnego.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!