Zmiany w faulach niesportowych i challenge dla trenerów to tylko część nowości, które od nowego sezonu obowiązują nie tylko na parkietach PLK, ale również w pozostałych rozgrywkach FIBA. O ich słuszności bądź nie rozmawiamy z byłym sędzią, Januszem Calikiem, który przekonuje, że trenerzy powinni mieć też możliwość zakwestionowania faulu.
Radosław Spiak: Co pan sądzi o nowych przepisach wprowadzonych przez FIBA?
Janusz Calik: Na ogólnym pozimie podobają mi się, chociaż dotyczą sytuacji, które zdarzają się stosunkowo rzadko. Jeśli chodzi o faul w ostatnich dwóch minutach, w poprzednim sezonie PLK zdarzyło się to może kilka razy, w Lidze Mistrzów dosłownie raz. Ostatni obrońca to sensowna i racjonalna zmiana. A jeśli chodzi o challenge, to w innych dyscyplinach też takie są, więc to dobra próba nawiązania relacji z trenerami. Generalnie jestem na tak.
W takim razie porozmawiajmy o tych zmianach trochę bardziej szczegółowo. Zacznijmy od fauli niesportowych, bo z nimi zawsze jest dużo kontrowersji.
Zacznijmy od tego, że dla kibiców faul niesportowy to jest jedna kategoria, a dla sędziów było pięć różnych fauli tego typu, to znaczy pięć osobnych kryteriów. Jednym z nich były ostatnie dwie minuty czwartej kwarty albo dogrywki. Było tak, że jeśli piłka była wciąż w rękach zawodnika wprowadzającego ją do gry, a na boisku nastąpił nielegalny kontakt obrońcy z atakującym, to z automastu sędziowie musieli odgwizdać faul niesportowy.
FIBA zrozumiała, że jest wiele koszykarskich zdarzeń – na przykład zawodnicy walczą na zasłonach, próbując wybiec do piłki – w których jest mnóstwo kontaktu. Dlatego doszła do wniosku, że w takiej sytuacji kara jest za wysoka. Od tego sezonu kara jest mniejsza, czyli jeden rzut wolny, a nie dwa, i do tego piłka będzie wprowadzana do gry najbliżej miejsca popełnienia przewinienia.
Akurat ten ostatni szczegół moim zdaniem nie jest do końca dobry. Dlatego że te sytuacje dotyczą końcówek meczów, często po przerwach na żądanie, kiedy trenerzy ustalają specjalną zagrywkę. Wyobraźmy sobie, że piłka jest wprowadzana do gry z boku, następuje faul w polu trzech sekund, to wtedy – po jednym rzucie wolnym – piłka będzie przeniesiona za linię końcową. I cały plan trenera trzeba zmienić. A jeśli nie ma już timeoutu, jak to zrobić? To jest troszeczkę nieprzemyślane.
Pozostaje również kwestia „bonusu”. Faul podczas wprowadzenia ma priorytet przed bonusem, a zatem sędziowie muszą to uważnie oceniać, bo kary są różne.
Trzeba przy tym pamiętać, że w dalszym ciągu mogą się zdarzyć sytuacje, w których będzie można odgwizdać faul niesportowy – jak nadmierny kontakt albo inne niekoszykarskie zagranie. Zmiana nie oznacza więc tego, że w ostatnich dwóch minutach przy wprowadzaniu piłki do gry nie ma fauli niesportowych, tylko że nie ma ich z automatu.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!
Rozmawiał Radosław Spiak