Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Pamela Wrona: Czy miewasz koszykarskie sny?
Jakub Kobel: Czasami przed zaśnięciem myślę bardzo dużo o koszykówce. O tym, co zrobiłem dobrze, a co muszę jeszcze poprawić.
I czego jest więcej?
Zazwyczaj moich błędów. Chyba każdy koszykarz chciałby grać jak najlepiej. Wychodząc na parkiet, staram się unikać tych samych błędów, strat. Chodzi o wszystkie założenia, jakie ma trener – jeśli wygrywamy, wykonujemy je dobrze. Jeśli przegrywamy, wykonujemy je źle. Gdy każdy będzie realizował własne i na tym się skupi, przełoży się to na dobre wyniki. Wychodzę z założenia, że trzeba wszystko analizować i poprawiać na bieżąco.
A wyśniłeś sobie grę w koszykówkę?
Już jak miałem około 10 lat, zacząłem grać w koszykówkę. Poszedłem do klasy sportowej, a później do WKK Wrocław. Złapałem bakcyla, bardzo chciałem iść do przodu. Stworzyliśmy z chłopakami paczkę, z którą mamy kontakt do dziś. Mieliśmy zdrową rywalizację. Życie później zweryfikowało, kto tak naprawdę tej koszykówce chciał się poświęcić.
Jak byłem mały, miałem marzenia jak każdy inny, by grać na jak najwyższym poziomie. Później, zacząłem po prostu patrzeć na najlepszych Polaków, jak Łukasz Koszarek, który imponował mi mądrością boiskową i stylem gry. Mimo wieku, wciąż jest niesamowitym profesorem i potrafi robić ogromną przewagę.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!