
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Nowe cele Anwilu
Po koszmarnym poprzednim sezonie we Włocławku plan był prosty – odbudowa stabilności klubu i jego wizerunku. Celów sportowych wielkich nie było – walka na całego w każdym meczu i to miało zaprowadzić Anwil przynajmniej do play off. Nikt chyba jednak nie oczekiwał, że już w tym sezonie do Hali Mistrzów wrócą zwycięstwa w takiej liczbie.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Po pierwszej rundzie Anwil ma bilans 11-4, co pozwala mu na poważnie myśleć o przewadze parkietu w play off. Trener Przemysław Frasunkiewicz zbudował najlepszą obronę w lidze i na takim fundamencie Anwil może bazować w każdym meczu i tak naprawdę nie musi obawiać się nikogo, mimo że znajdziemy zespoły z większym potencjałem od drużyny z Włocławka.
Koniec pierwszej rundy to także dobry moment na zrewidowanie celów, o jakie się gra. Nie ma chyba wątpliwości, że po takim starcie rozgrywek we Włocławku wszyscy zaczynają myśleć na poważnie o ugraniu czegoś już wiosną 2022. Anwil może personalnie nie jest najmocniejszym zespołem w PLK, ale ma swoje argumenty i w serii każdemu będzie ciężko przejść włocławian.
Trener Przemysław Frasunkiewicz chce poprawiać swój zespół, umiejętnie stara się wprowadzać korekty, czego przykładem jest wymiana na pozycji środkowego. Anwil może być jeszcze lepszy, więc czemu nie myśleć o grze o medale, o mistrzostwo? W sporcie często chodzi o wykorzystanie nadarzających się okazji i warto być na taką szansę gotowym.
Garbacz na celowniku
Nietrudno było połączyć kropki – od kilku tygodni Jakub Garbacz jest poza składem niemieckiego MBC Syntainics, a z kolei trener Przemysław Frasunkiewicz otwarcie mówił na konferencjach, że jego zespół jeszcze może być wzmocniony (a przecież limit obcokrajowców wykorzystany).
Plotka o Garbaczu w Anwilu hula więc po sieci od jakiegoś czasu, a po meczu ze Startem Frasunkiewicz oficjalnie potwierdził zainteresowanie reprezentantem Polski. Kto wie, czy to właśnie nie we Włocławku polski obwodowy nie dokończy czasem obecnego sezonu.
W Bundeslidze Jakub notował średnio 11.4 punktu przy 36,7% skuteczności w rzutach za 3 punkty – nie tak źle było więc z jego formą, jakby mogło się wydawać po meczach kadry. 41% obecnie versus 40% z gry w barwach Stali w poprzednim sezonie, co trochę zaprzecza twierdzeniu, że dyspozycja Garbacza była tak dużo gorsza niż przed rokiem.
Reprezentant Polski być może po prostu nie odnalazł się za zachodnią granicą w komfortowy dla siebie sposób i stąd chęć odejścia i powrotu do PLK. Na naszych parkietach z miejsca byłby czołowym Polakiem, wiedziałby jak funkcjonuje liga, jak dogadać się z trenerami (bo zainteresowanie wyrażają przede wszystkim ci, którzy już go prowadzili), a i pewnie poza boiskiem byłoby łatwiej.
Anwil czy Stal – pewnie takie kluby są opcją dla Garbacza. Raz, że tylko te pewnie będzie stać, dwa, że oba należą do wąskiego grona faworytów do medali (Anwil tam chce doskoczyć, co wcześniej ustaliliśmy). W Stali jest może nawet bardziej widoczna dziura, w którą mógłby wskoczyć Garbacz, ale wcale to nie oznacza, że rola byłaby większa, zwłaszcza, że świetnie wygląda duet Palmer – Drechsel. Anwil wydaje się być ciekawą opcją i wcale jest we Włocławku zbyt ciasno.
Czy można przedobrzyć?
Czy W Anwilu jest już 12 zawodników w składzie i gdy wraca do gry Kyndall Dykes, to tak naprawdę moglibyśmy mówić o kompletnym zespole. Po co więc tam Garbacz, czy to (idąc świąteczną analogią) nie będzie zbyt wiele grzybów w barszczu? Gdzie tu minuty i duża rola dla kolejnego gracza, skoro James Bell wygląda ostatnio jak pewniak do pierwszej piątki sezonu, a przecież i Mathews jest blisko podobnego statusu.
Nie dziwię się głosom, które teraz uderzają w narracje – mają Kowalczyka, Woroniecki się fajnie pokazał, Olesiński jakoś wygląda ostatnio, po co im Garbacz? Nie dziwię się, ale ich nie rozumiem. Jeśli spojrzymy na punkt pierwszy – gra o medale, to chyba jednak nawet najwięksi fani talentu Marcina Woronieckiego się zgodzą, że taki gracz w półfinale biegać po parkiecie nie będzie.
W sporcie zawsze chodzi o cel – może to być kształcenie młodzieży, gra o play off czy gra o mistrzostwo. Anwil swój cel zweryfikował w trakcie sezonu (tak można interpretować chęć wzmocnienia się) i musi do niego dostosować skład. Taki jest ten biznes. Play off to czas talentu, czas, kiedy do głosu dochodzą indywidualności, a gra staje się prostsza. Czas, gdy trenerzy zawężają rotacje do najlepszy graczy by uniknąć choćby minuty przestoju. Czas, gdy od bycia przegranym i zwycięzca dzieli często jeden mecz.
Jeśli miałbym sobie teraz wyobrazić Anwil w serii ze Śląskiem czy Stalą, to widzę zespół grający w szóstkę, góra siódemkę. Łączyński, Mathews, Dykes, Bell, Petrasek, Dimec, Szewczyk/Frąckiewicz (zależy od match upu i zdrowia) – reszta nie dźwiga takiego kalibru na ten moment, po prostu. Dorzućmy więc do tego składu Garbacza i otrzymamy bardzo mocną ósemkę, broniącą i wszechstronną w ataku.
Sezon regularny to co innego niż play off, trzeba o tym pamiętać. Jeśli pozbieramy minuty Olesińskiego, Kowalczyka, Woronieckigo, Bojanowskiego i zabierzemy po kilka reszcie, która teraz gra za dużo, to mamy miejsce i dla Garbacza i Dykesa. Oczywiście w trakcie drugiej rundy będzie grała dziesiątka, a może i nawet dwunastka – meczów jest do rozegrania sporo i to już zaraz. W play off nadejdzie jednak czas liderów.
Garbacz zmieni układ sił w lidze?
Uważam, że to w zasadzie pytanie retoryczne. Gdziekolwiek do PLK Jakub trafi, z miejsca stanie się zawodnikiem na 13-15 punktów w meczu, a to przecież dużo. Każdy trener chciałby mieć Polaka dającego tyle jakości po obu stronach parkietu, bo to właśnie gwarantuje Garbacz. Ilu wymienimy lepszych zawodników z polskim paszportem z PLK? Jednego, dwóch, trzech.. żadnego?
Jeśli Garbacz trafi do Stali, mimo że klub z Ostrowa już teraz jest murowanym faworytem do finału, jeszcze bardziej umocni swoją pozycje i przede wszystkim uniknie wzmocnienia konkurencji. Jeśli Garbacz trafi do Anwilu, klub z Włocławka już na serio doskoczy na tę samą półkę co Śląsk, Stal i Zastal. Jeśli Garbacz trafi gdzie indziej, np. do Legii, to tym bardziej może to odmienić losy tego sezonu, ale już chyba niekoniecznie losów mistrzostwa Polski.
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]