
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Krzyżewski na łączach
Z Mikiem Krzyzewskim spędziłem cały dzień kobiet, w drodze z Polski do Berlina, wlokąc się po remontowanej patatajce, słuchałem kolejnych podcastów z mentorem Duke. Głos stateczny, nieco w stylu smerfa marudy, pasował do powolnej jazdy.
Postać to przedziwna – uczelniany trener, który zostaje gwiazdą całego USA, furiat i krzykacz, swoich graczy uczący opanowania i decyzyjności. Facet, który potrafił ustawić LeBrona i uwielbiał nastawienie Kobego, ale w sennych fantazjach w roli filaru Team USA widziałby Christiana Laettnera.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!