
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Kibice to wiadomo – linia podziału jest czytelna „Zielona Góra vs. reszta świata” i w Internecie wiele razy na temat długów wrzało, czy to po publikacjach kolejnych wyroków czy medialnych ekscesach Janusza Jasińskiego. Ale już w tzw. środowisku o wstydliwym temacie raczej głośno nigdy się nie mówiło.
OK, także ja takich tekstów słyszałem niby całe mnóstwo. „To nieuczciwe metody i skandal”, „wygrywali mistrzostwa za pieniądze, których nie mieli”, „biorą kolejne gwiazdy, a nie spłacają poprzednich” – takie i mnóstwo podobnych, w ciągu ostatnich lat. Od skarżących się na Stelmet zawodników PLK, od trenerów czy od działaczy konkurencyjnych klubów.
Powszechny żal, że ktoś pokonuje ich grając nie fair, połączony z – równie powszechną – niechęcią, aby o tym głośno powiedzieć, np. w wywiadzie do mediów. Kończyło się na szeptaniu po kątach, puszczaniu oka i aluzjach, więc proceder mógł sobie trwać w najlepsze. Wszyscy w lidze wiedzieli, nikt nic nie zrobił, nikt nic nie mówił.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
A przecież o tym, że w Zielonej Górze dzieją się rzeczy dalekie od OK, wiedzieli nie tylko konkurenci. Wiedział i wie o tym prezes PLK i PZKosz Radosław Piesiewicz, wiceprezes PZKosz Grzegorz Bachański też wie od lat. Wiedzą członkowie Rady Nadzorczej ligi, którzy w zresztą w swój poczet chętnie przyjęli osobę odpowiedzialną za zielonogórski bałagan. Wiedzą przedstawiciele klubów, którzy na Janusza Jasińskiego głosowali.
Pamiętajcie o tym, zastanawiając się, kto jest współodpowiedzialny za to, że proceder zaistniał i mógł trwać tak długo.
Wspaniały sukces sportowy
W tekście, którego jeszcze nie napisałem, ale niedługo napiszę, będzie prosta teza, że (wbrew wielu podręcznikom) także w koszykówce nie ma lepszego marketingu niż wygrywanie meczów. I nic równie dobrze nie zamyka ust krytykom, choćby nie wiem, jak słuszne były ich postulaty.
Stelmet/Zastal w ciągu ostatnich 2 sezonów na polu sportowym robi genialną robotę. Takiej dominacji nie było w lidze od lat – jakieś problemy Żana Tabaka w playoff w tym momencie wyobrazić sobie jest ekstremalnie trudno. Polskie zespoły dostają regularnego łupnia w europejskich pucharach, a tymczasem drużyna z Zielonej Góry notuje rewelacyjny sezon w rosyjskiej VTB, urywając punkty nawet euroligowym potęgom.
Świetnie zbudowana drużyna, nie dość, że maszynka do wygrywania, to jeszcze grająca przyjemną dla oka koszykówkę. Do tego jakże cenna obecność Tabaka w lidze, czyli olbrzymia wiedza plus barwna osobowość. To wszystko jest wielkim sukcesem osób, które stoją za zbudowaniem zespołu, który wyprzedza ligową konkurencję o kilka długości.
„Eko” arogancja
Pamiętacie grzeczne opowieści sprzed kilkunastu miesięcy o „eko Stelmecie” i stworzeniu precyzyjnego planu naprawczego? Nawet jeśli faktycznie istniał, to nie był zbyt intensywnie wdrażany – delikatnie rzecz ujmując. Sprowadza się do działalności na bieżąco i porządkowaniu tych najbardziej fioletowych trupów z szafy, które wypadają z niej ze szczególnie głośnym hukiem.
Ludzie nadal czekają na swoje pieniądze, komornik puka do drzwi, bany FIBA do niedawna wisiały na stronie jak gdyby nigdy nic, ale i tak Stelmet niczym krezus ściągał sobie kolejnych graczy z rynku.
Nawet ostatnia historia. Nikos Pappas, David Brembley, Skyler Bowlin i Krzysztof Sulima – aż czterech wartościowych zawodników kupionych po sprzedaniu Marcela Ponitki i Gabriela Lundberga, to niezależnie od spłacenia najbardziej palących banów, raczej nie jest sygnał nastawienia na oszczędności za wszelką cenę.
Tak samo jak trzymanie przez większość sezonu większej liczby cudzoziemców niż przewiduje limit, jest po prostu jeszcze jednym policzkiem dla czekających na pieniądze dłużników.
Daj nam kasę i milcz!
Głośne (i w kiepskim stylu) domaganie się wsparcia z miejskiego budżetu chwilę później jeszcze ten efekt pogarsza. Przypominanie się w temacie dotacji po każdej kolejnej wygranej – momentami popada już w ordynarność. Jednoczesna odmowa zgody na pełną kontrolę finansów spółki o fatalnej reputacji – niszczy resztki dobrego wrażenia.
.
.
Zastal sprawia wrażenie bezdomnego, który znalazł na ulicy 1000 złotych. Wydał jednak ten tysiąc w 15 minut i krzyczy na wszystkie strony, że natychmiast należy mu się dodatkowe 100 złotych na wino. Serio?
Nie wnikam (i nie wiem), czy zaległości w tym momencie jest 5,7 czy 9 milionów. Czy są spłacane zgodnie z ugodami i wyrokami, w złotówkach, euro czy w mieszkaniach. Niesmak wokół Zastalu, niezależnie od pięknej gry i zwycięstw, na skutek aroganckiej postawy klubu, pozostaje niestety aktualny. Tym bardziej, gdy klubem nadal steruje osoba, która za wcześniejsze nieprawidłowości odpowiada.
To będzie tweet dekady
Oglądamy i podziwiamy mecze Zastalu w lidze, kibicujemy jako polskiej drużynie zielonogórzanom na arenie międzynarodowej. Z pewnością w tym sezonie zwycięstw ekipy Żana Tabaka będzie jeszcze wiele.
Tymczasem można sobie wyobrazić wygraną jeszcze większą niż mistrzostwo Polski i udany playoff w lidze VTB! Wygraną, która spowoduje, że sportowe sukcesu Zastalu w końcu doceni cała koszykarska Polska.
Wyobraźcie sobie taki wpis Zastalu w mediach społecznościowych, który w końcu zamknąłby wszystkie, niezbyt przyjemne, dyskusje.
„Mamy przyjemność poinformować, że definitywnie rozliczyliśmy wszystkie zaległości, a zadłużenie zostało zlikwidowane. Wszyscy ludzie otrzymali swoje pieniądze”.
I wtedy będzie można wklejać lokomotywy.
Tomasz Sobiech
[/ihc-hide-content]