
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Jacek Mazurek: Przed sezonem rozmawialiśmy o tym, który trener jako pierwszy może stracić pracę. Typowałeś wtedy, że szkoleniowiec Kinga jest podejrzany i jako pierwszy zostanie zwolniony. Przyznaj, że nawet Ty nie spodziewałeś się, że Krzysztof Król tak szybko pociągnie za spust.
Rolandas Jarutis nie miał słabego składu, ale wyleciał po 2 (słownie: dwóch) meczach. Były sportowe podstawy do tego, żeby poszukać kogoś nowego na jego miejsce? Czy to rozsądne rozwiązanie? Nie przypomina ci trochę decyzji rodem z AZS-u Koszalin, gdzie szkoleniowców zmieniano jak rękawiczki?
Grzegorz Szybieniecki: Jeśli nie byłoby zwycięstwa w Stargardzie, czyli bilans 0-2, to powoli nastawiałbym się na tę zmianę, ale tak, 1-1 to szybkie odstrzelenie, które ma podłoże raczej pozasportowe. Zakulisowo w Kingu działy się dziwne rzeczy – skład budował Mindaugas Budzinauskas, który był, ale oficjalnie nie był, dyrektorem sportowym Kinga, a prowadzenie zespołu powierzył swojemu znajomemu.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Czy to mogło wypalić? No może mogło, ale większe były szanse, że jednak coś w takim układzie się wysypie, aniżeli będzie dobrze.
Co do samego Jarutisa – ciężko sprzed ekranu komputera czy sprzed telewizora wychwycić, co się działo pomiędzy nim a zespołem czy kierownictwem klubu. Tam upatrywałbym przyczyn tego zwolnienia, a nie w wynikach (jakkolwiek to brzmi 14 września), bo przecież HydroTruck z takim dniem mógł rozstrzelać naprawdę każdego.
Wróbelki ćwierkają, że wokół klubu i samego prezesa była za dużo osób, które coś podpowiadały czy sugerowały i chyba prezes Król uznał, że znajomość i wdzięczność swoją drogą, ale trzeba podjąć stanowczą i trudną decyzję, zanim będzie za późno.
Czy Jarutis miał dobry skład? Obecny zestaw personalny nie jest zły, ale strasznie krótki. King niestety zmarnował lato i teraz trzeba to wszystko naprawiać. Nie ma rozgrywającego, nie ma niskiego skrzydłowego i nie ma środkowego, który robiłby różnicę, bo Doko Salić może groźnie wygląda, ale rywale raczej się go nie obawiają, zwłaszcza jak wchodzą pod kosz Kinga.
W ogóle co mówią statystyki o serbskim środkowym po pierwszych meczach? Też uważasz, że to pod koszem musi przede wszystkim poprawić się gra Kinga?
Jacek Mazurek: Patrząc na tę sytuację dzień po zwolnieniu, albo jak kto woli, rozwiązaniu umowy z powodów osobistych z trenerem King stracił trochę czasu, ale paradoksalnie jest w dość dobrej pozycji wyjściowej. Tak jak mówisz – nie mają rozgrywającego, potrzebny jest skrzydłowy, a z Saliciem też bez większy sentymentów można się rozstać.
Nowy trener będzie mógł w tym składzie wprowadzić trochę własnych porządków na kluczowych pozycjach względnie niewielkim kosztem. Dodatkowo mamy połowę września więc na rynku wolnych agentów jest w czym wybierać, a ceny będą niższe niż miesiąc czy dwa temu.
Salić jest zły w obronie – to była moja pierwsza myśl, gdy zobaczyłem, co ten człowiek robi pod koszem. Produkuje dużo głupich ruchów, pozwala na 1.2 punktu na posiadanie zawodnikom rolującym w pick and rollu. King z nim na boisku w odległości do 2 metrów od kosza pozwala na 60 proc. skuteczności. W obronie akcji tyłem do kosza też wypada blado.
To generalnie słabe wyniki, a jak przypomnimy sobie, że szczecinianie grali ze słabą Spójnią i Hydrotruckiem Radom, którego strefa podkoszowa jest bardzo kiepska to ogólny obraz tego gracza jest wręcz fatalny w obronie. Jeśli uwzględnimy mizerne statystyki i siłę rywali to możemy powiedzieć, że Salić nie jest graczem, który robi różnicę. Szokujące jak na koszykarza podkoszowego jest to, że zbiera tylko 8.3 proc. możliwych do zebrania piłek.
Obaj uważamy, że Salić jest graczem, którego w PLK zaraz może nie być, więc w jaką stronę powinien pójść King i kogo zatrudnić pod koszem oraz na pozycji rozgrywającego?
Mając tych zawodników, którzy są w składzie oraz możliwe korekty, jaką koszykówkę powinien prezentować King? Masz w głowie nazwisko trenera, który mógłby teraz przyjść, dodać 1-2 graczy i zrobić wynik?
Grzegorz Szybieniecki: Tak, mam swojego kandydata, to Saso Filipovski, którego z chęcią zaproponuję prezesowi Kinga przy najbliższej okazji, choć obawiam się, że może być na realia klubu ze Szczecina za drogi. A tak na poważnie, to chyba nie ma sensu szukać na siłę trenera z przeszłością w PLK, choć wcale powrót do trenera Ramireza nie byłby zły, bo jego wejście do zespołu, całej organizacji, byłoby w teorii najsprawniejsze. Pytanie jednak, czy King tym razem będzie proponował trenerom dłuższe kontrakty niż kilka miesięcy.
Skupiłbym się na zespole, choć oczywiście bez nowego trenera podejmowanie jakichkolwiek decyzji jest bez sensu. To on musi zdefiniować braki w tym składzie i potrzeby transferowe. Gdyby to ode mnie zależało, poszukałbym na pewno centymetrów na obwodzie – obok Schenka i Matczaka przyda się kozłujący, który będzie w stanie grać razem z nimi i będzie mógł kryć wyższych rywali, plus powalczy na deskach.
W tej drużynie nie ma niskiego skrzydłowego i tutaj jakiś atletyczny pracuś także by był bardzo przydatny. No i wałkowany temat Salicia – tutaj zmiana to podstawa, inaczej nie da się zbudować porządnej obrony.
Jacek, lubimy czasem pofantazjować, więc dajmy się ponieść. Jesteś osobą decyzyjną w Kingu i możesz zrobić jeden ruch. Co robisz? Ja od kilku lat uważam, że King musi iść na całość, albo z tego 6-7 miejsca się nie wygrzebie.
Zamiast przepalania kasy na zagadkowych graczy z pozycji 1 i 3 dzwonię do niechcianego księcia Włocławka i mówię – Kabowerdeńczyku, prowadź! Anwil chce zejść w jakikolwiek sposób z pensji Ivana Almeidy, więc może akurat byłaby okazja?
King gra wtedy krótką rotacją na obwodzie, a pod koszem wymienia Salicia na kogokolwiek kto potrafi postraszyć zasięgiem pod koszem i bach, jest zespół, który postawimy obok Śląska. Poszalałem, co?
Jacek Mazurek: Ja zatrudniłbym dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia, kogoś, kto znajdzie trenera z potencjałem, pomoże zbudować drużynę na miarę budżetu, jakim dysponują. Do tej pory w Szczecinie konsekwentnie budowane są drużyny, które grają poniżej oczekiwań i tak jak zauważyłeś w pewnym stopniu jest to przepalanie pieniędzy.
Jeśli mówimy o zatrudnieniu jednego zawodnika, który zmieni obliczę gry to niski skrzydłowy umiejący kozłować, ze statusem gwiazdy ma tu sens. Almeida w Szczecinie to dobre rozwiązanie dla wszystkich stron w tej sytuacji. Natomiast w Kingu już był gracz z przeszłością w NBA, reprezentant Polski, który miał robić mityczną różnicę i wiemy, jak się to skończyło. Trochę obawiam się, że nawet jeśli Almeida trafiłby do Kinga to też grałby poniżej oczekiwań. W Szczecinie potrzebna jest zmiana systemowa, podobna do tej jaką widzieliśmy w Anwilu tego lata. Albo pojawi się generalny menedżer, który wszystko poukłada albo trener, który ma takie umiejętności, bo w innym przypadku co roku będziemy świadkami tej samej sytuacji.
***
[/ihc-hide-content]