
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Jacek Mazurek: Przed sezonem rozmawialiśmy o tym, który trener jako pierwszy może stracić pracę. Typowałeś wtedy, że szkoleniowiec Kinga jest podejrzany i jako pierwszy zostanie zwolniony. Przyznaj, że nawet Ty nie spodziewałeś się, że Krzysztof Król tak szybko pociągnie za spust.
Rolandas Jarutis nie miał słabego składu, ale wyleciał po 2 (słownie: dwóch) meczach. Były sportowe podstawy do tego, żeby poszukać kogoś nowego na jego miejsce? Czy to rozsądne rozwiązanie? Nie przypomina ci trochę decyzji rodem z AZS-u Koszalin, gdzie szkoleniowców zmieniano jak rękawiczki?
Grzegorz Szybieniecki: Jeśli nie byłoby zwycięstwa w Stargardzie, czyli bilans 0-2, to powoli nastawiałbym się na tę zmianę, ale tak, 1-1 to szybkie odstrzelenie, które ma podłoże raczej pozasportowe. Zakulisowo w Kingu działy się dziwne rzeczy – skład budował Mindaugas Budzinauskas, który był, ale oficjalnie nie był, dyrektorem sportowym Kinga, a prowadzenie zespołu powierzył swojemu znajomemu.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!