Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Obrona strefowa to taki rodzaj taktyki, o którym mało kto powie coś pozytywnego. Tak naprawdę w poważnej koszykówce, to tylko w NCAA można znaleźć zespoły, które używają strefy jako swojej podstawowej broni. Mówimy tu jednak o lidze, która grupuje przeszło 300 drużyn i nie powinno dziwić, że w tak szerokim gronie znajdzie się kilku trenerów z bardziej ekstrawaganckimi pomysłami.
Najbardziej znanym z nich jest chyba Jim Boeheim. Ten już 76-letni szkoleniowiec od 1976 roku (tak, to nie błąd) prowadzi Syracuse, a używana przez niego zona 2-3 jest nieodłączną częścią meczów tego bardzo znanego uniwersytetu.
W polskiej lidze obrona strefowa używana była przez lata zazwyczaj jako zło konieczne. Problemy z faulami własnych graczy, chęć wybicia rywali z rytmu, czy brak graczy, którzy potrafią bronić 1 na 1 – to głównie w tych przypadkach trenerzy decydowali się na jej używanie. A i tak zdarzało się to bardzo rzadko.
Wszystko zmieniło się, gdy w 2014 roku pierwszym trenerem AZS-u Koszalin został Igor Milicić. Już w pierwszym roku pracy używał on obrony strefowej dosyć często (9,1%), ale prawdziwą bronią stała się ona, gdy w kolejnym sezonie przeniósł się do Włocławka.
Dlaczego właśnie strefa?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!