Igor Milicić: Chcę nowej kadry!

Igor Milicić: Chcę nowej kadry!

Kulisy objęcia reprezentacji, Mateusz Ponitka najważniejszy (i... rozgrywający), rozmowy z Adamem Waczyńskim i rola Łukasza Koszarka. Igor Milicić opowiada o swojej wizji koszykarskiej kadry i wyjaśnia powody radykalnego odmłodzenia składu.
Igor Milicić / fot. A. Romański, plk.pl

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

Marcin  Gebel: Igor Milicić to naturalny i najlepszy kandydat, który mógł objąć reprezentację po trenerze Taylorze?\

Igor  Milicić: Całe życie bardzo ciężko pracuję, żeby takie szanse dostawać. Nikomu nie spadłby włos z głowy, gdyby tutaj przyszedł np. Mike Krzyżewski. Nikt by nie powiedział – szkoda, że to jednak nie Milicić. Myślę, że swoją pracą i tym co osiągnąłem w Polsce, samoistnie wysunąłem się na czele kandydatów do objęcia reprezentacji. Federacja poszła drogą, która daje im sprawdzonego trenera, bez żadnego eksperymentowania. Nie lubię mówić o sobie, a tym bardziej nie lubię gdybania. Dostałem szansę, za którą bardzo dziękuję prezesowi i całej federacji. Poświęcę się jej w stu procentach.

Trener klubowy, a selekcjoner reprezentacji według pana to bardzo zbliżone zajęcie?

Jedna i druga praca wymaga wyniku. Ten wynik można osiągnąć dzięki dobremu podejściu. Poprzez wprowadzenie taktyki, która będzie odpowiadać grupie ludzi, z którą współpracujesz. Praca w kadrze nie jest jednowymiarowa, to nie zespół, który można wytrenować przez lata, miesiące czy tygodnie i potem osiągnąć sukces. To praca, której uczę się z dnia na dzień i w której na koniec też chcę wygrywać.

Reprezentacja to nie jest jeden mecz, czy jedno “okienko”, jeden turniej. Tutaj bierzesz odpowiedzialność za cały koszykarski kraj. Za całą dyscyplinę, nie tylko w danym momencie. W moim przypadku także za przyszłość tej dyscypliny w Polsce.

Czyli to ma być współpraca długofalowa, na lata, bez względu na wyniki w pierwszych meczach?

Widzę swoją pracę z reprezentacją w taki sposób, żeby ona owocowała nawet po moim odejściu, kiedy jej trenerem będzie ktoś inny. Chciałbym, żeby moja praca odcisnęła piętno na tej drużynie. To ma być projekt długofalowy, ale ja nie jestem w tym projekcie postacią kluczową. Kluczem jest myśl, kierunek, w którym chcemy iść. Determinacja i selekcja i wprowadzanie kadrowiczów na tory, na których chcemy ich w przyszłości widzieć.

Kiedy pojawił się po raz pierwszy temat Igora Milicicia w kontekście selekcjonera reprezentacji Polski?

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Pierwszą informację dostałem w połowie września. Prezes Piesiewicz zaproponował mi to stanowisko i dał czas do namysłu. Następnym etapem była rozmowa kwalifikacyjna i na końcu było uzgodnienie detali. Były pytania, w jaki sposób widzę pewne kwestie, warunki sportowe, które ostatecznie zostały przyjęte przez obie strony.

Już po pierwszej rozmowie była myśl „biorę to, taka szansa może się nie powtórzyć”. Czy najpierw była rozmowa z właścicielem klubu – Pawłem Matuszewskim?

Najpierw poinformowałem właściciela klubu – Pawła Matuszewskiego o tej sytuacji. Chyba był przygotowany na taką ewentualność, ponieważ podpisując umowę w Ostrowie Wielkopolskim, zaznaczyliśmy to w kontrakcie, że klub daje mi zgodę na pracę w reprezentacji. I nie było takiej myśli „o, biorę to!”. Nie chciałem przejmować polskiej kadry, która znaczy dla mnie bardzo wiele – byle jakiej, na byle jakich warunkach. Chciałem robić to w co wierzę. Nie tylko po to, żeby się pojawić i po prostu sobie być. Chce być trenerem, który będzie ukierunkowywał polską koszykówkę, wskazywał odpowiednią drogę i chciałbym, żeby na końcu ktoś powiedział, że faktycznie zmieniłem polską kadrę na lepsze.

Później pewnie chwycił pan za telefon i zaczął dzwonić do kadrowiczów. Do kogo w pierwszej kolejności?

Zadzwoniłem do Mateusza Ponitki. To było dla mnie naturalne. Z nim miałem bardzo długą i konkretną rozmowę. Od tego wszystko się zaczęło. Później dzwoniłem do innych. Przede wszystkim do starszych koszykarzy, którzy przez lata byli w tej reprezentacji. Chciałem im przedstawić swoją wizję oraz uprzedzić o kierunku, jakim chcę podążać, czyli odmłodzić reprezentację Polski. Zaznaczyłem, że to nie są zawodnicy, których ktoś nie chce, bo to nieprawda. Oni zawsze będą z honorami przyjmowani w kadrze, bez względu na to w jakiej roli będą. Przedstawiłem im cel nadrzędny, czyli odmłodzenie reprezentacji.

Myślę, że to nie jest korzystne dla mnie na samym początku pracy z reprezentacją, natomiast głęboko wierzę, że to może odmienić całą polską koszykówkę w kontekście szkolenia młodzieży, dawania im szansy i wprowadzania tych koszykarzy na wyższy poziom.

Skoro jesteśmy przy osobie Mateusza Ponitki. W reprezentacji jest także Marcel, z którym w reprezentacji pojawiał się wymiennie, ponieważ nie jest tajemnicą, że ich relacje nie są najlepsze.

– Chciałbym, żebyśmy skupili się na tym, co jest dobre w reprezentacji, a nie co złe. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że reprezentacja Polski jest najważniejsza. To są dojrzali faceci, którzy z każdym kolejnym rokiem i sezonem dojrzewają jeszcze bardziej. Mateusz jest liderem tej reprezentacji, bez dwóch zdań. I nie ma co ukrywać, że pod jego przewodnictwem ta kadra będzie funkcjonować.

Bardzo wierzę także w Marcela. On jest tutaj po to, żeby się dopasować. Chcę stawiać na niego, bo warunki, które ma, mogą być bardzo dobrze wykorzystane dla wspólnego dobra tej kadry. A pozostałe sprawy, które są między nimi, zostawcie Mateuszowi, Marcelowi, nam wszystkim w kadrze. Nie zajmujmy się nie swoimi sprawami.

W momencie przyjścia do reprezentacji nowego trenera, wiele osób także liczyło na szybki powrót Adama Waczyńskiego. Tak się nie stało. Powodem jest tylko i wyłącznie fakt odmłodzenia drużyny?

To kolejna rzecz, którą chciałby wyjaśnić raz na zawsze. Mój pomysł na tę reprezentację jest taki jaki jest. Sugerowano mi, żeby w zespole na razie zostawiać Aarona Cela, Łukasza Koszarka, Adama Waczyńskiego, itd. Robić to stopniowo. Ja powiedziałem stanowczo – nie! Mówię „A”, to chcę powiedzieć „B”. Chcę zrobić to po swojemu, tak jak ja to widzę. Wierzę w to, że jest to odpowiedni i najlepszy sposób, żeby ta reprezentacja zrobiła krok do przodu. Z boku jest najłatwiej knuć jakieś teorie, które pasują  do danej sytuacji. Jeżeli ktoś myśli, że odrzucam sześciu zawodników, żeby schować tego jednego, to dla mnie jest to nonsens i wymiar głupoty na potęgę. Nawet nie chcę się odnosić do tego. Adam był jednym z pierwszych zawodników, do którego zadzwoniłem. Nie dlatego, że ktoś go nie chce w reprezentacji… Gdybym miał inny pomysł na reprezentację, to pewnie Aaron czy Adam by w niej byli w różnych rolach, ale ja chcę nowej kadry!

Łukasz Koszarek, Aaron Cel, Adam Hrycaniuk i Adam Waczyński, oni wszyscy się zgodzili ze mną, że jest to najlepszy moment na przebudowę reprezentacji. Wszyscy wspierają ten projekt i bardzo pozytywnie na to patrzą. Ja mam z Adamem Waczyńskim naprawdę bardzo dobre relacje. Od lat szukam różnych sposobów, żeby go zatrudnić, szukam luki oraz okazji, ponieważ zawsze chciałem z nim pracować. Wiem jaki to wartościowy koszykarz, ale wierzę też, że na tej pozycji mamy w reprezentacji wielu dobrych, a przede wszystkim młodszych zawodników.

A AJ Slaughter? To jednak pozycja deficytowa w reprezentacji.

Z nim akurat rozmawiał Łukasz Koszarek w moim imieniu. AJ powiedział, że nawet ucieszył się z takiego obrotu spraw, ponieważ jest przemęczony i wolne dobrze mu zrobi. Deklarował jednak swoją gotowość i chęć pomocy tej reprezentacji w kolejnych okienkach reprezentacyjnych. My będziemy analizować całą sytuację i dopiero wtedy podejmiemy decyzję, czy wrócić do niego.

Dobrze, ale AJ przecież nie wpisuje się w nową reprezentację. Ma 34 lata?

Jasne. Tylko ja zawsze powtarzam, że jeśli okoliczności będą sprzyjały lub będzie taka sytuacja, że Adam Waczyński, Aaron Cel czy AJ będą potrzebni, to ja nie będę się wahał, żeby ich powołać. Ja nikomu nie zamykam drzwi do reprezentacji. Tylko chcę trzymać się swojego planu, być konsekwentny. Jeśli jednak wydarzy się coś złego, krytycznego i razem z federacją oraz moim sztabem szkoleniowym stwierdzimy, że wdrażany przez nas plan nie funkcjonuje, to będziemy realizować metody naprawcze. 

Nie ma co ukrywać, że Łukasz Koszarek już pewnie dawno zwolniłby miejsce w reprezentacji, gdyby nie fakt, że następców jak na lekarstwo.

Absolutnie nie zgadzam się z tą tezą. Każdy trener, który jest w reprezentacji ma swoją wizję, priorytety i wymagania. Nie uważam, że przez lata był tylko Łukasz Koszarek. Ramię w ramię z nim szli Krzysiek Szubarga, Kamil Łączyński. Przez dłuższą część kariery był Robert Skibniewski. To są zawodnicy, którzy grali na wysokim poziomie. Jednak każdy trener miał swoją wizję i pomysł jak wykorzystać takich zawodników.

A jak Igor Milicić podchodzi do naturalizacji koszykarzy w reprezentacji?

Jestem za naturalizacją zawodnika, który może w znaczący sposób pomóc reprezentacji przez kilka lat. Nie jestem natomiast zwolennikiem naturalizacji średniaków, którzy mieliby pomóc kadrze w jednym okienku czy jednej imprezie docelowej, żeby osiągnąć na siłę jakiś wynik. Natomiast jeśli będzie to zawodnik perspektywiczny, który może dać reprezentacji jakość, to jestem na tak. Z Łukaszem już robimy pierwsze kroki w tym kierunku.

Geoffreya Grosella możemy łączyć z reprezentacją Polski?

Wiem, że federacja już poczyniła pierwsze kroki w tym kierunku. Jeśli dojdzie do momentu, w którym faktycznie Geoffrey otrzyma polski paszport, wtedy będziemy myśleć. Na chwilę obecną nie ma polskiego obywatelstwa, więc nie ma takiego tematu. Jeśli to się zmieni, na pewno usiądziemy, porozmawiamy i przeanalizujemy tego koszykarza w kontekście gry w reprezentacji.

Nowym pomysłem jest selekcja bardzo młodych koszykarzy, bez żadnego doświadczenia w seniorskiej reprezentacji, którzy będą na każdym zgrupowaniu, m.in. Olek Wiśniewski, Andrzej Pluta czy Michał Krasuski. Oni będą brani pod uwagę gry w kadrze już teraz?

To są koszykarze, którym będziemy się przyglądać, analizować ich przydatność do gry. Będą trenować pod okiem moich asystentów. Wszystko po to, żeby ich przygotować i ukierunkować do sposobu w jakim ta reprezentacja będzie grać. Chcemy ich sprawdzić pod kątem, jak się odnajdą i czy będą pasować do naszego systemu gry. Ta grupa nie jest zamknięta, będziemy ją poszerzać i obserwować kolejnych graczy.

W każdym kolejnym okienku będziemy sprawdzać nowych koszykarzy. Musimy pamiętać o tym, że gra w klubie u danego trenera to jedno, drugie dyspozycja w reprezentacji w danym systemie. Chcemy mieć szeroki podgląd młodzieży, która już za kilka lat może stanowić o sile reprezentacji Polski.

Jeremy Sochan oraz Igor Milicić Junior dostali już playbook nowego trenera reprezentacji?

Materiały dostali tylko koszykarze powołani na najbliższe okienko reprezentacyjne. Jeremy z Igorem pokazali wcześniej, że są nadzieją tej reprezentacji. Przez ostatni miesiąc rozmawiałem z ich trenerami uczelnianymi, żeby dostali możliwość przyjazdu do Polski, ale teraz nie ma takiej opcji. Był moment, kiedy trenerzy się wahali, mówiąc „zobaczymy, pomyślimy”. Wydaje mi się, że to było bardziej takie amerykańskie podejście, czyli „stay positive”, żeby dać nadzieję na szczęśliwy finał. Igor i Jeremy na pewno są liderami tej grupy najmłodszych graczy, która ma dołączyć do pierwszej reprezentacji. Obaj niedługo powinni wskoczyć w buty kadrowiczów z pierwszego składu. Będziemy obserwować ich rozwój w USA.

Jeremy gra bardzo przyzwoicie w swoim zespole na pozycji numer 5. To jest tak wszechstronny koszykarz, że jeśli będzie się nadal tak rozwijał, to może grać w reprezentacji na wszystkich pozycjach obwodowych. Igor natomiast ma trochę skomplikowaną sytuację w Virginii, gdzie ten system jest nieco bardziej rozbudowany i musi uzbroić się w cierpliwość, ponieważ trochę potrwa ten moment pełnej adaptacji. Ale uważam, że jest to system zbliżony do europejskiego grania i w ostateczności będzie miał wiele korzyści z obecności w tym zespole. Myślę, że już w czerwcu przyszłego roku będą ważnymi punktami tej kadry.

Rozmawiając o uniwersalności koszykarzy, muszę zapytać o Mateusza Ponitkę i jego grę na pozycji rozgrywającego w Zenicie Sankt Petersburg. W reprezentacji też będzie próbowany na jedynce. Ma w końcu parametry rozgrywających, których uwielbia trener Milicić?

Czy ja mam być mądrzejszy od euroligowych trenerów? Jeśli daje radę na tej pozycji w Zenicie pod okiem Xaviego Pascuala, to dlaczego ma być inaczej w reprezentacji? W klubie  czasami jest głównym rozgrywającym, nawet jeśli nie wyprowadza piłki. Jest głównym podającym, który robi przewagę. Dlatego zdecydowanie, widzę Mateusza jako rozgrywającego reprezentacji Polski. Nie chwilowo, tylko przez większość meczu.

Druga sprawa – Mateusz bardzo dobrze rozumie koszykówkę. Grając na tej pozycji, o której mówimy, może na przykład otworzyć nam Michała Sokołowskiego na obwodzie. Nie będą się wtedy zamykać i dublować. Dlatego patrząc na uniwersalność Mateusza, uważam, że nie mamy aż tak wielkiego problemu na jedynce, jak wiele osób uważa.

Przejdźmy do pozycji podkoszowych. Jak tutaj sprawy się mają w kontekście odmłodzenia reprezentacji?

Dajmy chłopakom czas, niech się wykażą. Kto wie, czy tutaj nie mamy kolejnych koszykarzy pokroju Aarona Cela, Macieja Lampego czy Marcina Gortata. Niech się oswoją z grą na reprezentacyjnym poziomie. Oni muszą się przekonać do swoich możliwości. Dominik Olejniczak idzie w kierunku gry podobnej do Adama Hrycaniuka. Może być takim zawodnikiem, który będzie scalać wszystko swoją pracą i determinacją.

Bardzo dużym talentem jest Olek Balcerowski. Czekamy na eksplozję jego talentu. Myślę, że zmiana klubu wyjdzie mu na dobre, ponieważ w KK Mega Basket Belgrad wykonuje się dwa, może trzy razy cięższą pracę z młodymi koszykarzami, niż w jakimkolwiek klubie w Hiszpanii. Olka Dziewę uważam również za niesamowicie utalentowanego gracza, pokroju Damiana Kuliga. Dajmy im szansę i wyzwania, żeby przeskoczyli te dwa lub trzy schodki, które zawsze są trudne do pokonania.

Zrobił pan już analizę najbliższych rywali reprezentacji Polski, czyli Izraela i Niemiec?

Trudno powiedzieć jak te zespoły będą wyglądać, ponieważ obie federacje również zmieniły trenerów miesiąc temu. Dlatego nie mamy wiedzy, jak mogą wyglądać i w jaki sposób będą grać. Znamy zawodników, którzy prezentują wysoki poziom sportowy. Wiem także jaki system preferowali trenerzy w klubach. Myślę, że nie będzie to odbiegać mocno od tego, co zaprezentują teraz. W przypadku Izraela, musimy być przygotowani na zmienną obronę każdy swego, z przekazaniem. Match-up, strefa, opiera się właśnie na tym. W ataku grają koszykówkę ustawioną pod rozgrywających, którzy odrzucają wiele piłek.

Niemcy powołali Voigtmanna i Pleissa. Mają mnóstwo koszykarzy z Euroligi, którzy przyjadą na mecz z nami. Uważam, że ich gra będzie bardzo uproszczona. Chcemy zniwelować ich jakość agresją i destrukcją w obronie. Myślę, że nie jesteśmy na straconej pozycji, mimo że mamy problemy zdrowotne wśród zawodników, którzy zostali powołani. W trudnych warunkach jednak czasami rodzą się fajne rzeczy, może tym razem będzie podobnie.

Rywale będą chcieli uprościć koszykówkę, a jak będzie wyglądać gra biało-czerwonych? Mike Taylor słynął z całego wachlarza zagrywek, wzorem NBA.

Pytanie, ile tych zagrywek udało się wykorzystać w trakcie meczu? Każdy trener ma inny pomysł na grę zespołu. Będę chciał uprościć obronę i atak, pod warunkiem, że będziemy w tym konsekwentni. Chcę ujednolicić wiele rzeczy, które będą egzekwowane w stu procentach.

Jeśli chodzi o atak, to wyszukałem kilka zagrywek, które będą pasować do koszykarzy, którzy pojawili się w naszej kadrze. Nie będzie jakiegoś bardzo rozszerzonego systemu grania, ale przynajmniej 20 zagrywek najbardziej pasujących strukturą do tego zespołu, na pewno się pojawi. Wierzę, że to się sprawdzi. Nie chcę chłopakom robić mętliku w głowie, mamy mało czasu.

Jaka będzie rola Łukasza Koszarka w reprezentacji?

Łukasz jest dyrektorem sportowym reprezentacji, więc wszystkie decyzje podejmujemy razem. Chcemy także w jak największym stopniu wykorzystać jego doświadczenie, które będzie przekazywał tym najmłodszym koszykarzom. Pamiętajmy, że to zawodnik, który chyba był najdłużej w tej reprezentacji. Dlatego będzie bardzo dużym wsparciem dla mnie.

To nie tak, że ja wchodzę do kadry i wiem wszystko najlepiej. Chcę słuchać Łukasza oraz pozostałych zawodników i trenerów, którzy już pracowali z reprezentacją, żeby zostawić to co było dobre i zmienić rzeczy, które nie funkcjonowały. Łukasz jest odpowiednią osobą na tym stanowisku. Budzi respekt, jest szanowany wśród innych chłopaków. To legenda polskiej koszykówki.

Myślę, że od czasów Adama Wójcika, nie było tak zasłużonego gracza dla reprezentacji. Dlatego bardzo się cieszę z tego, że Łukasz dał się namówić na to, żeby zostać przy kadrze. Na wielu płaszczyznach może dać wiele dobrego polskiej koszykówce.

Od 2009 roku Polska nie była gospodarzem wielkiej imprezy koszykarskiej. Pan często mówi o promocji. Może wejście do reprezentacji i odmłodzenie zespołu to najlepszy moment, żeby postarać się o turniej rangi mistrzowskiej?

Na pewno EuroBasket w Polsce dał dużego kopa naszej dyscyplinie. Sporo się o niej mówiło, była popularniejsza niż teraz. Czy będzie tak w przyszłości? To nie do mnie pytanie. Ja jestem od trenowania i selekcji. Moim zadaniem jest podnieść poziom sportowy reprezentacji. To nie jest tylko kadra A, ale także wszystkie inne zespoły młodzieżowe.

Na pewno mamy świetną infrastrukturę w kraju, która dałaby nam szansę zorganizować tego typu imprezy. Gdyby tak się stało, byłoby świetnie. Kolejne spełnienie marzeń.

„To nie tylko kadra A, ale także inne reprezentacje”. Mam rozumieć, że będzie pan chciał ujednolicić granie we wszystkich grupach?

Rozmawiałem już z trenerami wszystkich reprezentacji. Wyrazili chęć, żeby ujednolicić system grania. Taki jest mój cel. Chciałbym, żeby za parę lat ludzie mówili – o, to jest reprezentacja Polski, która gra w oryginalny dla siebie sposób. Wtedy będzie łatwiej przejść koszykarzom z kadeta do juniora, z juniora do kadry B, następnie do pierwszej reprezentacji. Musimy najpierw się przekonać do tego, że moje pomysły się sprawdzą w kadrze narodowej.

Jaką zatem tożsamość będzie mieć reprezentacja Polski Igora Milicicia, w jaki sposób ma grać?

Na pewno nie będzie się to znacząco różnić od tego, co wprowadzam w klubie. Wszyscy wiecie jaką koszykówkę preferuję. W kadrze będzie podobnie, chociaż do tego potrzeba czasu. Będziemy grać mocno i agresywnie w obronie. Mocniej niż w klubie. W kadrze mamy do tego większe predyspozycje. Oczywiście największą siłą ma być zespół, z czołowymi postaciami w osobach Mateusza Ponitki i Michała Sokołowskiego. Chciałbym, żeby oni brali odpowiedzialność na wynik.

Natomiast, stopniowo chciałbym, żeby każdy brał ciężar gry na siebie w kluczowych momentach. Szybka gra, mocna obrona, dzielnie się piłką, rozumienie koszykówki – to są podstawy, które chcemy wrzucić zawodnikom już podczas najbliższego okienka reprezentacyjnego.

Będąc na co dzień w ostrowskim środowisku, w momencie kiedy został pan ogłoszony trenerem reprezentacji, wieszczyło rozwód z Arged BM Stalą. Myśli pan, że na dłuższą metę da się pogodzić dwie funkcje?

Zobaczymy. Jestem trenerem reprezentacji od miesiąca. Mnóstwo pracy zostało już wykonane, jeszcze więcej przed nami. Wiele rzeczy się klaruje. Mam mnóstwo przemyśleń, wiele pomysłów. To powoduje, że niektóre rzeczy trzeba poukładać, a za tym idzie wiele nocy nieprzespanych i kolejnych siwych włosów. Podjąłem się tego, więc będę robił wszystko, żeby wywiązać się ze swoich zadań. W klubie wyniki są coraz lepsze. Nie możemy na razie mówić, że zadania w kadrze wykonuję kosztem pracy w Ostrowie. Jestem jednak świadomy, że to wszystko ma swoją cenę. Mam świetny sztab szkoleniowy w Stali, który zawsze służy mi swoją pomocą więc jest mi łatwiej. Nie wiem, jak to będzie wyglądać na dłuższą metę. Czy podołam, czy dam radę? Wierzę, że tak. Wspólnie możemy zrobić sporo dobrego.

Jedyną rzeczą, która w moim przypadku blokuje kadra, to fakt, że nie mogę odejść do żadnego klubu Euroligi z wiadomych względów. Ja się jednak na to zgodziłem, bo praca w reprezentacji była zawsze moim marzeniem.

Zaraz po okienku reprezentacyjnym, dwa bardzo ważne mecze w Lidze Mistrzów z Arged BM Stalą. Po meczu w Jerozolimie był pan bardziej wściekły po przegranej, czy jednak zadowolony z faktu, że w dwumeczu jesteście górą?

Pierwszy raz w mojej karierze trenerskiej cieszyłem się po przegranym meczu. Ścisnąłem wtedy pięści tak mocno, jakbyśmy wygrali. Wiemy ile siły nas kosztowało to spotkanie. Cieszyłem się, że udało nam się zachować przewagę z pierwszego meczu. Naprawdę bałem się, że w końcówce będzie problem. Zdaje sobie też sprawę, ile dałoby nam zwycięstwo. Pamiętajmy jednak z kim przyszło nam grać. Hapoel to świetny zespół, który we własnej hali, przy wsparciu swoich kibiców jest rewelacyjny.

Mimo naszych problemów, graliśmy z nimi jak równy z równym, powiedziałbym nawet, że byliśmy lepsi. Pokazuje to wynik dwumeczu. Dlatego jestem zbudowany przed dwoma ostatnimi spotkaniami w naszej hali. Jeśli kibice pomogą nam w taki sposób jak ostatnio, to możemy odnieść zwycięstwa, które dadzą nam prawo do dalszej gry. A to byłoby niesamowitym sukcesem dla nas i całej polskiej koszykówki. Drużyny, z którymi przyszło nam grać są z innego pułapu. My nadrabiamy sercem, zaangażowaniem i ogromną wolą walki. I chyba zgodzisz się ze mną, że gdybyśmy mieli teraz bilans 4-0, nikt nie mógłby powiedzieć, że na to nie zasłużyliśmy.

Obrona mistrzostwa Polski ze Stalą to nadal cel nadrzędny? Od jakiegoś czasu słychać głosy, że Igor Milicić jest nasycony Energa Basket Ligą.

Zawsze znajduję sposób, żeby się zmotywować. Dla mnie pokonywanie kolejnych rywali jest od zawsze priorytetem. Do tego dochodzi udoskonalanie swoich umiejętności. Teraz nie myślę o tym, co będzie w maju. Jednak kiedy zaczynam każdy sezon, na koniec chcę być mistrzem. To jednak nie uprawnia nas do tego, żeby mówić o Stali w listopadzie czy grudniu, że to są przyszli mistrzowie, których nikt nie pokona. Przegraliśmy do tej pory kilka meczów w lidze i nawet nie jesteśmy liderami.

Zawsz trzeba wszystko udowodnić na parkiecie, przede wszystkim w kwietniu i maju, kiedy rozpocznie się play off. Dlatego uspokajam – nie martwcie się o mój apetyt. Jestem wciąż głodny zwycięstw!

Mówi się, że głód trenera Milicicia warunkują środki finansowe w klubowej kasie…

(śmiech). Słyszałem już tego typu komentarze. Zawsze się z tego śmieję. Z drugiej strony cieszę się, że zbudowałem taką opinię.  Nawet jeśli ona ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Od lat mam podobno do dyspozycji kosmiczne budżety jak na polskie warunki. Wszyscy, którzy mnie znają i wiedzą jakie są realia, wiedzą że tylko w jednym sezonie mój klub miał najwyższy budżet w lidze, ale tego sezonu nie dokończyłem… Każdy ma jednak prawo do wyrażania swojej opinii.

Rozmawiał Marcin Gebel

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38