Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
- Wielkie dziecko
Davis nie miał łatwego dzieciństwa i przez długi czas tułał się po domach zastępczych. Był to efekt problemów jego matki z uzależnieniem od narkotyków. Ojca w ogóle nie było, bo opuścił rodzinę niedługo po narodzinach. Ostatecznie dom znalazł u swojego dobrego kolegi Garretta Temple, który do dziś zresztą gra w NBA (obecnie 35-latek kończy swój pierwszy sezon w Chicago, a wcześniej grał też dla Bucks, Rockets, Hornets, Spurs, Clippers, Grizzlies, Nets, Kings oraz Wizards). Obaj pochodzili z tego samego miasta, obaj stawiali pierwsze kroki na tym samym parkiecie.
To również dzięki pomocy rodziców Temple udało się Davisowi rozpocząć naukę na uniwersytecie LSU. „Uratowali mi życie” – mówił po latach w jednym z wywiadów. Początkowo jednak Davis nie mógł zdecydować się na jedną dyscyplinę, bo całkiem nieźle odnajdował się również w futbolu amerykańskim.
Grywał już za dzieciaka, a ze względu na swoją posturę (jako 9-latek ważył 73 kilogramy i mierzył 168 centymetrów) musiał wtedy grać ze starszymi od siebie. Gdy zbyt często narzekał, to ochrzczono go mianem „wielkiego dziecka” (ang. big baby) – z tym przydomkiem wszedł potem do NBA.
- O krok od NFL
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!