Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Jednym z irytujących skutków ubocznych szalejącej politycznej poprawności jest coraz częstszy w sporcie strach przed nazywaniem porażki po imieniu. Tak jakby kilkunastu dorosłych facetów miało się załamać i rozpłakać, gdy ktoś przy nich głośno zauważy, że przegrali i akurat tym razem byli zwyczajnie słabsi.
Szacunek za rywalizację, chwała zwyciężonym, oczywiście! Ale te wszystkie pluszowe „pięknie walczyli”, „też byliście wielcy”? Grali dobrze, tak. Ale wystarczy spojrzeć na miny tych gości przy odbieraniu srebrnych medali, aby zobaczyć, jak niewiele znaczą dla nich takie frazesy.
Wysoka cena Zastalu
Po niesprawiedliwej decyzji PLK o przyznaniu przewagi parkietu Stali, Zastal na te parę dni zyskał sympatię większości bezstronnych obserwatorów finału. Nawet tych, którzy zazwyczaj głośno podkreślają ciemne historie klubu z Zielonej Góry. Być może także dlatego tak mało jest obiektywnego spojrzenia na fakt, że – nawet grając na wyjeździe – mógł i powinien po prostu wypaść lepiej.
I wcale nie wszystko było działem pecha czy czynników obiektywnych.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!