
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Ustawienie Musiał – Kordalski – Śmigielski
Łukasz Grudniewski lubi, gdy jego zespołu naciska rywali jeszcze na ich połowie, szczególnie po zdobytym koszu. Przeciwnicy Górnika Wałbrzych muszą liczyć się z tym, że ich kozłujący będzie pod ciągłą presją i nie tylko na połowie ataku, ale już pod własnym koszem.
To utrudnianie w budowaniu akcji, zabieranie sekund ma sens, bo w pierwszej lidze nie ma tak dobrych, elitarnych jedynek jak w ekstraklasie i można liczyć na proste błędy rozgrywających. Taka taktyka komplikuje budowanie ataku, zabiera rzuty w pierwszych sekundach posiadań oraz wywiera presję na zawodniku przeprowadzającym piłkę. Można przypuszczać, że podobnie na tę sytuację patrzy trener Czarnych Słupsk.
Mantas Cesnauskis w pierwszym meczu finałów 1. ligi na pozycjach 1-3 od początku meczu wystawił trio Musiał – Kordalski – Śmigielski. Trzech graczy, którzy mogą kozłować powinno być świetną odpowiedzią na to, co przygotował Grudniewski, ale… w meczu numer jeden nie było.
Ta chęć szybkiego przeprowadzania piłki do ataku, uciekania przed presją rywala sprawiła, że Cesnauskis odebrał sobie rzuty za 3 punkty i ruch w ataku. Jasne, Adrian Kordalski poprawił rzut i podobnie jak Musiał trafia ponad 44 proc. rzutów z dystansu, ale każdy z tych zawodników potrzebuje piłkę, żeby być efektywnym. Ani Musiał, ani Śmigielski nie wychodzą po zasłonach czy ogólnie nie grają bez piłki tak dobrze, jak Kulikowski czy Pieloch.
Ostatecznie ten ruch sprawił, że w 13:20 min Czarni trafili tylko 1 z 7 rzutów za 3, a rywale ten epizod wygrali 7 punktami. Po dwóch meczach ustawienie z tą trójką jest najgorsze w ekipie ze Słupska. W drugim spotkaniu Cesnauskis odszedł od tego eksperymentu i nie zobaczyliśmy już tej trójki razem, ale to nie przeszkadzało w rozbijaniu obrony na całym parkiecie i zdobywaniu punktów w kontrach.
Ostatecznie pozostanie przy dwóch graczach kozłujących, dwóch strzelcach i środkowym okazało się optymalne.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Chaos skutecznie wywołany
Górnik swoją twardą obroną w pierwszym meczu odebrał rzuty za 3 słupszczanom i wprowadził sporo chaosu w szeregi tej drużyny. Zawodnicy Cesnauskisa nie dostawali otwartych trójek, znalezienie dogodnej pozycji graniczyło z cudem. Skończyło się na 4 celnych rzutach z dystansu przy 20 próbach gospodarzy.
Większa agresja i zbiórki w ataku pomogły wrócić do meczu. Natomiast, gdy wynik oscylował w granicach 6 punktów na 5 minut do końca pierwszego meczu gospodarze nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Przy słabszej niż zwykle grze Kordalskiego, Czarni męczyli się w ataku i dostosowywali się do tego, co proponował im Górnik.
Gdy mecz sprowadza się do takiej końcówki, zazwyczaj szukasz swojej najlepszej opcji w ofensywie, gracza, który danego dnia jest w gazie. Piotr Śmigielski w pierwszym spotkaniu zdobył 17 punktów, ale w ostatnich 4 minutach meczu nie oddał nawet jednego rzutu z gry. Widzieliśmy za to rzuty za 3 Słupińskiego, który w całym sezonie trafia 28 proc. taki prób.
Odwrócone losy serii?
Mecz numer 2 finałów pierwszej ligi to „statement game” w wykonaniu Czarnych. Po pierwsze, słupszczanie pokazali, kto rozdaje karty w tej rywalizacji. Kto jest faworytem oraz kto ma więcej ognia. Po drugie, udowodnili swoją jakość, której zupełnie nie było widać w pierwszym meczu. Po trzecie, odzyskali przewagę psychologiczną.
Nieczęsto zdarzają się mecze w finale, gdy jedna z drużyn rzuca 61 punktów więcej niż jej rywal. W Słupsku widzieliśmy pokaz siły na tym etapie sezonu praktycznie niespotykany.
W serii do 3 zwycięstw dwie porażki na początku ustawiają dalszą rywalizację. Potyczka numer dwa dla Cesnauskisa była jak każdy drugi mecz na jakichkolwiek mistrzostwach w piłkę nożną reprezentacji Polski w latach 2002-2015, to po prostu mecz o wszystko. Przy 0-2 teoretycznie jeszcze wiele jest do ugrania, ale musisz wygrać 3 kolejne mecze, w tym dwa w hali rywala. Niby do zrobienia, ale nie jest to sytuacja występująca często.
Czarni postawieni pod ścianą zdeklasowali rywala w zawstydzający sposób, a potrzebowali do tego niecałych 20 minut. Zobaczyliśmy fantastyczne dwie kwarty gospodarzy, które wyglądały jak potwierdzenie pozycji lidera w ligowej hierarchii.
Okropny występ Górnika
W drugim pojedynku finału Górnik trafił tylko 26.8 proc. rzutów za 2 i 14.3 proc. za 3 punkty. Według danych PZKosz, od sezonu 2005/06 tylko 4 drużyny miały oba wskaźniki na gorszym poziomie niż Górnik w poprzedni weekend.
Ostatni raz tak słabe skuteczności widzieliśmy w 1 lidze w rozgrywkach 2012/13, a w PLK takich liczb nie widzieliśmy nigdy. W odległości do dwóch metrów od kosza zawodnicy z Wałbrzycha trafili tylko 3 z 16 prób oraz 1 z 10 za 3 punkty w pierwszych 20 minutach tej potyczki.
To był absolutnie fatalny mecz Górnika, który drugi raz już im się nie przydarzy. Z perspektywy drużyny z Wałbrzycha martwić może jednak fakt, że Czarni byli wstanie rzucić 105 punktów, rozkładając minuty podstawowych graczy i wpuszczając głębokich rezerwowych. Ofensywnie ekipa Grudniewskiego nie zagra gorzej, problem w tym, że słupszczanie taki mecz mogą powtórzyć.
Wyjście z kontratakiem
Czynnikiem, który zdefiniował ten mecz to punkty z kontr. Słupszczanie aż 33 punkty zdobyli z szybkiego ataku, niszcząc założenia przyjezdnych o agresywnej obronie na całym boisku już na samym początku. Szybkie przenoszenie piłki długimi podaniami, szukanie lepszych pozycji sprawiło, że gospodarze łatwo zdobywali kolejne kosze.
.
.
Obrona Górnika rozpada się, jeśli jesteś w stanie przechodzić szybko do ataku. Nacisk na gracza z piłką spowalnia rozwój akcji i pozwala ustawić szyki obronne pod własną obręczą, ale przede wszystkim trener Grudniewski kupuje czas dla Cechniaka/Wróbla, pozwalając wolniejszym filarom swojej defensywy zameldować się po drugiej stronie parkietu.
.
Według Instat, tylko 43 proc. rzutów w odległości do 2 metrów od obręczy trafiali rywale Górnika w 2020/21. Jeśli wrzucisz wyższy bieg i 1 na 3 punkty będą pochodziły z szybkiego ataku, to 2. zespół sezonu zasadniczego będzie miał ogromny problem w obronie. Cechniak nie będzie bronił obręczy, a biegający do kontr center (Kurpisz) będzie trudny do zatrzymania.
Kontestowanie rzutów w szybkim ataku w pomalowanym może być misją nie do wykonania. Wydaje się, że po dwóch meczach Mantas Cesnauskis znalazł klucz do zwycięstwa w tej serii.
Jacek Mazurek, @k44wy3p52
[/ihc-hide-content]