Radosław Spiak: Kiedy po raz pierwszy dostał pan ofertę od Śląska i jaka była pana pierwsza reakcja na nią?
Ertuğrul Erdoğan: Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, dopięliśmy sprawy niecały tydzień temu. Zanim tu przyjechałem, musiałem jednak najpierw dostać wizę, którą na szczęście wyrobiono mi w miarę szybko. Jak tylko ją otrzymałem, następnego dnia o 8 rano wyleciałem ze Stambułu i dotarłem tutaj.
A z prezesem klubu poznałem się pierwszy raz tak naprawdę kilka lat temu, od tego czasu utrzymywaliśmy kontakt. Teraz, kiedy dostałem ofertę, decyzję podjąłem dość szybko.
Pierwszy raz będzie pan pracował za granicą. Dlaczego dopiero teraz?
Przez ostatnie dwa lata nie pracowałem, bo nie chciałem przyjmować ofert ze słabszych tureckich klubów, chciałem wyjechać za granicę. Kilka razy byłem blisko objęcia posady trenera paru reprezentacji narodowych, ale nie wyszło z różnych powodów. Byłem gotowy na wyzwanie, jakie czeka na mnie w Śląsku, gdzie jest młody zespół z utalentowanymi Polakami, a jest to dla mnie ważne, bo lubię pracować z młodymi graczami. Pomyślałem więc: dlaczego nie?
Znam dobrze trenera Urlepa i wiem, jaką pozycję miał we Wrocławiu, właściwie był tu legendą. Ale wszyscy wiemy, że tak wygląda trenerski biznes – jeśli ci się nie udaje, jesteś pierwszym do zmiany.
Wcześniej nie miał pan okazji wyjechać?
Nie chodzi o okazję. Chodzi o odpowiedni klub na odpowiednim poziomie. Gdybym chciał przejąć zespół z niższej półki w którymś z europejskich krajów, żaden problem. Ale nie chciałem i wcale nie chodziło o pieniądze. Zostałem komentatorem Euroligi w tureckiej telewizji, a teraz podjąłem decyzję o przyjeździe tutaj. Wiem, że może być trudno, ale chciałem spróbować.
Jestem trenerem koszykówki, nie magikiem. W baskecie liczy się ciężka praca, plan i proces, dzięku któremu dochodzisz do celu. Dlatego zaznaczam, że nie przyjechałem tutaj tylko do końca tego sezonu. Chcę tu być tak długo, jak to możliwe, bo klub ma możliwości, by stać się silną organizacją na miarę EuroCupu. I to kolejny powód, dla którego wziąłem tę pracę.
W polskiej lidze Śląsk zaczął sezon od 14 zwycięstw z rzędu, ale od tej pory wygrał tylko jeden z sześciu meczów. W czym tkwi problem?
Na ten moment nie jestem jeszcze pewien na sto procent, ale z tego, co zaobserwowałem, w tej serii czternastu wygranych czasami zwycięstwa przykrywały prawdę. Rywale zorientowali się, że Śląsk można pokonać, grając w dany sposób. A dla zawodników seria porażek skutkowała przede wszystkim spadkiem pewności siebie. Wtedy włącza się myślenie: „a może wcale nie jesteśmy tacy silni?”. Taki sposób myślenia potrafi „zabić” nawet najlepszy zespół, zwłaszcza że Śląsk przegrał sporo meczów w EuroCupie, a to z pewnością nie jest łatwe do zaakceptowania.
Musimy więc wrócić do tego, co było na początku sezonu, a trzeba pamiętać, że od tamtej pory były zmiany w składzie – niektórzy przyszli, inni odeszli. To z kolei oznacza, że przy każdej zmianie w pewien sposób zaczyna się od nowa – inne są role, inne są pozostałe rzeczy. Dlatego podkreślę raz jeszcze, że ja wierzę w proces. Nazwałbym to nawet procesem inżynieryjnym budowania składu, od początku sezonu. A jeśli chcesz osiągnąć cel, którym oczywiście jest mistrzostwo, moim zdaniem nie możesz aż tak bardzo zmieniać zespołu.
Do tej pory przeprowadziłem cztery treningi i jestem zadowolony z chłopaków. Ich reakcja na zmianę trenera była w porządku. Oczywiście inny trener to inna mentalność, inny system; ani dla nich, ani dla mnie to nie jest łatwa sytuacja, ale znajdziemy wspólną drogę, jako zespół.
Czy jest wystarczająco dużo czasu, żeby jeszcze w tym sezonie wprowadził pan swój system w Śląsku?
Nie, na wdrożenie całego mojego systemu czasu jest za mało, dlatego wprowadzam tylko poprawki. Mój system jest zupełnie inny od tego, w jakim teraz funkcjonuje drużyna. Dlatego powiedziałem, że nie jestem magikiem i nie mam takich umiejętności, żeby w tak krótkim czasie wszystko zmienić.
Ponadto podchodzę do sprawy poważnie i nie sprzedaję ludziom wizji o szybkim sukcesie. Dlatego powtórzę – przyszedłem tutaj nie tylko na ten sezon. I na razie oceniam, jak mogę pomóc graczom, czego oni potrzebują; niekoniecznie na boisku, także poza nim. I uważam, że potrzebują pewności siebie i lepszej komunikacji.
Do tego zdrowia, bo mamy teraz dużo kontuzji. Szczerze mówiąc, chyba nigdy nie widziałem tylu kontuzji naraz, wliczając w to choroby. Od momentu, kiedy tu przyszedłem, jeszcze ani razu nie mieliśmy pełnego składu na treningu. Słyszałem, że były sytuacje, że na treningu było tylko ośmiu graczy i być może jest to jeden z powodów ostatnich porażek.
Rzecz jasna, gdybym nie wierzył, że mogę coś zmienić, nie podjąłbym się tej pracy, tylko został w swojej strefie komfortu w Stambule, ze swoją rodziną. Naprawdę uważam, że dzięki poświęceniu się pracy, możemy wspólnie coś zdziałać.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!
Rozmawiał Radosław Spiak