Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Środek minionego tygodnia. Memphis Grizzlies grają z Clippers. Faworyci z LA tracą dystans. Kawhi Leonard próbuje zdobyć punkty. Rusza w lewo – zatrzymuje go Justise Winslow. Rusza w prawo – tam też Justise Winslow. Krok, dwa do tyłu i jeszcze jedna próba – Justise Winslow. Wszędzie cholerny Justise Winslow. Sekwencję kończy dżwięk syreny oznaczającej błąd 24 sekund.
Justise Winslow powrócił. Nie mam wątpliwości, że Danny Ainge widział tę akcję. Z wrażenia mógł upuścić trzymaną na rękach kawę, krzycząc „a widzicie, jednak miałem rację”. Krzycząc w duchu. Sam do siebie.
Jego oferta „proponuję cztery wybory w pierwszej rundzie draftu, księżniczkę i cztery stacje Orlenu, tylko daj mi do cholery tego Winslowa” była bodaj najbardziej pamiętnym wydarzeniem draftu 2015. Tego samego, z którego czołowej dziesiątki koszykarzy połowa nie gra już w NBA lub pełni role marginalne. Miami Heat wybrali Winslowa z nr 10. Pat Riley mógł oszwabić Ainge’a, ale z szansy nie skorzystał.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!