
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Arka przecieka
Trzy mecze, trzy przegrane i w żadnym nie było nawet blisko zwycięstwa. Arka przecieka w wielu miejscach i jeśli szybko nie nastąpi znacząca poprawa w grze, na końcu sezonu utonie. Gdynianie w 120 minut zdobyli 198 punktów, co daje średnio 66 oczek.
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin jest też bliski tego wyniku (67,3), co nie zmienia faktu, że oba trzeba traktować jako dramatyczne. Przeglądając 5 sezonów wstecz, tylko jeden zespół zdobywał mniej niż 70 punktów – Polfarmex Kutno w rozgrywkach 2016/2017 – 69,4.
Trener Milos Mitrović nie ma w swoim składzie zbyt wielkiego talentu ofensywnego i ciężko się dziwić tym statystykom, ale fakty są jednak brutalne – Arka to najgorszy atak w ostatnich latach i z taką formą nie ma co liczyć na choćby kilka zwycięstw w sezonie.
Ofensywny ranking (ORtg) zespołu z Gdyni to wstydliwe 88,6 punktów na 100 posiadań. Nieprzekroczenie bariery 90 punktów na 100 posiadań, to wynik którego nie udało się osiągnąć nawet najgorszym zespołom ostatnich 10 lat.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Jeszcze jedna przerażająca statystyka – Arka w trzech meczach trafiła 12 trójek, czyli po 4 na mecz i to przy skuteczności 20,3%.. No tak w 2021 roku wygrywać się niestety nie da. Nie ma przypadku w tym, że i Arka, i Start, które w ataku wyglądają koszmarnie, nie wygrały jeszcze ani jednego spotkania w tym sezonie.
Historia tych dwóch ekip jest jednak kompletnie inna, bo tak jak Start rozczarowuje na całej linii, tak Arka patrząc na skład, z jakim przystępowała do tego sezonu raczej jest tam, gdzie można było się spodziewać. Trener Mitrović oczywiście próbuje fizycznością w obronie sprowadzać mecze w kierunku tych nisko punktowych i szukać tam szans, ale na razie nie przyniosło to efektu w postaci zwycięstw. Mimo małych oczekiwać w stosunku do Arki, ich gra napawa niepewnością, bo ciężko jest się złapać choćby jednej pozytywnej rzeczy, która dawałaby nadzieję na dużą poprawę.
Młodzież daje za mało
Arka z uwagi na ostatnie lata kojarzy nam się ze swego rodzaju inkubatorem dla młodych polskich zawodników. Matczak, Żołnierewicz, Garbacz, Put to ci najbardziej znani, a przecież są jeszcze inni koszykarze, którzy radzą sobie po grze w Gdyni całkiem przyzwoicie. To co jednak udawało się w przeszłości – ulepienie z młodziana gracza na miarę PLK – nie zawsze musi być regułą i powoli przekonujemy się o tym, że ten młody potencjał w składzie Arki w tym sezonie chyba jeszcze nie rozbłyśnie – raz, że będzie walka do upadłego o pozostanie w lidze, dwa że wielu zawodników na ten poziom gotowych chyba nie jest.
Jedynym zawodnikiem młodego pokolenia, który doskakuje do oczekiwań, jest Adrian Bogucki, choć też trudno nie odnieść wrażenia, że jeszcze więcej gry mogłoby iść właśnie przez niego. W starciu ze Śląskiem ani razu nie pomylił się z gry, więc w sumie czemu nie można było pchać do niego piłki kiedy tylko się dało? Bogucki trafia za 2 ze skutecznością 77,8%, podczas gdy Adam Hrycaniuk w tym względzie jest dużo mniej efektywny – 43,5%.
Sporym rozczarowaniem pierwszych kolejek jest na pewno Dominik Wilczek. To właśnie on miał być kolejnym graczem obwodowym, który wykorzysta Arkę jako trampolinę do większej kariery. Póki co w średnio 17 minut spędzanych na parkiecie zdobywa ledwie 2,3 punktu przy 14,3% skuteczności z gry. Od Dominika na pewno oczekiwaliśmy większego wkładu w zdobywanie punktów i rzucanie.
Po najnowszych transferach można sądzić, że z rotacji wypadną już na stałe Mateusz Kaszkowski, Olaf Perzanowski, Bartosz Jankowski czy Piotr Lis. Wobec każdego z nich można było mieć mniejsze lub większe nadzieje, natomiast nie ma co ukrywać, trener Mitrović musi teraz wygrywać i ogrywanie młodzieży nie będzie jego priorytetem.
Weterani na pierwszym planie
Mieli być tylko wsparciem dla młodych, mentorami, a tu okazuje się, że 3 z 4 najważniejszych zawodników w Arce to weterani – Bartłomiej Wołoszyn (35 lat), Adam Hrycaniuk (37 lat) i Filip Dylewicz (41 lat). To właśnie ten ostatni, najstarszy, jest pierwszą/drugą opcją w ataku tego zespołu i to naprawdę nie jest żart.
Dylewicz oddaje co mecz 10 rzutów z gry, a system ofensywny zakłada grę w wielu akcjach właśnie przez niego. W spotkaniu ze Śląskiem skrzydłowy Arki wyprowadzany był nawet do gry w izolacji tyłem do kosza. Czy można się temu dziwić? Jak się dłużej zastanowić, to w sumie nie, no bo ktoś te punkty dla zespołu z Gdyni zdobywać musi, a Dylewicz w ataku swoim sprytem i rzutem może wciąż wiele zdziałać. Czy to dobrze? Zdecydowanie nie.
Po 9,7 punktu co mecz dostarczają Hrycaniuk i Wołoszyn, ale obaj grają dużo, co przekłada się na nie najlepszą skuteczność. No i też nie ma co się czarować – obaj nigdy nie byli zawodnikami, którzy byliby w stanie w ataku przejąć mecz i zrobić coś z niczego. 25 rzutów co mecz od tercetu weteranów to znacznie za dużo i w tym względzie także należy się spodziewać (oczekiwać) modyfikacji.
Transfery mocno okazyjne
Kształt drużyny mają zmienić transfery – Arka może wreszcie zgłaszać zawodników zagranicznych do ligi (zakaz transferowy od FIBA przez sprawę w BAT). Nowi gracze mają być tlenem dla tej ekipy, który pozwoli zacząć wygrywać i prezentować zdecydowanie lepszy styl. Problem w tym, że ciężko jest się spodziewać drastycznego skoku poziomu prezentowanego przez Arkę po trzech już ogłoszonych nazwiskach..
To najciekawsze – Nikola Miśković, jeden z kandydatów do draftu NBA i spora nadzieja serbskiego basketu. Kłopot jednak w tym, że PLK to liga fizyczna i młodzi gracze z pozycji podkoszowych łatwego życia nie mają. Widać, że Miśković bardzo chce, zwłaszcza w ataku, ale czy jest już teraz w stanie być regularny? Wątpliwe.
David Czerapowicz trenował z zespołem przez całe lato, więc jego wejście do drużyny powinno być w teorii najłatwiejsze. Kłopot jednak w tym, że Czerapowicz nie jest lepszym graczem niż Novak Musić, a wręcz wygląda jak trochę gorszy jego klon. Nie podniesie to jakości w zespole w zadowalający sposób.
Lamonte Turner ma okej warunki fizyczne, jest dynamiczny, ale nie grał 2 lata, a jak grał, to raczej nie w miejscach, które robią na kimś wrażenie. Turner dodatkowo ma problem z rzucaniem z daleka, w niedziele nawet nie podjął takiej próby, a to przecież na dystansie jest największy kłopot Arki. Znów, wątpliwości.
W sumie więc 3 transfery, ale 3 poszerzające skład, a nie zmieniające jego oblicze. Na teraz wciąż chyba najlepszym zawodnikiem tego zespołu jest Novak Musić, co raczej nie napawa optymizmem. Wniosek końcowy jest prosty – jeśli to na tyle jeśli chodzi o wzmocnienia Arki, to ciężko będzie dopłynąć do wyspy z napisem utrzymanie w PLK.
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]