
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Poszukiwanie sensu
Żeby zacząć w jakiś sposób analizować sytuację Asseco Arki trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie – o co ten zespół tak naprawdę w tym sezonie gra? Jaki jest cel? Przed sezonem wydawało się, że to będzie kolejny rok, kiedy klub ustawi się w pozycji pewnego rodzaju inkubatora dla polskich graczy, którym da minuty i grę, a potem wypuści ich w świat.
Właśnie z takim zamysłem do Gdyni sprowadzany był Wojciech Tomaszewski, Dominik Wilczek czy Adrian Bogucki – żeby byli kolejnymi Żołnierewiczami, Matczakami czy Garbaczami. Trenerem dodatkowo został specjalista od młodzieży, Milos Mitrović, który z juniorskimi zespołami z Gdyni wygrywał rok do roku medale mistrzostw Polski.
Do tego planu, trzeba sobie to też powiedzieć, popchnął Arkę także zakaz transferowy od FIBA za przegraną sprawę w BAT z Joshem Bosticiem, no i sam budżet klubu, który nie pozwalał na grę o medale jak kilka 2-3 lata temu. Niemniej przed sezonem traktowaliśmy klub z Gdyni jako drużynę, która chce postawić na młodych, a wynik sportowy nie będzie na pierwszym miejscu.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Okazało się jednak, że może i owszem Arka chce ogrywać młodych, ale jak zaczęła przegrywać, to już nie chciała. Szybko więc założenia na ten sezon się zmieniły, bo spadek zajrzał głęboko w oczy. Zaczęła się panika, zmiany, transfery.. nic z tego nie wygląda póki co dobrze, ale o tym za chwilę.
Dążę jednak do tego najważniejszego pytania – gdzie tu sens? Wygląda na to, że polski skład jest fajny, ale tylko wtedy, gdy nie trzeba się bić o utrzymanie. Skończyć się może jednak tak, że ani ci wszyscy młodzi koszykarze nie rozegrają porządnej porcji minut, ani nie będzie wyniku..
Zagraniczne niewypały
Jak już się ta panika zaczęła i zdecydowano się na transfery, to ruchy klubu z Gdyni wyglądały tak, że w sumie to nieszczególnie ważne kto, ważne, że z zagranicy. Oczywiście, że teraz przejaskrawiam, bo na pewno trener analizował graczy (i miał mocno ograniczony budżet), którzy trafili nad morze, ale żaden z nich nie dał nic ponad to, co zapewniali Polacy.
David Czerapowicz rozegrał 1 mecz, ale jednak jego stan zdrowia nie pozwalał mu dalej być w treningu i pomagać zespołowi. Nikola Miśković, wielki talent serbskiej koszykówki – śr. 5,8 punktu przy 26,2% z gry (tak, tak, nie pomyliłem się). Lamonte Turner – 3 mecze, śr. 4,3 punktu przy 20% (znów, naprawdę) z gry. Podsumujmy – z transferów robionych na szybko okazało się, że jeden nie może grać, drugi nie może trafić do kosza, a trzeci nie może podnosić ręki do rzutu. Katastrofa.
Cóż więc robią gdynianie – naturalnie, szukają dalej. Zawodników, którzy dołączyli do składu trudno jednak nie było znaleźć – jeden był odsunięty od zespołu w Stargardzie (Jacobi Boykins), a drugi właściwie sam się zgłosił. Czy to może wypalić? Będę zdzwiony, jeśli tak będzie, ale na osłodę trzeba przyznać, że przynajmniej Durham wygląda na zawodnika, który rzeczywiście może wnieść coś nowego do drużyny (atak obręczy, szybkość).
Często w polskim języku, na takie kombinowane tworzenie czegoś, mówi się „rzeźbienie”. To właśnie określenie idealnie pasuje mi do Arki, a sama drużyna właśnie do takiej rzeźby. Tu jakaś stara część, tu nowa, która w teorii powinna pasować do starej, tu jeszcze jakieś doklejki, ale w sumie, to się nie trzymają i zamiast dodawać uroku, to tylko pogarszają całą kompozycję. Widzicie to?
Oddanie talentu
W tej całej sytuacji Arki najgorsze wydaje się być złe zidentyfikowanie talentu. Następstwem nerwowych ruchów i transferów zawodników zagranicznych były już dwa rozstania. Pierwsze do oddanie do Czarnych Słupsk Bartosza Jankowskiego, który.. gra tam w pierwszej piątce. W zespole lidera PLK, w pierwszej piątce, żeby to dobrze wybrzmiało.
Pożegnano się też z Mateuszem Kaszowskim, czyli graczem utożsamianym z jednym z największych talentów na pozycji numer 1. Teraz trzeba tylko czekać, jak on zacznie grać na wysokim poziomie w Pelpinie – karma nie oszczędza w tym sezonie Arki. Czy to wszystko? Z transferami z klubu może i tak, ale młodzi gracze, którzy zostają, będą mieli zablokowane minuty.
Tomaszewski na swojej pozycji będzie przebijał się przez Wilczka, Boykinsa i Wołoszyna, Perzanowski przez Dylewicza i Miśkovicia, a i nawet Adrian Bogucki, dopiero co powołany do kadry, nie gra tyle, ile można było się spodziewać. Gdzie, jak nie w Gdyni miał dostać dużą rolę i wiele posiadań w ataku?
Okazuje się jednak, że Bogucki gra średnio 16 minut, a Hrycaniuk 23 minuty – to nie jest inwestycja w młodzież, nawet jeśli Adrian popełnia więcej błędów na parkiecie od weterana, to w ataku jest w stanie dać przecież dużo więcej. Znów wracamy do pytania – o co i po co Arka gra w tym sezonie?
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]