
Radosław Spiak: Kilka dni temu wziąłeś udział w Meczu Gwiazd ligi francuskiej jako reprezentant Reszty Świata. Spodziewałeś się takiego wyróżnienia czy było to dla ciebie zaskoczenie?
Dominik Olejniczak: Nie wiem dokładnie, jak działa system głosowania na Mecz Gwiazd we Francji, ale po każdej kolejce ligowej jest wybierana piątka tygodnia. Co ciekawe, osobna piątka jest tworzona właśnie dla francuskich zawodników, a osobna dla reszty świata. W takiej piątce tygodnia znalazłem się do tej pory trzy razy i w jakiś sposób jest to podłączone pod głosowanie, chociaż głosować można na każdego koszykarza w lidze. Wiedziałem więc, że byłem wyróżniony parę razy, ale czy się spodziewałem? Może troszeczkę. Na pewno sam wybór to fajna nagroda za pracę w trakcie sezonu.
Meczów Gwiazd w Europie nie ma chociażby w Hiszpanii czy Niemczech, w Polsce też już nie są organizowane. Ciekawi mnie, czy z twojej perspektywy jako zawodnika rozgrywanie takiego spotkania faktycznie ma sens.
Jeżeli chodzi o Francję, to jest to zorganizowane na naprawdę wysokim poziomie i widać, że liga wkłada w to dużo pracy. Kiedy jest się na miejscu, czuć prestiż całego wydarzenia, jest to po prostu fajne show. Akurat na święta przyjechała do mnie rodzina, mogła obejrzeć Mecz Gwiazd z bliska i bardzo jej się podobało. Zanim tam pojechałem, parę osób dzwoniło do mnie i mówiło: „jedź i dobrze się baw”. Wiele osób mówi, że to drugi najlepszy mecz gwiazd na świecie po NBA i trzeba oddać Francuzom, że robią to naprawdę dobrze.
I co, bawiłeś się dobrze?
Tak, jak najbardziej. Przed meczem pokazano nam film sprzed kilku lat, kiedy totalnie nie było obrony, było odpuszczanie i tak dalej. Poproszono nas, żebyśmy zagrali troszeczkę bardziej na poważnie. Wiadomo, że nikt nie będzie grał całkiem na serio, żeby też nie było jakiejś głupiej kontuzji, ale faktycznie nie było aż takiego odpuszczania, jak się spodziewałem. Graliśmy tak na 60-70 procent. Zabawa była fajna.
Na dodatek trafiłeś trójkę.
Tak, pierwszą w swojej karierze. Przed meczem odbyliśmy dwa krótkie treningi, bardziej rzutówki, i trener naszego zespołu powiedział do mnie: „kiedy masz rzucić za trzy, jak nie w takim meczu?”. Nadarzyła się okazja, więc rzuciłem i wpadło (śmiech).
A tak serio – czy to jest element gry, nad którym pracujesz, czy skupiasz się bardziej na szlifowaniu tego, co już umiesz robić?
Myślę, że mogę dodać rzuty za trzy do swojej gry, tylko że stopniowo. Na początku kariery grałem tylko pod koszem, teraz pracuję nad short rollem i podaniem albo minięciem po nim, nad rzutem z półdystansu i tak krok po kroku chciałbym udoskonalać i poszerzać swoje umiejętności. Wiadomo, w jakim kierunku idzie koszykówka, i na pewno środkowemu jest łatwiej znaleźć pracę, jeśli potrafi rzucać za trzy punkty. Chciałbym do tego dojść.
Co cię przekonało do tego, żeby po poprzednim sezonie zostać w Dunkierce?
Chęć rozwoju. Myślę, że mój obecny klub daje mi taką szansę, dlatego podpisałem kontrakt aż do końca następnego sezonu. Nie ma tutaj presji na zdobycie mistrzostwa, jak chociażby w klubach z największymi budżetami w lidze typu ASVEL czy Monaco. Poza tym dobrze mi się współpracowało z zarządem i poprzednim trenerem. Czułem, że mogę tu osiągnąć więcej, do tego dostałem dobrą ofertę, więc nie było się nad czym zastanawiać.
No właśnie, w trakcie sezonu przy bilansie 3-6 zwolniono trenera J.D. Jacksona, a na jego miejsce zatrudniono Laurenta Legname’a. Jak ci się współpracuje z nowym szkoleniowcem i jak porównałbyś ich obu?
Teraz trenujemy praktycznie dwa razy więcej. Nowy trener jest o wiele bardziej skupiony na detalach i w ataku, i w obronie. Mocno narzuca swoje reguły i zasady i trzeba ich przestrzegać. Nie ma za bardzo dyskusji – trzeba grać tak, jak on chce.
Pytam o to również dlatego, że na początku sezonu w większości rozpoczynałeś mecze w pierwszej piątce, teraz jesteś rezerwowym. Jak się na to zapatrujesz?
Szczerze mówiąc, nie robi mi wielkiej róźnicy, gdzie zaczynam mecze, ale faktycznie odczuwam, że nowy trener stawia na mnie trochę mniej w porównaniu do poprzedniego.
Jaki jest cel waszej drużyny na ten sezon? Obecnie macie bilans 6-9 i zajmujecie 14. miejsce w tabeli.
Celem na ten sezon jest awans do playoffów i myślę, że jest to cel realny. Powiem więcej – jestem pewien, że go zrealizujemy. Musimy tylko poprawić grę na wyjazdach. Jesteśmy dwoma innymi zespołami, kiedy gramy u siebie a na wyjeździe. U siebie przegraliśmy tylko raz, z kolei na wyjeździe jeszcze ani razu nie wygraliśmy.
Z czego wynika ta różnica dom-wyjazd?
Nie mam pojęcia. Rozmawialiśmy o tym z chłopakami, bo tak swoją drogą, mamy fajną drużynę, spędzamy ze sobą sporo czasu poza boiskiem. Nam wszystkim trudno jest to określić. Krąży nad nami jakaś klątwa. Nie wyszły nam pierwsze trzy-cztery wyjazdy i tak to się ciągnie teraz, nie możemy tego przełamać. Ostatnio graliśmy w Paryżu, mecz był praktycznie wygrany, prowadziliśmy trzema punktami na 30 sekund do końca i przegraliśmy dwoma, nawet bez dogrywki. Ale myślę, że jak już się raz przełamiemy, to pójdzie z górki.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!
Rozmawiał Radosław Spiak