Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Dame Dolla mówi jak jest. Od lat. Czasami trochę naokoło, ale zazwyczaj i tak zaskakująco – jak na gwiazdę NBA – szczerze.
– Skoro nie zdołaliśmy ograć w pierwszej rundzie play-off rywala pozbawionego dwóch ze swoich 3-4 najlepszych graczy, to znaczy, że kompletnie nie jesteśmy tam, gdzie chcieliśmy być. Czas wrócić do deski kreślarskiej – podsumował w żołnierskich słowach porażkę Blazers 2:4 z Nuggets.
Porażkę? Jaką znów porażkę? To była klęska w najczystszej postaci. Nie pierwsza w czasach ery Lillarda i McColluma. Ale zdecydowanie najbardziej bolesna.
Trzy lata temu, po sweepie z rąk Anthony’ego Davisa i Jrue Holidaya, można jeszcze było wszystko próbować tłumaczyć. Na kilka sposobów.
Że Davis – Holiday to idealny duet skrojony przeciwko Lillardowi i trudniej Dame już nigdy miał nie będzie.
Że CJ McCollum, mimo porażki, znów był w play-off lepszy niż w sezonie zasadniczym.
Że był to de facto debiut w play-off Nurkicia – rok wcześniej, grając na jednej zdrowej nodze, zagrał tylko kilkanaście (inspirujących!) minut przeciwko Warriors.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!