Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Wojciech Malinowski: Pana kontrakt z Anwilem — jak to wszystko się zaczęło? Czy to była tylko inicjatywa agenta, który składał tam ofertę (i może w innych polskich klubach?). Czy to raczej Anwil skontaktował się pierwszy z Panem i agentem?
Dejan Mihevc: To klub odezwał się — przez mojego agenta oraz bezpośrednio do mnie.
Jak był Pana plan po podpisaniu kontraktu i na starcie budowania drużyny?
Jestem zwolennikiem pracy zespołowej i lubię włączać każdego, kto ze mną współpracuje do uczestniczenia we wszystkim, co robimy. Oczywiście, to wymaga zaufania, lojalności i dużo ciężkiej pracy. Wierzę jednak, że jeśli połączysz to wszystko, osiągniesz lepsze rezultaty i warunki pracy.
Po pierwsze, rozmawiałem z prezesem klubu, aby ustalić, jaki mamy budżet i strategię klubu. Potem, w koordynacji z asystentami, zdobyliśmy tak dużo wiedzy o graczach, jak tylko się da. Ponieważ podpisałem kontrakt bardzo późno, musieliśmy ruszać z budową tak szybko, jak było to możliwe. Podstawą we wszystkich dobrych drużynach są gracze krajowi, zatem naszym priorytetem było ściągnięcie najlepszych polskich graczy, spośród dostępnych jeszcze na rynku.
Drugim zamiarem było zatrzymanie tak wielu zawodników z poprzedniego sezonu, jak to możliwe. Sytuacja była wówczas bardzo nieprzewidywalna i nie udało się zrealizować wielu z zakładanych celów, ale wierzę, że dzięki pracy wszystkich zaangażowanych osób, wykonaliśmy dobrą robotę. W tych momentach ludzie w klubie pokazali, że są prawdziwymi profesjonalistami i entuzjastami, a organizacja stoi na wysokim poziomie.
Anwil Włocławek miał bilans 2-3 w lidze na początku sezonu i po porażce w Szczecinie został Pan zwolniony. Co Pana zdaniem poszło źle i spowodowało, że zespół nie osiągał wyników, na jakie wszyscy liczyli?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!