David Logan – długowieczny milczek

David Logan – długowieczny milczek

Kojarzy go każdy fan polskiego basketu sprzed dekady. Gdy tamtym kibicom wraz z mijającym czasem rosły brzuchy i rodziny, Amerykanin z polskim paszportem wciąż grał i gra do dziś. Obecnie możemy oglądać jego popisy w jeszcze jednym sezonie rozgrywanym w barwach włoskiego Sassari. Ma już 39 lat. Po boisku biega niemal 27 minut na mecz, zdobywając bardzo dobre 14.6 punktu.
David Logan (Fot. YouTube, LKL)

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >> 

Logan małomówny

„Nie był zbyt wylewny i otwarty, ale poważnie podchodził do swoich zadań podporządkowując się taktyce zespołu.”

„Dialog z Davidem wygląda mniej więcej tak, że on na wszystko odpowiada: OK”

Tak wspominali swojego zawodnika prezesi ze Polpharmy i Prokomu. Rzeczywiście, pierwszą poza boiskową cechą Logana jest małomówność. Ponoć za czasów gry w Sopocie rozmawiał, i to sporadycznie, jedynie z rodakiem Danielem Ewingiem. Wywiadów nie znosił i to wyraźnie widać. Na pytania dziennikarzy odpowiada zdawkowo, rzadko formułując wypowiedź dłuższą niż jedno zdanie. Nawet po wysłuchaniu 50 minutowego podcastu z jego udziałem, nadal wydawało mi się, że nie poznałem żadnego nowego faktu z jego historii. Grając w Polsce unikał rozmów o życiu prywatnym, mówiąc:

Nic więcej nie powiem. Koniec zwierzeń.”

Oczywiście takie podejście jest zdrowe dla zawodnika i jego rodziny, ale tworzenie tego artykułu przypominało pisanie kronik Galla Anonima – sięganie do licznych, porozrzucanych w Sieci źródeł i mozolne komponowanie całości tekstu. 

Dzwoni Cuban do Logana

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

David urodził się w Chicago, drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1982 roku. Wychowywał się bez taty, po ojcu odziedziczył jedynie indiańskie korzenie i nazwisko. Na pierwszy trening koszykówki zabrał go w wieku sześciu lat wujek. Wietrzne Miasto opuścił dwa lata później i przeniósł się wraz z ukochaną mamą do Indianapolis, gdzie kontynuował przygodę z basketem grając dla Westlane Middle School i kolejno w North Central School. Początkowo nie otrzymywał wielkich minut, dopiero po dwóch latach znacznie poprawił swoje osiągnięcia. Stosunkowo niski wzrost i boiskowa jednowymiarowość sprawiły, że nie dostał wielu ofert z większych uczelni i ostatecznie zdecydował się na grę dla Ulndy, występujących w drugiej dywizji NCAA. 

„Wybrałem ten program ponieważ uczelnia znajdowała się blisko mojego domu. W dodatku trener Sturgeon zapewniał, że otrzymam wiele minut już jak pierwszoroczniak. Skończyło się na tym, że pobiłem wiele rekordów.” – David Logan

Rzeczywiście, Logan zajął pierwsze miejsce na liście zdobytych punktów w konferencji GLVC. Na trzecim roku studiów eksplodował z formą rzucając średnio 28.6 punktów, choć zaczynał kiepsko – w pierwszy meczu siedem oczek, w drugim znów nie wyszedł z dziesiątki. Ponoć trener eksperymentował z nowym, ofensywnym systemem. Wspomniana średnia i bilans 19-10 zapewnił mu zdobycie tytułu Division II Bulletin Player of The Year. 

Po drugiej dywizji również krążą skauci i tak zawodnik trafił w barwach Dallas Maverics do Summer League. Do udziału w lidze letniej zaprosił go w osobistej rozmowie Marc Cuban. Logan potwierdził swoją strzelecką renomę w meczu z Heat, w którym zdobył 30 oczek, do których dołożył 10 asyst. Wtedy jednak zadzwonił agent i przedstawił mu ofertę z Włoch, dając dzień, a właściwie noc do namysłu. Na szali leżały wątpliwe marzenia o NBA i gotowy do podpisu kontrakt na Starym Kontynencie. Przeważyła opcja pewnej wypłaty.

 La grande bellezza

Na sezon 2005-2006 Logan podpisał kontrakt w drugoligowej Pavii, gdzie spotkał się z wypożyczonym przez Olimpię Milano siedemnastolatkiem – Danilo Gallinarim. Już wówczas wróżono Włochowi przyszłość w NBA, a drużynie nawet walkę o mistrzostwo. Skończyło się poza play-off, może dlatego, że obaj wymienieni gracze nie dograli sezonu do końca – Amerykanin został zwolniony po 12 meczach, w których zdobył 205 punktów, a Złoty Chłopak zdecydował się na przerwę i całkowite wyleczenie kontuzjowanej kostki. 

W Pavii Logana zastąpił Ryan Hoover, co z dzisiejszej perspektywy, nie było najlepszym wyborem. 22 mecze pierwszego sezonu za wielką wodą David dograł w Izraelu. Reprezentując klub Ramat Hasharon rzucał średnio 15.2 punktu. 

Wrócił jeszcze do USA by znów spróbować otrzymać angaż w NBA, tym razem poprzez występy w NBDL, w trykocie Fort Worth Flyers. Zwrócił uwagę Pacers, Bobcats i Spurs, a skończył w…Starogardzie Gdańskim. 

We Włocławku mówimy nie

„Na początku był normalnym, zwykłym Amerykaninem, nie cechował się jakimś wielkim talentem czy znakomitym rzutem. Przeciętny zawodnik z USA, który jednak z każdym treningiem pokazywał swój potencjał.” – wspominał Jarosław Drewa z Polpharmy. 

Propozycję gry Logana w Stargardzie przedłożył sam agent koszykarza. Prezes klubu Tomasz Rogalski skonsultował się z prowadzącym zespół Tomaszem Jankowskim, który znał już wcześniej jego nazwisko (między innymi dzięki Śląskowi Wrocław). Na pewno nie widziano w nim wielkiej gwiazdy, raczej materiał na solidnego gracza, bardziej rzucającego niż jedynkę, o dobrej technice, który potrafi grać i pod siebie, i dla dobra drużyny. Imponował też szkoleniowcom motoryką, szybkością i wyskokiem.  Co ciekawe, wszystkich tych atutów nie uznał za istotne David Dedek i działacze Anwilu, u których wcześniej testowany był Amerykanin. We Włocławku szukano wówczas klasycznego rozgrywającego. 

Logan zadebiutował w Polpharmie jako rezerwowy, z początku kibice Kociewskich Diabłów zapamiętali go przede wszystkim z powodu przydługich spodenek meczowych, które wdziewał na swoje drobne, w koszykarskiej skali, ciało. Dobrze jednak współpracował z gwiazdą zespołu – Okaforem i ze średnią 15.2, 4.1 zbiórki i 2.2 asysty kończył rozgrywki w pierwszej piątce i z potencjałem na ciekawy transfer. 

Tur w dyskotece

Szansę na dalszą ekspozycję swojego talentu dał Loganowi Saso Filipovski prowadzący Turów Zgorzelec. Grając dla wicemistrzów Polski w sezonie 2007/2008 dostarczał 18.8 punktu, 22.9 zbiórek i 2.2 asysty, w finale niemalże wygrywając z Prokomem. Miał też okazję zaprezentować się zagranicznym skautom w rozgrywkach EuroCup (drugi strzelec pucharów) odpadając dopiero w ćwierćfinale. Zarabiał przy tym zaledwie około osiem tysięcy dolarów miesięcznie!

Oprócz tabeli boiskowych rekordów zapisał się również w policyjnych kartotekach. Historia wizyty w jeleniogórskim klubu „Atrapa”, jak to bywa w podobnych przypadkach, ma kilka wersji. 

Fakty: Logan przyjechał do Jeleniej Góry aby świętować z Brittany Jackson i Shyrą Ely koniec rozgrywek koszykarskiej ligi kobiecej. Spotkanie zakończyło się o 2.20 w nocy, gdy Shyrę z obrażeniami ciała pod klubem spotkali policjanci.

„Mundurowi na miejscu zastali koszykarkę, z którą nie mogli się porozumieć ze względu na barierę językową. Zrozumieli jednak, że dziewczyna uskarża się na ból zębów. Odmówiła przyjazdu pogotowia. Nie zgłosiła popełnienia występku aż do poniedziałku” – informowała pani nadkomisarz z miejscowej komendy. 

Być może nie zgłosiła, ponieważ obie panie znajdowały się już w samolocie, który o 6 rano wyleciał do USA. W Polsce pozostał Logan, który wrócił do Zgorzelca z podbitym okiem i spuchniętą rzucającą ręką. 

Wersja 1: Młodzi degeneraci wyzywali koleżanki Logana na tle rasistowskim. Ten stanął w ich obronie. Po stronie łobuzów opowiedzieli się z kolei ochroniarze. Koszykarz został pobity i musiał uciekać spod klubu, ponieważ groziła mu śmierć.

Wersja 2: Pijani Amerykanie zachowywali się w lokalu agresywnie i nie chcieli opuścić klubu. Gdy wyprowadzała ich ochrona, stawiali opór. Będąc już przed Atrapą, rzucali w szyby kamieniami, a Logan uderzał ręką w drzwi. 

Więc nie ma jak zabawa w nieznanych klubach nocami, gdzie przemieszczają się panowie w bucikach z frędzlami” – zwrotka z „Czerwonej sukienki” Fisza idealnie zastąpi podsumowanie wizyty w Atrapie. 

Całe szczęście dla Logana i Turowa, kontuzja nie była poważna i w play-off wystąpił już przeciwko Śląskowi, tyle że odziany w specjalną ochronną rękawicę. 

Prokom – po pieniądze i sławę

W Sopocie gra od roku i złego słowa nie można o nim powiedzieć. Trójmiasto może zachęcać do rozrywki, ale z Davidem nigdy nie było kłopotu” – bronił swojego gracza dyrektor sportowy Prokomu, Jacek Jakubowski. 

W sezonie 2007/2008 Logan dołączył do mistrzów Polski, tylko minimalnie obniżając swoje statystyki. Pierwszy raz w karierze wystąpił również w Eurolidze, gdzie popisywał się średnimi na poziomie 16.9 punktu, 3.4 asysty i niestety 2.9 strat. Rok później awansował z Prokomem do fazy play-off Euroligi. Logan na dziesięciolecie tego wydarzenia stwierdził, że dwa lata w Prokomie były dla niego przełomowym czasem w karierze. Przełomowym, także w kategorii zarobków, z Prokomu w którym zarabiał około 400 tysięcy dolarów przeniósł się do hiszpańskiego Caja Laboral, by móc zrobić tacowskie sześć zer. 

Polak mały?

7 września 2009 roku rozpoczynał się Eurobasket, a gospodarzami turnieju była Polska. Gotowość gry dla reprezentacji zapowiedzieli już Lampe i Gortat, więc o wysokich nie musieliśmy się martwić. Gorzej prezentował się obwód i tutaj osoby decyzyjne łaskawym okiem zerknęły na snajpera z Prokomu. 

W sierpniu ubiegłego roku magazyn koszykarski poprosił mnie o wywiad, rozmawiamy sobie i w pewnym momencie pada pytanie, czy chciałbym dostać polski paszport i zagrać na mistrzostwach Europy. Odpowiedziałem, że właściwie czemu nie… Ale dopiero wtedy zacząłem się nad sprawą zastanawiać. Opowiedziałem o tym w klubie, przez dłuższy czas nic się nie działo. Gdy byliśmy na początku listopada na meczu wyjazdowym Euroligi w Barcelonie, przyszedł do mnie Jacek Jakubowski i powiedział: Ok David, robimy to…” – wspominał Logan.

Prezydent Kaczyński złożonym podpisem wspomógł polski basket, tak jak wcześnie zrobił to w przypadku Rogera i piłki nożnej. Od początku było wiadomo, że Logan nie czuje z naszym krajem żadnej więzi, wie  tyle, że mamy piękne dziewczyny, a w Chicago jest spora Polonia. W języku polskim mówił od 3 do 15 słów. Brukowce twierdziły, że są to zwroty: „cześć, pięknie i spier***!”, sam zainteresowany dodawał jeszcze terminologię koszykarską i „dzień dobry”. Najmocniej opinię publiczną zszokował, gdy na konferencji prasowej podczas której przedstawiano go jako członka kadry, powiedział:

„Mogę zdobywać punkty dla kogokolwiek, choćby Afganistanu. Co za różnica.”

Proszony o sprecyzowanie, dodał: „Dlaczego nie? Mogę powiedzieć, co chcę.”

Przygoda z reprezentacją zaczęła się pechowo, linie lotnicze którymi podróżował zgubiły jego wszystkie walizki. Pierwsze sparingi wyglądały jednak obiecująco, a Amerykanina chwalił Marcin Gortat. Na samym Eurobaskecie Logan robił to, co umie najlepiej – punktował. Turniej skończył ze średnią 15.5 punktu, a Polska z jedynie dwoma zwycięstwami prędko pożegnała się z mistrzostwami. 

Oliwy do ognia po skończonych zawodach dodał polski jedynak w NBA, mówiąc w wywiadzie:

„Brakowało trzech albo czterech zawodników takich jak ja, Maciek Lampe albo David Logan. I nie chodzi tylko o umiejętności koszykarskie. W czasie mistrzostw przekonałem się, jak wygląda koszykarska mentalność w Polsce. Jest różnica pomiędzy wymienioną trójką, a resztą zawodników, która kształtowała się w naszym kraju.”

Mecz kończący dla Polski Eurobasket 2009 był ostatnim, w którym Logan wystąpił w koszulce z orłem na piersi. Wiele osób z otoczenia kadry krytykowała go później i za Afganistan, i za ową dezercję. Wypowiedział się także popularny Brandon Hughes:

„Nie wiem z jakich powodów on przyjął polskie obywatelstwo. Nie wiem, co nim kierowało. Na pewno chciał zagrać w mistrzostwach Europy. Może nie mnie go oceniać… ale szkoda, że on nie mówi w ogóle po polsku. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, że można grać w drużynie narodowej jakiegoś kraju, a nie rozmawiać z zawodnikami w ich ojczystym języku.”

Odpowiedź jest prosta – Logan niemalże podwoił swoją wartość na rynku transferowym dzięki reklamie na dużej imprezie i paszportowi, który wykluczał go poza nawias limitów graczy z USA występujących w jednym teamie. Dostał ofertę i z niej skorzystał, czemu się wcale nie dziwię.  

Podróżnik po mapie

„- Tęskni pan za Polską? 

Nie. Jestem teraz w Hiszpanii, bardzo podoba mi się ten kraj i patrzę w przyszłość.”

Fragment takiej rozmowy znalazł się w 2010 roku na łamach PS. Logan zapytany o porównanie trenerów Pacesasa i Ivanovicia odparł, że woli nie odpowiadać na takie zagwozdki, odniósł się też do braku charakterystycznej opaski na głowie – okazało się, że nowy trener jest przeciwnikiem podobnych gadżetów. Wraz z opaską prysł czar Amerykanina – w lidze ACB otrzymywał o połowę mniej minut niż w PLK, co przekładał na zaledwie 8.3 zdobyte punkty. W Eurolidze było nieco lepiej – średnio 10 punktów, ale z Prokomem Logan zaliczył występy na poziomie 8 i 4 oczek. 

Najlepsze występy zanotował przeciwko… drużyną NBA. W ramach przygotowań do sezonu Hiszpanie zmierzyli się z Memphis i San Antonio. Oba przegrali, ale Logan rzucił Spurs aż 20 punktów będąc najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu. Zapytany o plany na przyszłość związane z powrotem do USA odparł w swoim lakonicznym stylu:

Mam przecież już 27 lat. Nie myślę o NBA, chcę rozwijać swoją karierę w Europie. A z meczów jestem zadowolony.”

Zamiast do NBA Logan trafił na lata 2011-2012 do Panathinaikosu, najsilniejszego zespołu Euroligi w tamtych latach. Zagrał przeciętny sezon, ale mówiąc szczerze miał też mało okazji by w pełni prezentować swój styl gry. W Eurolidze spędzał na parkiecie zaledwie 15 minut dodając do wyniku najgorsze w karierze 6.5 punktu. W kolejnych sezonach powtarzał ten schemat grając dla Maccabi Tel Aviv i Alby Berlin występującej w EuroCupie. 

Na dłużej zagościł w końcu we Włoszech, grając dwa sezony w barwach Sardegna Sassari. 

Renesans Deividasa Loganasa

Logan zawędrował na Sardynię w przełomowym dla Dinama momencie – zespół z Sassari na własnym podwórku wygrał wszystko, co było do wygrania – Superpuchar, Puchar Włoch i Mistrzostwo Ligi. 16.8 punktu przy skuteczności 41% zza łuku sprawiły, że Logan został przez miejscowych fanów okrzyknięty mianem Profesora. Zawsze znajdzie się jednak łyżka dziegciu – występy w Eurolidze włoski zespół zakończył prędko, przegrywając wszystkie dziesięć spotkań. W kolejnym sezonie profesor stanął na wysokości zadania i powtórzył ubiegłoroczne statystyki, niestety nie przełożyło się to na wyniki całego zespołu – siódme miejsce w lidze, porażka w ćwierćfinałach.

Pomimo dobrej passy w Italii, Logan postanowił przenieść się do Wilna i połączyć siły ze znanym sobie szkoleniowcem – Tomasem Pacesasem i środkowym Adamem Łapetą. Poprzedni sezon w wykonaniu Lietuvos Rytas był największą katastrofą w dziejach klubu – gracze ze stolicy odpadli już w półfinałach ulegając po zaciętej serii 3-2 drużynie z Kłajpedy.  

Profesor z początku prezentował się naprawdę solidnie – w dwóch pierwszych spotkaniach zdobywał średnio 26.5 punktu, w tym 11/19 trójek. Świetne występy zaliczał też w EuroCupie dając swojemu zespołowi wygrane z Chimkami czy z  Zenitem. Nie było jednak tajemnicą, że Logan gra na Litwie głównie za sprawą Pacesasa, gdy ten opuścił klub 10 lutego, kwestią czasu stała się wyprowadzka amerykańskiego kapitana. Stało się tak po porażce w Pucharach, a na miejsce Logana ściągnięto znanego z Kinga Szczecin Taylora Browna. 

Po wizycie na Litwie Amerykanin spróbował swoich sił we Francji, doprowadzając SIG Strasbourg do zdobycia krajowego pucharu. Kolejno, jako MVP fazy play-off wprowadza Treviso z powrotem do najwyższej klasy rozgrywek we Włoszech, gdzie spotyka się w sezonie 2020 z Michałem Sokołowskim. Reprezentant Polski tak wspomina ich wspólne występy:

Druga sprawa to nasz dość młody skład. Tak naprawdę ja i David Logan jesteśmy najstarszymi graczami w zespole. Znalazłem się w gronie tych najbardziej doświadczonych, choć mam dopiero 28 lat. Trener kładzie nacisk na dużą intensywność w grze. Co do atmosfery w drużynie, to każdy ma szacunek do każdego. Bez względu na wiek.”

Logan miał wówczas 38 lat, rzucał średnio 17.3 punktu. Klub opuścił w okresie rozwoju pandemii koronawirusa pisząc na Twitterze: „Pieniądze nie są tego warte… lepiej wydostać się stąd z samego rana.”

Włoska klamra

W bieżących rozgrywkach wrócił na Sardynię, a kibice z radością witali Profesora, kojarzonego z największymi sukcesami klubu. Dziś coraz mocniej zastanawia się nad przyszłością, lokuje pieniądze we własne biznesy, bo jak mówi:

„W baskecie przed nikim nie odpowiadam, im jestem starszy, tym mocniej wchodzę w rolę trenera. Nie wyobrażam sobie, że nagle mógłbym zacząć żyć w trybie zwyczajnej pracy od 9 do 17.”

Patrząc wstecz jest dumny ze swojej kariery, występów dla najlepszych europejskich firm, punktów zdobytych w Eurolidze. 

„Mój syn włącza czasem starsze serie NBA2K, by pograć mną. To też pewne wyróżnienie.”

Grzegorz Szklarczuk

P.S. W 2K15 możecie walnąć tróję Łukaszem Koszarkiem, a nawet przycelować zza łuku Hrycaniukiem. W grze Bestia ma lepszy wskaźnik skuteczności zza za trzy niż choćby Aaron Cel.

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38