
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Latem Łukasz Majewski zbudował skład złożony z dużych nazwisk, które grały na bardzo dobrym poziomie w Polsce (Sobin, King, Florence) i Europie (Rudd). Sezon dość szybko zweryfikował zespół i zaczęły pojawiać się poważne problemy w wielu aspektach. Rozczarowywał Florence, centrzy robili puste przebiegi nie dostając piłek, do tego brak balansu między rzutami za 3 a resztą prób, nieskuteczność i Victor Rudd, którego transfer okazał się pomyłką.
Rozstanie z Ruddem było zrozumiałe, a trener Łukasz Majewski przez szereg tygodni musiał stawać na głowie, aby załatać dziurę graczami, których posiadał. Sprawdziłem, z usług jakich graczy coach Stali korzystał na pozycji 4 i którzy z nich w przyszłości mogą być jeszcze dobrymi rozwiązaniami.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Victor Rudd (melodia przeszłości) Mając dwóch centrów takich jak Sobin i King, na pozycji silnego skrzydłowego aż prosiło się się o zakontraktowanie gracza jak Walerij Lichodiej czy Aaron Cel. Gracz, który trafia 38 proc. z dystansu, jest elitarnym strzelcem, wnosi na boisko jakość, posiada wysokie boiskowe IQ. Tymczasem okazał się, że Rudd jest cieniem gracza, którym był kiedyś. Nie ten atletyzm, nie te kolana, nie ten zawodnik co u szczytu swojej kariery. To nie był zawodnik, który znacząco pomagałby drużynie walczącej o medale w PLK. Wnosił skuteczność ledwie dobijającą do 30 proc. przy 12 próbach z gry (!). Brak efektywności połączony z dużą liczbą rzutów to przepis na przegrywanie.
Wg Synergy zdobywał 0.703 punktu na posiadanie i był wśród 17 proc. najgorszych graczy. Trafiał 28.6 proc. prób za 3. Z nim na parkiecie Stal zdobywał mniej niż 90 punktów na 100 posiadań, a różnica w efektywnościach wynosiła -12.3. Na tę chwilę to 3. najgorszy eFG% w lidze. Nie jest zupełnym zaskoczeniem, że stracił pracę.
Jarosław Mokros Po zwolnieniu Rudda to Mokros został jednym typowym graczem, który w “długich minutach: może grać na czwórce. Jarosław jest dobrym graczem w ataku, zdobywa 0.957 PPP i dodatkowo bardzo dobrym obrońcą. Gracz Stali pozwala na zaledwie 0.678 PPP i jest wśród 18 proc. najlepszych graczy w PLK.
Mokros jest dobry w tym co robi, jest twardym graczem od roboty, której w statystykach nie widać i dobrym zmiennik. Skrzydłowy trafia 34.5 proc. prób z dystansu, a cały zespół z nim na boisku 36.8 proc. To dobre wyniki, ale Mokros nie jest i w trakcie swojej kariery nie był graczem regularnie przynoszącym 10 lub więcej punktów na mecz w drużynach walczących o mistrzostwo. Miał inne zadania.
W różnicy między efektywnościami nie widać dużego wpływu tego gracza. Wyniki są zdecydowanie lepsze niż w przypadku Rudda, ale w dużych minutach nie wyglądają tak jak rezultaty drużyny z top3.
Jakub Garbacz (duża analiza jego gry jest TUTAJ>>)
Bywają superniskie ustawienia Stali, w których jest jeden center z dwójki Sobin/King i 4 graczy z pozycji 1/2/3. W tych ustawieniach najczęściej rolę silnego skrzydłowego pełni właśnie Jakub Garbacz, który jest najwyższym z dostępnych graczy grożących rzutem z dalszych odległości. W 86.5 minuty w niskich ustawieniach Stal ma zabójczy atak – 114.5 punktu na 100 posiadań.
To jedno z usprawnień trenera Majewskiego, które jest świetne. Stalówka jest lepsza w tych lineupach o prawie 14 punktów na 100 posiadań od rywali. Głównie za sprawą świetnej skuteczności za 3, bo trafiają w takich piątkach aż 40 proc. prób zza łuku.
Naturalnie, te niskie piątki przegrywają walkę o zbiórki (61 vs 76), ale kradną ponad 2 razy więcej piłek (30 vs 14) i popełniają zdecydowanie mniej strat (26 vs 46). I tak jak zazwyczaj bywa w takich sytuacjach kontry stanowią ważną część ofensywy.
To może być jedno z tych rozwiązań, do których Łukasz Majewski będzie wracał po zatrudnieniu etatowej czwórki, którą okazał się właśnie Carl Lindbom. Czterech niskich graczy ze świetną skuteczność z dystansu i przyzwoitą obroną może okazać się ofensywnym turbo doładowaniem na parę minut w meczu.
King – Sobin
To jest ustawienie, które naprawdę ciężko sobie wyobrazić w 2020 roku. Dwóch centrów obok siebie. Żaden z nich nie grozi rzutem z dalszej odległości. Przez długi czas dla Sobina wyzwaniem były rzuty wolne, nie mówiąc już o próbach z dalszej odległości w sytuacji meczowej.
Trener Stali zestawił ze sobą dwóch podkoszowych, których zasięg rzutowy na dobrą sprawę kończy się 2 metry od kosza. Mimo tych ogromnych ograniczeń, tłoku pod koszem to ustawienie działało! Przez 13 minut straciło tylko 17 punktów, a same zdobyło 27. Taka konfiguracja graczy podkoszowych ma potencjał defensywny. Atutem wspólnej gry tej dwójki było właśnie zamurowanie pomalowanego, gdzie rywale trafili tylko 3 z 9 rzutów. Per40 zaledwie 19 punktów zdobytych w trumnie i wygrane zbiórki to dokładnie te rzeczy, których można było oczekiwać.
Pomysł gry tą dwójką razem należy do szalonych, ale w małych minutach się obronił. Problem w tym, że Stal ma tylko dwóch środkowych i gra tymi dwoma centrami jednocześnie jest ryzykowna, z powodu możliwych problemów z faulami, ale również zarządzania minutami. Przy małej próbie to dość ekscytujący eksperyment, który na pewno warto śledzić, ale który pewnie nie ma dużej przyszłości.
Trener Majewski znalazł kilka kreatywnych rozwiązań problemu, jaki sam sobie po części zafundował. Teraz ma podstawowego silnego skrzydłowego, który powinien pomóc odblokować potencjał tej drużyny.
Wszystkie pozostałe rozwiązania, które przez ostatnie 2 miesiące przetestowano w Ostrowie można uznać jako wartościową lekcję i próbę, która może okazać się istotna w przyszłości. Stal powinna być teraz lepsza.
Jacek Mazurek, @PulsBasketu
[/ihc-hide-content]