
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
CIENIE
Przekłuta strefa Stali
Zespoły Igora Milcicia znane są z kombinowanej obrony – strefy, która zmienia oblicze meczów. Zona praktycznie zawsze przynosiła pozytywne rezultaty i była istotna w całym systemie defensywnym Milicica. To bardzo dobre rozwiązanie, gdy wszyscy zawodnicy będący na boisku są zaangażowani w grę, wiedzą co się dzieje i jak powinni reagować na konkretne rozwiązania rywali.
Kombinacja różnego poziomu zaangażowania graczy Stali oraz świetnie przygotowanego na tę serię sztabu Legii spowodowało, że obrona strefowa ostrowian nie działała. Stal traciła 1.5 punktu na posiadanie w serii z zespołem Kamińskiego, gdy zaczynała bronić zoną.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Obrońcy tytułu stracili jeden z ważnych argumentów w swoim arsenale. Nie byli wstanie wybijać z rytmu rywali według swojego planu, a wręcz ten rodzaj obrony był dla nich ciężarem. W serii z Legią Stal traciła 0.894 punktu na posiadanie w obronie każdy swego, a po rozstawieniu strefy 1.5 PPP, czyli zdecydowanie lepiej wypadała obrona “man to man”. Strefa była tak wielkim ciężarem dla Stali, że jej użycie spadło z 19.6 proc. w sezonie regularnym do 7.2 proc. w playoffach.
Wątpliwe liderowanie Marble’a
Devyn Marble trafił do Zastalu jako gwiazda z walczącego o miejsca 11-14 MKS-u Dąbrowa Górnicza. Po transferze oczekiwania wobec niego były spore. Gracz z przeszłością w NBA, na poziomie PLK błyszczał. W sezonie regularnym zdobywał bardzo dobre 1.03 PPP jako kozłujący w pick and rollu i 1.2 PPP w izolacjach. Te dwa elementy, które gracz Zastalu robił świetnie, dawały nadzieje, że zdecydowanie podniesie poziom drużyny Vidina. To on miał być tym graczem, do którego piłka będzie mogła wędrować w najważniejszych momentach meczów.
I tej efektywność w końcówce meczu numer 5 (a także w meczach 3 i 4), właśnie w grze po pick and rollu czy izolacjach zabrakło. Nie było efektywności i liderowania, jakiego się spodziewaliśmy po tym, co zobaczyliśmy w pierwszym meczu tej serii.
Niepoważny Jay Threatt
Jay Threatt zagrał w jednym meczu playoffów przeciwko Czarnym i po sprzeczce z trenerem Miłoszewskim nie pojawił się już więcej w tej serii. To zaskakujące, że zawodowy koszykarz, który ma już 32 lata, grał w niejednym zespole obraża się w najważniejszym momencie sezonu.
Threatt mógł być ważnym graczem w walce z Czarnymi. W 4. meczu był moment, gdy słupszczanie tracili dystans do rywali i byli do złamania. Utrata ważnego rozgrywającego na pewno Kingowi nie pomogła, bo umiejętności tego zawodnika byłyby przydatne w tej rywalizacji.
Głowy graczy Stali
Oglądając mecze Stali i Legii w ćwierćfinale można było dojść do wniosku, że mentalnie zawodnicy Ostrowa nie pojawili się w tej rywalizacji. Drużyna, która w sezonie regularnym tylko w nieco ponad 11 proc. posiadań gubiła piłkę (co było najlepszym wynikiem w całej lidze) w rundzie posezonowej popełniała banalne straty i ten wskaźnik powędrował do ponad 14 proc. Dużo było błędów tak prostych, że cieżko wytłumaczyć je inaczej niż brakiem skupienia i odpowiedniego psychicznego nastawienia na najważniejsze w sezonie spotkania.
— Jacek (@k44wy3p52) April 20, 2022
Ten brak odpowiedniego nastawienia było widać również w “niekontestowanych” rzutach. W akcjach typu catch and shoot, gdy w pobliżu nie było żadnego gracza Legii, który mógłby przeszkadzać przy rzucie, zdobywali zaledwie 0.81 PPP. To bardzo słaby wynik, a jeszcze gorzej to wypada, gdy porównamy to do wyników Stali z sezonu zasadniczego, gdzie efektywność wynosiła 1.285 PPP i był to wynik o niebo lepszy.
BLASKI
Niedościgniony Trice
Travis Trice błyszczał w pierwszej rundzie playoff jak żaden inny gracz. Na przestrzeni serii z Zastalem zdobywał 24.4 punktu, 3.2 zbiórki oraz notowała 8.4 asysty. Trafił ponad 58 proc. prób oraz zanotował zaledwie 8 strat w 156 minut.
Gdy był na boisku jego zespół był lepszy o 13.6 punktu w przeliczeniu na 40 minut. Trice był w tej rywalizacji nie do zatrzymania i ogromna część zasług za awans do drugiej rundy spada właśnie na niego.
Co dalej? Amerykanin najwyraźniej nie planuje się zatrzymywać! W pierwszym meczu półfinału z Czarnymi także był najlepszy na boisku, zupełnie dominując obronę zespołu ze Słupska i prowadząc Śląsk do wyraźnego, wyjazdowego zwycięstwa na otwarcie serii.
Powrót z 0-2
Od 2003 roku tylko 4 drużyny wróciły i wygrał serię przegrywając dwa pierwsze mecze. W 2008 roku zrobił to Polpak Świecie, w 2014 roku Rosa Radom przeciwko Anwilowi, w 2018 Anwil w rywalizacji z, osłabionym brakiem Roberta Upshawa, Asseco.
W 2022 roku Andrej Urlep i jego Śląsk byli w stanie wrócić do rywalizacji po dwóch porażkach na początku serii z Zastalem. To duży i rzadki wyczyn, tym bardziej że ten powrót nie wynikał z kontuzji kluczowego zawodnika rywali, tylko świetnej gry ekipy z Wrocławia.
Efekt Roko Rogicia
OK, Twarde Pierniki przegrały swoją serię z Anwilem, ale Rogić pokazał się z bardzo dobrej strony. Przede wszystkim w tej serii, ale również w całym sezonie bardzo dobrze kreował ofensywę torunian. W rywalizacji z włocławianami, z nim na boisku Pierniki zdobywały 108.7 punktów na 100 posiadań, a bez niego ofensywa spadała do absolutnie fatalnych 65.9 punktów na 100 posiadań.
Gdy Rogić był na boisku, jego zespół był w stanie podjąć walkę z wyżej notowanym rywalem, gdy siadał na ławce gra się rozsypywała. Pojawiały się ogromne problemy z punktowaniem oraz zatrzymywaniem akcji rywali.
Obrona Treya Drechsela
Stal nie wygrała żadnego meczu w playoffach, ale trzeba docenić zaangażowanie i grę w obronie Treya Drechsela. Koszykarz ekipy z Ostrowa, według Synergy, pozwalał rywalom na 0.789 punktu na posiadanie i to najlepszy wynik w zespole Igora Milicicia. Defensywa Stali z nim na boisku wyglądała zdecydowanie lepiej, w 3 meczach zaliczył aż 6 przechwytów i blok.
Amerykanin na parkiecie zostawiał mnóstwo energii i jako jeden z nielicznych graczy Ostrowa wnosił na parkiet playoffowe zaangażowanie.
Naprawdę dobry Grzegorz Kulka
Za serię ze Stalą na ogromne brawa zasługuje Grzegorz Kulka. Silny skrzydłowy Legii Warszawa świetnie wywiązywał się ze swojej roli. W całej serii trafił 6 z 10 prób za 3 punkty i odchodzenie od niego na dostansie nie było najlepszą strategią. Nie przegrywał pojedynków ze swoim vis-a-vis Michealem Youngiem, który przecież ma ogromny pakiet umiejętności, a co więcej – można było odnieść wrażenie, że to Polak wszedł mu do głowy.
Jacek Mazurek
[/ihc-hide-content]