Ostatnie miejsce w ligowej tabeli (bilans 2 – 15) to nie jedyne zmartwienie pierwszoligowego beniaminka. Drużyna z Międzychodu po licznych urazach graczy, a także po rozstaniu się z Tomaszem Żeleźniakiem potrzebowała wzmocnienia. Te, nadeszło zupełnie niespodziewanie.
– To kuriozalna sytuacja, bo nowego zawodnika szukaliśmy już wszędzie. Dzwoniłem po agentach, szukaliśmy gracza po całym kraju i ni stąd, ni zowąd pojawił się DeAnte Barnes – powiedział nam o kulisach Jacek Cejba, dyrektor sportowy klubu.
– Przede wszystkim kluczowymi czynnikami, przez które musieliśmy być znów aktywni na rynku transferowym było zastąpienie Tomasza Żeleźniaka, z którym się rozstaliśmy, a także kontuzje, które nas męczą. Szukaliśmy zawodnika obwodowego z pozycji 3/4. Miał to być zawodnik, który będzie nam pomagał szczególnie w obronie, na zbiórkach, który będzie zarazem uzupełnieniem naszego podstawowego składu.
Natomiast DeAnte Barnes zgłosił się do nas sam. Okazało się, że przyjechał do Polski na Święta Bożego Narodzenia, skąd pochodzi część jego krewnych. Jego wuj zadzwonił do jednego z naszych graczy z pytaniem, czy nie bylibyśmy nim zainteresowani. Gdy przyjechał do nas na trening, trener zdecydował, że chciałby go w naszym zespole – dodaje.
Niespełna 26-letni Amerykanin mierzy 198 cm wzrostu i gra na pozycji skrzydłowego. Dotychczas reprezentował między innymi Roosevelt (NAIA DIV. II) i York Neb (NAIA DIV. II), grał w Argentynie, a ostatnie dwa sezony spędził w czwartej lidze hiszpańskiej (CB Marbella).
W obecnych rozgrywkach przebywał na parkiecie 24 minuty, zdobywając średnio 9,8 punktu i 5,4 zbiórki, zaś większe oczekiwania skłoniły go do poszukiwań nowego pracodawcy. Szczególnie zależało mu na grze w Polsce – stąd właśnie pochodzi matka zawodnika, a sam DeAnte Barnes polski paszport ma od roku. Dzięki temu, że ma podwójne obywatelstwo mógł bez przeszkód zostać zakontraktowanym przez klub, który w swoim składzie ma już zagranicznego koszykarza.
– Nie liczymy na wielkie zdobycze punktowe, bo nie o to chodzi. To zawodnik grający bliżej kosza, ale bardzo dobry obrońca, sprawny, skoczny. Myślimy, że nam pomoże – kończy z optymizmem Jacek Cejba.
Pamela Wrona