Jakub Garbacz / fot. Syntainics MBC
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Jako pierwszy z nich szlaki przecierał Michał Michalak, który w poprzednim sezonie został królem strzelców ligi w barwach MBC Syntainics. W bieżących rozgrywkach rolę strzelca w tej drużynie przejął Jakub Garbacz, a sam Michalak przeniósł się do Oldenburga. W trakcie sezonu s.Oliver Wurzburg wzmocnił Tomasz Gielo, który dopiero co zakończył długi proces rehabilitacji.
Zastanówmy się po co właściwie polskiemu kibicowi Bundesliga?
#1 Jakub Garbacz z potencjałem // MBC Syntainics
Do Mercedes Benz Arena w Berlinie wybrałem się by na żywo sprawdzić w jakiej formie znajduje się zeszłoroczny MVP finałów PLK – Jakub Garbacz. Już do przerwy polski zawodnik MBC uzyskał 12 punktów, wszystkie po rzutach trzypunktowych (57%). Tym samym przewodził drużynie gości w liczbie zdobytych punktów, ale gospodarze z Berlina, którzy zaledwie dwa dni temu wygrali euroligowe spotkanie w Kownie, i tym razem pewnie trzymali dziesięciopunktową przewagę.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Wynik trzeciej kwarty otworzył Garbacz popisując się przechwytem i wejściem pod kosz w kontrze, ale to był koniec pozytywów jeśli chodzi o jego zdobycze punktowe w tym spotkaniu. Przed końcowym gwizdkiem Polak zdołał dopisać do swojego dorobku tylko dwa oczka, a jego drużyna schodziła do szatni pokonana 92:72. Z pewnością cieszyć mogą duże minuty polskiego strzelca i 50% skuteczność zza łuku. Widać, że Garbacz mocno pracuje bez piłki, stara się wykorzystywać wszelkie wykreowane okazje do oddania rzutu. Na konferencji prasowej Igor Jovovic, były szkoleniowiec Stelmetu, dziś prowadzący MBC, mówił, że wciąż widzi w swoim zawodniku duży potencjał:
„Na pewno u Garbacza wciąż pozostaje miejsce na rozwój. Wszystko dla Jakuba jest w tym momencie nowe, nie tylko pod względem koszykarskim, ale i personalnym. Urodziła mu się córeczka, został ojcem, a to właściwie najważniejsza rzecz w życiu. Dodatkowo zmienił środowisko, ostatnio miał drobne kłopoty ze zdrowiem, z tego powodu ominął ostatni mecz i treningi. Powinien grać nieco mądrzej jeśli chodzi o aspekt podejmowania decyzji i grę bez piłki, co przełoży się na lepszą selekcję rzutową. Rzecz jasna to już jest znakomity strzelec, więc zawsze zachęcamy go do oddawania rzutów. Lubię też jego nastawienie, widzę chęć do trenowania i wysiłek, który wkłada w swój rozwój.” – Igor Jovovic
Garbacz już w pierwszym spotkaniu zaprezentował niemieckiej publiczności swoją miarę zza łuku – trafiając 4/8 za trzy przeciw Heidelbergowi. W serii trzech kolejnych zwycięstw zapisywał na swoim koncie odpowiednio 11, 17 i ponownie 11 oczek. Co ciekawe, w swoim najlepszym spotkaniu pod względem zdobyczy punktowych trafił zaledwie jedną na osiem prób za trzy, pozostałe czternaście oczek wypracowując na inne sposoby. Ostatnie spotkania to dotkliwe porażki z Giessen i Albą, w których jednak nasz reprezentant także trzyma poziom punktowy. Tuż po meczu w Berlinie, zapytany o proces aklimatyzacji w Niemczech, odpowiedział:
„Z dnia na dzień jest coraz lepiej, dzisiaj niestety udało nam się powalczyć tylko w pierwszej kwarcie. Zbliżaliśmy się, by Berlin za chwilę znów odskoczył. Cóż, Alba to klasowa drużyna, euroligowy team, niestety nie mieliśmy wiele do powiedzenia.”
Uważa jednak, że rodzima liga pod względem sportowym nie ustępuje wiele swojemu odpowiednikowi zza zachodniej granicy:
„Wielkiej różnicy nie ma. Wierzę, że polska liga w wielu aspektach naprawdę nie ma się czego wstydzić. W Niemczech gra spora liczba bardzo dobrych zawodników, jak chociażby Luke Sikma, legenda berlińskiego klubu. Jest paru graczy w całej lidze, którzy właśnie robią tę różnicę.”
Podobnie jak i ja, Jakub Garbacz oglądał dotychczasowe spotkania Tomasza Gielo rozgrane w Niemczech i życzy mu powodzenia.
#2 Skuteczny jak Tomasz Gielo // s.Oliver Wurzburg
„Patrząc z perspektywy jednego meczu, uważam, że jestem w stanie poradzić sobie w Bundeslidze.” – mówił w wywiadzie dla Polskiego Kosza Tomasz Gielo.
Reprezentacyjny skrzydłowy debiutował w barwach Wurzburga dopiero w piątej kolejce Bundesligi. Wcześniej dochodził do formy po kontuzji ciągnącej się jeszcze od czasów gry w Andorze z hiszpańskiej ACB. Już w pierwszym występie zaliczył doskonałe 6/7 celnych rzutów za trzy, niestety jego drużyna uległa wówczas Heidelbergowi. W kolejnym, tym razem wygranym meczu z Giessen, Gielo utrzymał formę zza łuku trafiając 3/3 tego typu próby. Dopiero gdy jego zespół ograł 20 punktami silny Bayern skuteczność Polaka spadła do jednej celnej próby w trzech rzutach, ten sam procent trafień osiągnął w niedawnej przegranej z Telekomem.
Wurzburg może być jednak bardzo zadowolony ze swojego wzmocnienia, Tomasz Gielo już wskoczył na miejsce drugiego najlepiej punktującego zawodnika w drużynie, a przecież trener dopiero dostosowuje styl gry zespołu do szybszej, pozbawionej typowego centra koszykówki. Widać jednak pewne braki w zgraniu, jak chociażby strata przy przekazaniu piłki na 35 sekund przed końcowym gwizdkiem przy wyniku 84:79 dla Bonn. Z pewnością kolejne wspólne treningi zniwelują te problemy.
Trener Denis Wucherer już po dwóch dniach próbnych był zadowolony z pozyskania Gielo:
„Na tym etapie rozgrywek nie jest łatwo znaleźć odpowiedniego wysokiego gracza – inteligentnego, sprawnego fizycznie, dopasowanego do drużyny. Tomasz daje nam szybkość, zwinność i solidną miarę zza łuku. Dzięki swoim doświadczeniom z Hiszpanii posiada wysoki poziom rozumienia gry.”
#3 Michała Michalaka na pomoc // EWE Baskets Oldenburg
Przed sezonem EWE Baskets Oldenburg postawili na zmiany kadrowe i przede wszystkim przemodelowanie sposobu gry i przeniesienie akcentów ofensywnych dalej od kosza. „Zespół będzie szybki i agresywny, zarówno w ataku jak i obronie” – zapowiadał w wywiadzie dla Polskiego Kosza Michał Michalak, który do Oldenburga trafił jak lider klasyfikacji strzelców BBL. Niestety z powodu problemów z plecami reprezentant Polski zagrał jedynie w trzech z siedmiu spotkań, rzucając 14 punktów na skuteczności 45.5% z gry, w tym 41.2% zza łuku. Michalak zapowiada, że jego powrót na parkiet jest prawdopodobny już w najbliższym czasie. Od tygodnia trenuje indywidualnie i ma nadzieję, że niebawem dostanie zielone światło od klubowych lekarzy by wspomóc zespół w powrocie na właściwy tor.
Oldenburg, który poprzednią rundę zasadniczą skończył na trzecim miejscu, dziś znajduje się w strefie spadkowej. Zaledwie jedna wygrana w siedmiu meczach sprawia, że rośnie niezadowolenie kibiców, w mediach społecznościowych pojawiają się nawet skrajne postulaty odwołania trenera. Bronisław Warzyńczuk, skaut Ratiopharm Ulm zaznacza, że sytuacja zespołu z pewnością się zmieni:
„Pomimo przebudowy ciężko wyobrazić sobie, że Oldenburg może na stałe zagościć w strefie spadkowej. Również Fraport nie powinien pozostać drużyną do bicia, o czym dotkliwie przekonaliśmy się na własnej skórze w Ulm.”
#4 Liga wyrównana jak nigdy
Sytuacja EWE Oldenburg jest najjaskrawszym przykładem wyrównania poziomu ligi niemieckiej. Drużyny z miejsc 6-11 legitymują się bilansem 4-3, w tej grupie znajduje się zarówno beniaminek Academics Heidelberg i euroligowa ALBA. Z kolei pozycje 12 i 13 oblegają „polskie” drużyny Wurzburga i MBC z bilansem 3-4. Czołowa czwórka, czyli Hamburg Towers, Bayern Monachium, Telekom Baskets Bonn i Brose Bamberg wygrali po pięć spotkań, doświadczając dwukrotnie smaku porażki.
Taka sytuacja sprawia, że liga staje się atrakcyjna dla kibica, który z trudem przewiduje wyniki meczów. Jednocześnie ryzyko fanów bukmacherki rośnie.
„Pozytywnie zaskakuje mnie wyrównany poziom rozgrywek. Nawet euroligowe zespoły doznały już kilku porażek. Myślę, że czeka nas jeszcze wiele niespodzianek, a rywalizacja będzie ciekawa nie tylko na samym szczycie tabeli.” – Bronisław Wawrzyńczuk, skaut Ulm.
Podobne wrażenia ma Michał Michalak:
„Liga, zwłaszcza w tym sezonie, jest bardzo wyrównana i nieprzewidywalna. Można znaleźć drużyny grające zorganizowana koszykówkę jak i zespoły bazujące na taktyce run and gun. Wiele ekip występuje w europejskich pucharach. Widać obecnie napływ hiszpańskiej myśli szkoleniowej, już kilku trenerów z tego kraju znalazło zatrudnienie klubach BBL. Poza tym na każdym meczu hale są wypełnione praktycznie po brzegi i panuje bardzo gorąca atmosfera. Myślę, że Bundesliga może być bardzo ciekawą i atrakcyjną ligą dla polskich kibiców koszykówki. Cechuje się dużym poziomem atletyzmu, praktycznie wszystkie drużyny wykorzystują limit sześciu obcokrajowców w składzie, z czego większość stanowią Amerykanie.”
#5 (Naprawdę) młodzi (rzeczywiście) perspektywiczni
Wielu Amerykanów trafia do BBL wprost z uczelni, będąc dopiero na początku swoich karier. Z racji wykonywania obowiązków skauta Bronisław Wawrzyńczuk nie ogląda spotkań dla przyjemności, a raczej analizuje umiejętności poszczególnych zawodników i inaczej od kibiców postrzega mecze:
„Z pewnością będę chciał zobaczyć na żywo graczy o olbrzymi potencjale, stawiających pierwsze kroki w europejskiej koszykówce. Warto zwrócić uwagę na Caleba Homesleya z przewodzącego lidze Hamburga czy też Sacara Anima grającego dla Beyreuth.”
Homesley to gracz SG/SF, rocznika 1996, który pełne pięć lat spędził na uniwersytecie, grając w barwach Liberty Flames. W ostatnim roku zaliczał statystyki na poziomie 15.3 punktu oraz 5.7 zbiórki. W March Madness rzucił między innymi 30 punktów niespodziewanie odprawiając faworyzowanych Missisipi State. Rozwój kariery w NBA pokrzyżowały mu kontuzje, ale mocno interesowali się nim Washington Wizards, którzy finalnie nie zdecydowali się podpisać kontraktu z pominiętym w drafcie 2020 zawodnikiem.
Swoich szans Homesley szukał w G-League, jednak ostatecznie zdecydował się wyruszyć za ocean. Obecnie jest najlepiej punktującym graczem Hamburga – rzuca 15.6 punktu przy 40.5% skuteczności, dodając 2.6 asyst i 3.7 zbiórki. Do poprawy pozostają straty, które popełnia średnio 2.4 co mecz. Sam siebie opisuje jako wszechstronnego zawodnika, nastawionego na dobro zespołu.
Sacar Anim, powodziowy rocznik 1997, cztery lata grał na renomowanej uczelni Marquette. Trener Raoul Korner opisuje go jako grającego agresywnie, silnego fizycznie skrzydłowego, który potrafi zarazić kolegów swoim entuzjazmem. Szczególny potencjał widzi dlań na bronionej stronie boiska.
Homesley i Anim mieli okazję zmierzyć się ze sobą w Pucharze Niemiec, w którym dzięki doskonałej trzeciej kwarcie wygranej 30:12, tryumfowali gracze Medi Beyreuth. Anim rzucił 11 punktów na 100% skuteczności zza łuku, Homesley był drugim strzelcem zespołu z 16 punktami, ale za trzy trafił zaledwie 3/9 prób.
Wśród młodych zawodników z USA wyróżnia się również T.J Shorts, dla którego jednak bieżący sezon jest już trzecim na niemieckich parkietach.
#6 Weterani Euroligi i NBA
Czymże są jednak trzy sezony w różnych klubach, w porównaniu do osiągnięcia Luka Sikmy. Weteran gra dla Alby już od roku 2017 i wciąż stanowi fundament swojego zespołu. Niedaleko pada jabłko od wysokiej jabłoni – jego ojciec Jack to członek NBA Hall of Fame. Pozostając przy najlepszej lidze świata, w Ulm występuje obecnie Cristiano Felicio, znany z gry dla Chicago Bulls. Póki co wykorzystuje swoją przewagę fizyczną i dominuje tablice z najlepszą średnią zbiórek w lidze wynoszącą 9.4. Zajmuje również pierwsze miejsce w klasyfikacji bloków (2).
Szczególnie bogaty w doświadczonych na europejskich parkietach graczy jest Bayern- dla Bawarczyków grają między innymi Deshaun Thomas (Barcelona, Efes, Maccabi, Panathinaikos) czy Darrun Hilliard (CSKA) – obaj stanowią obecnie o sile ofensywnej zespołu aspirującego do walki o tytuł. Analogicznie wśród broniących mistrzostwa graczach Alby mamy przyjemność oglądać Sikmę czy strzelca Marcusa Erikssona (Barcelona, Gran Canaria).
Mimo solidnych zawodników niemieckie kluby na tle rywali z Euroligi wypadają przeciętnie – póki co zajmują miejsca 12-13 z bilansem 3 zwycięstw i pięciu porażek. Miejsce w szeregu mistrzowi Niemiec pokazała przede wszystkim Barcelona, która na własnym parkiecie wygrała z Albą 96:64.
#7 Liga dla wszystkich
Koszykówka szczególnie popularna jest wśród niemieckiej klasy średniej. Idąc na mecz Albatrosów możecie spotkać jednak cały przegląd społeczeństwa – ostatnio obok mnie siedziała staruszka w przerwach czytająca książkę, dwie mocno zajęte Instagramem dziewczyny i ojciec z trzylatkiem na rękach.
Bilety podzielone są na dwie kategorie A (lepsze zespoły i Euroliga) i B (drużyny z dołu tabeli). Najdroższe bilety tuż przy parkiecie kosztują odpowiednio 90 i 70 euro. Najtańsze można dostać już za 12-10 euro, ale wtedy warto zainwestować nieco więcej i usiąść za koszem (20-15 Euro). Mercedes Benz Arena to nowoczesny i potężny obiekt mieszczący maksymalnie 14.500 widzów, więc lepiej nie siadać u szczytu trybun. Obecnie szeroko reklamowany jest na mieście karnet pięciomeczowy – za 48 Euro można obejrzeć starcia z Olimpia, CSKA, Realem, Żaligirisem i Barceloną.
Oprawa meczowa w Berlinie mocno przypomina standardy NBA – światła, filmy na telebimie, efektowna prezentacja zawodników wybiegających wśród dymu z tunelu, maskotka Albatrosa strzelająca w trybuny koszulkami. Główna różnica to brak układów tanecznych cheerleaderek w przerwach – włodarze Alby powołując się na walkę z seksizmem zrezygnowali z tej formy rozrywki dla fanów.
Wszystkim chętnym polecam przyjazd do Berlina, jedynie powrót może być nieco wydłużony przez remont ikonicznej patatajki. Sam zaznaczam w kalendarzu ligowe starcia z Wurzburgiem (31.12.2021), Oldenburgiem (12.04.2022) i Monachium (12.12.2021).
Grzegorz Szklarczuk, Berlin
[/ihc-hide-content]