
PZBUK – zarejestruj się i zgarnij cashback aż 200 złotych! >>
Bezpieczniej
Trener Dejan Mihevc tego lata postawił na bardziej klasyczny skład niż jego poprzednik. Igor Milicić rok temu mocno zaryzykował, oparł drużynę o zawodników wybitnych pod względem indywidualnym, ale za to grających mało zespołowo.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Ricky Ledo czy Tony Wroten mieli robić różnicę w sytuacjach 1 na 1 i często tak rzeczywiście było. W obecnym składzie Anwilu takich dominatorów gry na piłce nie ma, a za atak odpowiedzialność będzie bardziej rozmyta. Wydaje się, że raczej należy się spodziewać równomiernie rozłożonych akcentów w ofensywie aniżeli wystrzałów jednego czy dwóch graczy na 25 czy 30 punktów.
Choć w aktualnym składzie także jest kilku zawodników mogących grać na wielu pozycjach (zwłaszcza na obwodzie), to jednak ten Anwil, w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, ma klasycznego rozgrywającego – Deishuana Bookera. Dla Amerykanina priorytetem są podania, gra z zespołem, a nie własne rzuty.
W określeniu „klasyczny” odnoszącym się do składu Anwilu mieści się także dobór zawodników podkoszowych. Włocławianie mają w składzie dwóch środkowych nierzucających za 3 punkty, za to dobrze odnajdujących się w akcjach dwójkowych czy nawet grze tyłem do kosza. W poprzednim sezonie takie zagrania w playbooku Anwilu pojawiały się rzadko, teraz zapewne obaj, a zwłaszcza Ivica Radić, będą wykorzystywani w akcjach tyłem do obręczy.
Polski Cukier Mihevca był zespołem cierpliwym, nie podkręcał tempa gry jak Anwil Milicicia. Szukał tylko tych bardzo dobrych lub dobrych pozycji do rzutu. Skład zbudowany przez Słoweńca może grać podobnie, choć nie można zapominać, że ogólnie koszykówka przyspieszyła i to tempo w porównaniu do Twardych Pierniku sprzed dwóch lat wzrośnie. Mimo wszystko Anwilu wśród najszybciej grających raczej bym się nie spodziewał.
Moore liderem
Do momentu podpisania przez klub z Włocławka McKenziego Moore’a transfery Anwilu były bardzo solidne, ale brakowało fajerwerków. Amerykanin to jednak ten gwiazdorski dodatek, na który wiele osób czekało. Można się domyślać, że to właśnie na Moore’a Anwil przeznaczył największe środki i widzi w nim lidera zespołu w nadchodzących rozgrywkach.
McKenzie w lutym trafił do Włocławka jako następca Tony’ego Wrotena. Razem z Rickym Ledo mieli być głównym filarami bijącego się o mistrzostwo Anwilu. Jeśli więc Moore miał być kluczowym graczem gwiazdorskiego i na pewno droższego od obecnego zespołu, to teraz tym bardziej czeka na niego taka rola. Amerykanin ma ku temu możliwości i jego kariera to potwierdza. Świetnie sobie radził w Grecji czy Turcji, a to przecież nieporównywalnie lepsze ligi niż PLK.
Można się spodziewać, że Moore będzie pełnił podobną rolę do tej Ivana Almeidy z pierwszego mistrzowskiego sezonu, kiedy to Kabowerdeńczyk w minutach bez Kamila Łączyńskiego był odpowiedzialny za rozegranie (i gra tak teraz w Izraelu).
Moore jako jedynka gwarantuje z miejsca przewagę fizyczną po obu stronach parkietach. Potrafi punktować po akcjach 1 na 1, dobrze też rozwiązuje akcje typu pick’n’roll. Także prawdopodobnie od niego będą zależało kluczowe posiadania w zaciętych końcówkach.
Ostatni element – niski skrzydłowy
W środowym komunikacie Anwil przedstawił McKenziego Moore’a jako rozgrywającego i jednocześnie zaznaczył, że do zamknięcia składu brakuje jeszcze jednego zawodnika – będzie nim niski skrzydłowy.
Negocjacje z Michałem Sokołowskim trwają od bardzo dawna, jednak reprezentacyjny skrzydłowy wciąż czeka z decyzją licząc na wyjazd za granicę (więcej TUTAJ>>). „Sokół” rzeczywiście idealnie wpasowałby się w tę drużynę – jest pewnym strzelcem za 3 pkt. w sytuacjach spot up, jednym z najlepszych obrońców w lidze, potrafi wiele z piłką i do tego może w niskich ustawieniach grać jako czwórka. Co więcej, jest dużym wsparciem na zbiórce, a takich graczy w Anwil na obwodzie zbyt wielu nie ma.
Sokołowski to jeszcze jeden dodatkowy atut – paszport. Anwil może już teraz zakontraktować sześciu zawodników zagranicznych (ma już pięciu), ale na tym etapie zrozumiała jest chęć zostawienia sobie możliwości dołożenia do składu obcokrajowca w trakcie sezonu, a teraz pozyskania Polaka.
Na rynku nie ma jednak wolnych Polaków, przynajmniej nie takich z poziomu pierwszej piątki zespołu walczącego o medale, a wydaje się, że właśnie takiego gracza Anwil jeszcze potrzebuje – może nie gwiazdy, ale jednego z podstawowych graczy, który dałby sporo jakości po atakowanej stronie parkietu.
Grzegorz Szybieniecki
Transfery, nazwiska, składy – wszystkie drużyny sezonu 2020/21 w PLK – TUTAJ >>
[/ihc-hide-content]