
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Energia nie do zastąpienia
Kyndall Dykes z powodu urazu nie dokończył meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Teraz już niestety wiemy, że kontuzja brzmi poważnie, bo mowa jest o zerwaniu mięśnia udowego i choć klub jeszcze nie określił, jak długo pauzować będzie Amerykanin, to można się domyślać, że jego przerwa potrwa wiele tygodni.
Stratę Dykesa można rozpatrywać pod różnym kątem (co za chwilę zrobimy). Na start trzeba jednak powiedzieć o jego wpływie na zespół, ale takim niekoszykarskim, choć równie ważnym. Amerykanin to wulkan energii, gracz pełen pasji, nieodpuszczający i zawsze dążący do zwycięstwa. Dykes zaraża tym kibiców i swoich kolegów – nie można tego nie doceniać.
Mimo że w Anwilu Dykes jest jednym z najstarszych graczy, który wiele sezonów ma już w nogach, to jednak widać po nim radość z gry jak u 18-latka. To urocze, ale zarazem też trochę unikalne. Nie przestrzelimy raczej jak stwierdzimy, że to właśnie cechy wolicjonalne u Dykesa sprawiły, że trener Przemysław Frasunkiewicz tak chętnie do niego wrócił.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Zanim więc przejrzymy jak to wygląda w obronie i w ataku, trzeba było o tej mentalności Amerykanina wspomnieć, bo z gry nie wypada tylko jeden z parkietowych liderów drużyny, ale także dobry duch ekipy i motywator całej reszty. To równie ważne jak sport, a czasem może nawet ważniejsze?
Atak przeżyje
Strata Dykesa jest problem dla funkcjonowania całego zespołu, choć statystyki sugerują, że Anwil bez Amerykanin radzi sobie naprawdę nieźle. Na przestrzeni 9 meczów Anwil jest lepszy o 8.9 punktów na 100 posiadań, gdy Kyndall jest na boisku i o 7.5 punktu, gdy Amerykanin siedzi na ławce. Różnica jest więc nieduża, a wynik wciąż znacząco na plusie (i w ligowej czołówce).
Kiedy pod lupę weźmiemy sam atak, to według statystyk zaawansowanych nieobecność Dykes’a paradoksalnie może wyjść włocławianom na plus – o 5.1 punktu na 100 posiadań więcej w ataku zdobywa zespół Frasunkiewicza, gdy Dykes siedzi na ławce, a ofensywę ciągną inni zawodnicy (z Jonah Mathewsem na czele).
Pozytywne skutki braku tego zawodnika na boisku widać również w innych rubrykach. Anwil ma lepszą skuteczność w pomalowanym, za 2 punkty, a także więcej wykonanych wolnych. To wynika przede wszystkim ze stylu gry tego koszykarza oraz tego, jak wpływa na zespół.
Wiemy, że Kyndall lubi rzucać z półdystansu, lubi rzucać po dwóch trzech kozłach (mrozi trochę atak i ruch piłki), co w nowoczesnej koszykówce jest średnio efektywne. Oczywiście można się w tych rzutach wyspecjalizować tak jak zrobił to Dykes, który trafia 57.1 proc. takich prób, sęk w tym, że zachodzi tu sytuacja trade off. Skoro KD bierze rzuty z półdystansu to rezygnuje z trójek lub prób spod obręczy.
Według danych PLK, w pomalowanym ten gracz trafia 61.2 proc. rzutów, czyli o 4.1 punktu procentowego lepiej niż w przypadku innych dwupunktowych prób. Taka sytuacja odbija się na efektywności całego Anwilu w ataku. Dodatkowo, jeśli nie próbujesz dostać pod samą obręcz, tylko zatrzymujesz się na 4-5 metrze tracisz szansę na to, że obrona strefy podkoszowej rywala cię sfauluje.
Na jednej z konferencji prasowych trener Przemysław Frasunkiewicz mówił o tym, że być może w grze jego zespołu jest zbyt dużo pull up game, czyli próbując to przełożyć na polski, zbyt dużo rzutów z wyskoku po koźle. Mimo wielu zdobywanych punktów i sporych umiejętności w grze 1 na 1, obwodowi Anwilu, głównie Dykes, nie mijają zbyt chętnie do końca, do samej obręczy.
To widać także w statystykach, gdzie Anwil jest w stanie generować nawet do 6 rzutów wolnych więcej bez wzrostu wymuszonych fauli, niekorzystający w tym czasie z usług byłego gracza Arki. Oznacza to, że Dykes nie wymusza zbyt dużej liczby fauli i rzadko dostaje się na linię, co jednak jest w pewien sposób charakterystyczne dla liderów drużyn w koszykówce (podobny kłopot ma też Mathews).
Strata w obronie
Anwil straci za to bardzo wiele w obronie bez swojego podstawowego obwodowego. Przede wszystkim efektywność defensywna jest słabsza, ale włocławianie pozwalają na więcej w niemal każdej statystyce. Co ważne, bez KD Anwil zaczyna pozwalać rywalom na coraz więcej pod własnym koszem, gdzie ten gracz również jest aktywny (czai się na bloki).
Przeciwnicy zdobywają o 5.7 punktu z pomalowanego więcej oraz mają o 42.7 proc. więcej prób drugiej szansy, gdy KD siedzi na ławce. Dykes zbiera 3.7 piłek w obronie co jest trzeciem wynikiem w Anwilu. Aktywność tego gracza pod własną tablicą ogranicza możliwości rywali natomiast bez niego przeciwnicy zbierają więcej właśnie w ataku, mają więcej punktów drugiej szansy i generalnie spod kosza.
Można przypuszczać, że te dodatkowe 5.7 punktu z pomalowanego pochodzi z kontr rywali, ale tych jest mniej, gdy KD siedzi na ławce. To tylko pokazuje jak ważna po bronionej stronie boiska jest energia Dykesa, jego obrona bliżej kosza oraz umiejętność w zbieraniu piłek.
Indywidualnie Kyndall Dykes jest kapitalnym obrońcą na graczach kozłujących w pick and rollu. Amerykanin pozwala zdobywać przeciwnikom 0.525 punktu na posiadanie co jest świetnym wynikiem i tu Anwil może odczuć brak, bo traci solidnego defensora, który odpowiada za 25 proc. bronionych akcji.
Pod nieobecność KD te posiadania prawdopodobnie przejmie ktoś z dwójki Łączyński/Mathews, którzy bronią ponad 50 proc. akcji niskich gracz w pick and rollu i obaj wypadają tu poniżej przeciętnej. Łączyński pozwala na 0.932 PPP, a Mathews 0.914 PPP i jest to znacznie więcej niż w przypadku Dykes’a.
Nie raz widzieliśmy już, że to Dykes od początku spotkania jest odpowiedzialny za najgroźniejszych graczy obwodowych rywali i to on najlepiej porusza się na zasłonach uprzykrzając grę przeciwnikom. Anwil teraz takiego plastra traci, bo jednak Mathews nie będzie w stanie w takim wymiarze minut poświęcać się w obronie i jednocześnie mieć taki wpływ na atak jaki ma obecnie.
Jacek Mazurek, Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]