Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Energia nie do zastąpienia
Kyndall Dykes z powodu urazu nie dokończył meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Teraz już niestety wiemy, że kontuzja brzmi poważnie, bo mowa jest o zerwaniu mięśnia udowego i choć klub jeszcze nie określił, jak długo pauzować będzie Amerykanin, to można się domyślać, że jego przerwa potrwa wiele tygodni.
Stratę Dykesa można rozpatrywać pod różnym kątem (co za chwilę zrobimy). Na start trzeba jednak powiedzieć o jego wpływie na zespół, ale takim niekoszykarskim, choć równie ważnym. Amerykanin to wulkan energii, gracz pełen pasji, nieodpuszczający i zawsze dążący do zwycięstwa. Dykes zaraża tym kibiców i swoich kolegów – nie można tego nie doceniać.
Mimo że w Anwilu Dykes jest jednym z najstarszych graczy, który wiele sezonów ma już w nogach, to jednak widać po nim radość z gry jak u 18-latka. To urocze, ale zarazem też trochę unikalne. Nie przestrzelimy raczej jak stwierdzimy, że to właśnie cechy wolicjonalne u Dykesa sprawiły, że trener Przemysław Frasunkiewicz tak chętnie do niego wrócił.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!