Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Przez prawie 30 lat Angola była koszykarską potęgą w Afryce. Od 1983 do 2017 roku (na 17 kolejnych mistrzostwach kontynentu!) zdobywała medale. Jedenaście razy złoty, cztery razy srebrny, dwa razy brązowy. Cztery lata temu jednak coś się zacięło i po kilku latach posuchy Angolczycy szukają nowej drogi i nowej tożsamości. Ma w tym pomóc nowy trener, 52-letni Hiszpan Josep Clarós, który w przeszłości prowadził między innymi Joventut Badalona czy kadrę Bahrajnu. W trakcie swojej kariery pracował na całym świecie, ale właściwie nigdy dłużej na najwyższym poziomie.
Clarós objął kadrę Angoli dwa miesiące temu, więc nie dość, że musiał poznać wszystkich zawodników, to miał niewiele czasu na przygotowania. Angola zaczęła zgrupowanie 1 czerwca u siebie, w Luandzie, a nowy szkoleniowiec do szerokiego składu powołał 31(!) koszykarzy.
Trenerska karuzela
Hiszpan podjął się trudnego zadania, bo mimo tego, że Angolę zawszę stawiano za koszykarski wzór do naśladowania w Afryce, to ostatni rok to seria zmian trenerów i mniejszych lub większych skandali. W trakcie ostatnich okienek kwalifikacyjnych do AfroBasketu Angolę prowadził Brazylijczyk José Neto, który na stanowisku był tylko przez kilka miesięcy.
Neto z kolei przejął schedę bo Amerykaninie Willu Voigtcie, który prowadził Angolę przez cztery lata, a odchodząc, pozwał tamtejszą federację za zaległe wypłaty. Nic dziwnego, że do tego doszło, skoro jeden z członków angolskiego związku koszykówki alarmował w ubiegłym roku, że federacja ma ponad 300 milionów kwanzan długu (w przeliczeniu około 1,5 miliona dolarów).
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!