Andy Mazurczak to najlepszy polski rozgrywający

Andy Mazurczak to najlepszy polski rozgrywający

W czwartkowy wieczór w Sosnowcu Łukasz Koszarek po raz ostatni wystąpił przed polską publicznością w biało-czerwonej koszulce (zagra jeszcze w meczu wyjazdowym ze Szwajcarią). Piękna kariera, a w niej kilkunastoletnia, absolutna dominacja na pozycji numer 1 w reprezentacji. Przez przynajmniej kilka ostatnich lat towarzyszą nam za to pytania, czy doczekamy się następcy Łukasza i czy ten biedny Koszarek nie będzie musiał grać do 50-tki?
Andy Mazurczak Fot.Tomasz Kudala / PressFocus

W spotkaniu przeciwko Austrii jako rozgrywający wystąpili Jakub Schenk (5 punktów i 10 asyst) i Andrzej Pluta (3 punkty, 2 asysty i 4 straty). Nie był to niesamowity mecz tej pary, zwłaszcza Pluta będzie chciał dość szybko zapomnieć o nim, bo oprócz 4 strat fatalnie wyglądała także jego statystyka +/-. W niespełna 9 minut kadra z nim na parkiecie była -13.

Schenk i Pluta należą do czołówki polskich rozgrywających, ale raczej żadnego z nich nie ustawimy na pierwszym miejscu w tym rankingu. Na tym zgrupowaniu zabrakło Łukasza Kolendy, którego możemy też jako rozgrywającego rozpatrywać, a dodatkowo nie można zapominać o Kamilu Łączyńskim i Andym Mazurczaku, którzy rozgrywają bardzo udane sezony, ale są celowo przez Igora Milicicia pomijani przy okazji powołań.

Niezrozumiała wydaje się być zwłaszcza decyzja o braku zaproszenia na zgrupowanie dla Mazurczaka, który nie tylko jest liderem zespołu z czołówki PLK, co nawet jednym z kandydatów do nagrody MVP i raczej murowanym faworytem do najlepszej piątki ligi sezonu regularnego.

Igor Milicić w przedmeczowym studio powiedział jednak, że to przemyślana decyzja, Andy był już na zgrupowaniach i się nie sprawdził, ma już 29 lat i kłóci się to z myśleniem perspektywicznym o kadrze, a na dodatek reprezentację przecież bronią wyniki. Argumenty niby słuszne, ale nikt raczej nam nie wmówi, że Schenk (rok młodszy) jest teraz w lepszej formie.

Po meczu ligowym z Legią Warszawa (początek lutego) dyplomatycznie za to starał się odpowiadać na pytanie o Mazurczaka jego klubowy trener, Arkadiusz Miłoszewski:

Myślę, że każdy trener ma swoją strategię i do tej strategii nie powinniśmy się wtrącać. Andy gra rewelacyjny sezon, dzisiaj znowu blisko triple double. Ciężko mi odpowiedzieć inaczej na to pytanie – jeszcze raz, każdy trener ma prawo dobierać swoją własną strategię i jego strategia jest najważniejsza. Teraz trener nie widzi Andy’ego, może kiedyś jeszcze będzie miał szansę, jak tak będzie grał.

Mazurczak naprawdę najlepszy 

Test oka podpowiada, że każdy z czwórki Mazurczak, Schenk, Kolenda i Łączyński (Plutę celowo nie bierzemy pod uwagę, zbyt mała rola) jest kluczowy dla wyników swojego zespołu. Żeby znaleźć tego rzeczywiście najważniejszego zdecydowaliśmy się sprawdzić jak zespół radzi sobie z danym graczem na parkiecie i bez niego, jaki % akcji zespołu on kończy i jak wygląda jego współczynnik asyst do strat, który w przypadku rozgrywających jest dość istotnym parametrem.

Po spojrzeniu na statystyki zespołowe on/off court (na parkiecie/poza parkietem) okazuje się, że w jednym przypadku drużyna gra zdecydowanie lepiej bez tego zawodnika, niż z nim. Chodzi o Łukasza Kolendę, którego Śląsk jest lepszy od rywali o 1,3 punktu na 100 posiadań, kiedy jest on na parkiecie i aż o 19,8 punktu na 100 posiadań, kiedy Kolenda siedzi na ławce.

W przypadku trzech pozostałych drużyny wybranych przez nas graczy, lepiej wyglądają z nimi na parkiecie. King Szczecin z Andym Mazurczakiem, a bez Andy’ego to spadek efektywność (NetRTG, różnica między ofensywnym a defensywnym ratingiem) o 12,3 punktu na 100 posiadań. Więcej, King bez Mazurczaka jest gorszy od rywali (o 3,7 punktu na 100 posiadań). Anwil Włocławek z Kamilem Łączyńskim, a bez Kamila to spadek o 6,9 punktu na 100 posiadań – Anwil też bez „Łączki” jest na minusie. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk z Jakubem Schenkiem, a bez Jakuba to spadek o 5,9 punktu na 100 posiadań.   

Pierwszą kategorię wygrywa więc Mazurczak, którego obecność na parkiecie w przypadku Kinga jest wręcz niezbędna dla pozytywnych wyników tej drużyny. To wszystko Andy osiąga przy niewielkim procencie kończonych akcji jak na lidera zespołu – 16,9% akcji drużyny, kiedy on jest na parkiecie, kończonych jest przez niego rzutem lub stratą.

Na podobnym poziomie (co pokazuje, że obaj najpierw myślą o kolegach), jest Łączyński, który kończy tylko 16,2% akcji drużyny, kiedy on jest na parkiecie. Zdecydowanie poważniejszymi opcjami w ataku są za to Schenk i Kolenda, którzy w tej rubryce mają odpowiednio 23,1% i 24,9%.

USG% (usage, z ang. wykorzystanie) pokazuje nam, jak bardzo dany gracz dominuje atak swojej drużyny (największy wynik w lidze to 32% Jamesa Florence’a – w sumie, do zgadnięcia). W przypadku rozgrywającego kończenie akcji nie jest jednak tak ważne, jak poszanowanie piłki, a to pokaże nam stosunek asyst do strat.

Tutaj wręcz genialnie wygląda Mazurczak, który notuje 4 razy więcej asyst niż strat (ast/str to 4,3). Drugi pod tym względem w „badanej grupie” jest Łączyński, u którego ten wskaźnik wynosi 2,8. Schenk i zwłaszcza Kolenda mają za to problemy ze stratami – w przypadku Jakuba stosunek asyst do strat do 2,0, a Łukasza 1,2. Można więc powiedzieć, że Kolenda notuje tyle samo strat co asyst, co niekoniecznie dobrze świadczy o jego kreowaniu gry.

Wyniki analizy chyba nie zaskakują i pokrywają się ze zwykłą obserwacją – Andy Mazurczak jest w tym sezonie w najlepszej formie jeśli chodzi o polskich rozgrywających. Trener Igor Milicić wybrał pracę z Jakubem Schenkiem i można to zrozumieć, bo Schenk zna już system, kolegów, trenera, a na dodatek jest graczem wokalnym (podpowiadaczem, motywatorem, atmosfericiem).

Ciężko jednak zrozumieć to, że Milicić nie chciał choćby sprawdzić tej świetnej formy Mazurczaka podczas zgrupowania. Andy podczas rozgrywanych w Polsce mistrzostw Europy w 2025 roku będzie wciąż w swoim prime – 32 lata. Słusznie jednak trener reprezentacji zauważył – bronią go wyniki i choć ciężko jest nam, kibicom kadry, przełknąć brak Mazurczaka, tak nie mamy powodów, by Miliciciowi nie ufać. 

Grzegorz Szybieniecki, Jacek Mazurek

POLECANE

23 września 2023 roku rozpocznie się sezon koszykarskiej Pekao S.A. I ligi. Prezentujemy pierwszą część przewodnika po zapleczu ekstraklasy.

tagi

– Gdy coś nie wychodzi raz, drugi, trzeci, to nie spuszczam głowy, nie poddaję się, realizuję swoje cele, aby niektórym trochę miny zrzedły, gdy okaże się, że gość z wężem na głowie jednak daje radę – przyznaje Mateusz Szczypiński, koszykarz Domelo Sokoła Łańcut. O koszykarskiej dojrzałości, wizerunku oraz hejcie rozmawia z nim Pamela Wrona.
8 / 11 / 2023 16:24
23 września 2023 roku rozpocznie się sezon koszykarskiej Pekao S.A. I ligi. Prezentujemy pierwszą część przewodnika po zapleczu ekstraklasy.
(…) Zresztą sama słyszysz, że w tym momencie się rozklejam i trudno jest mi na ten temat rozmawiać. Nadal jest to dla mnie ciężkie – mówi z trudem Robert Skibniewski, który otworzył się na temat nowotworu, chcąc uświadomić, jak ważne są rutynowe badania.