W spotkaniu przeciwko Austrii jako rozgrywający wystąpili Jakub Schenk (5 punktów i 10 asyst) i Andrzej Pluta (3 punkty, 2 asysty i 4 straty). Nie był to niesamowity mecz tej pary, zwłaszcza Pluta będzie chciał dość szybko zapomnieć o nim, bo oprócz 4 strat fatalnie wyglądała także jego statystyka +/-. W niespełna 9 minut kadra z nim na parkiecie była -13.
Schenk i Pluta należą do czołówki polskich rozgrywających, ale raczej żadnego z nich nie ustawimy na pierwszym miejscu w tym rankingu. Na tym zgrupowaniu zabrakło Łukasza Kolendy, którego możemy też jako rozgrywającego rozpatrywać, a dodatkowo nie można zapominać o Kamilu Łączyńskim i Andym Mazurczaku, którzy rozgrywają bardzo udane sezony, ale są celowo przez Igora Milicicia pomijani przy okazji powołań.
Niezrozumiała wydaje się być zwłaszcza decyzja o braku zaproszenia na zgrupowanie dla Mazurczaka, który nie tylko jest liderem zespołu z czołówki PLK, co nawet jednym z kandydatów do nagrody MVP i raczej murowanym faworytem do najlepszej piątki ligi sezonu regularnego.
Igor Milicić w przedmeczowym studio powiedział jednak, że to przemyślana decyzja, Andy był już na zgrupowaniach i się nie sprawdził, ma już 29 lat i kłóci się to z myśleniem perspektywicznym o kadrze, a na dodatek reprezentację przecież bronią wyniki. Argumenty niby słuszne, ale nikt raczej nam nie wmówi, że Schenk (rok młodszy) jest teraz w lepszej formie.
Po meczu ligowym z Legią Warszawa (początek lutego) dyplomatycznie za to starał się odpowiadać na pytanie o Mazurczaka jego klubowy trener, Arkadiusz Miłoszewski:
Myślę, że każdy trener ma swoją strategię i do tej strategii nie powinniśmy się wtrącać. Andy gra rewelacyjny sezon, dzisiaj znowu blisko triple double. Ciężko mi odpowiedzieć inaczej na to pytanie – jeszcze raz, każdy trener ma prawo dobierać swoją własną strategię i jego strategia jest najważniejsza. Teraz trener nie widzi Andy’ego, może kiedyś jeszcze będzie miał szansę, jak tak będzie grał.
Mazurczak naprawdę najlepszy
Test oka podpowiada, że każdy z czwórki Mazurczak, Schenk, Kolenda i Łączyński (Plutę celowo nie bierzemy pod uwagę, zbyt mała rola) jest kluczowy dla wyników swojego zespołu. Żeby znaleźć tego rzeczywiście najważniejszego zdecydowaliśmy się sprawdzić jak zespół radzi sobie z danym graczem na parkiecie i bez niego, jaki % akcji zespołu on kończy i jak wygląda jego współczynnik asyst do strat, który w przypadku rozgrywających jest dość istotnym parametrem.
Po spojrzeniu na statystyki zespołowe on/off court (na parkiecie/poza parkietem) okazuje się, że w jednym przypadku drużyna gra zdecydowanie lepiej bez tego zawodnika, niż z nim. Chodzi o Łukasza Kolendę, którego Śląsk jest lepszy od rywali o 1,3 punktu na 100 posiadań, kiedy jest on na parkiecie i aż o 19,8 punktu na 100 posiadań, kiedy Kolenda siedzi na ławce.
W przypadku trzech pozostałych drużyny wybranych przez nas graczy, lepiej wyglądają z nimi na parkiecie. King Szczecin z Andym Mazurczakiem, a bez Andy’ego to spadek efektywność (NetRTG, różnica między ofensywnym a defensywnym ratingiem) o 12,3 punktu na 100 posiadań. Więcej, King bez Mazurczaka jest gorszy od rywali (o 3,7 punktu na 100 posiadań). Anwil Włocławek z Kamilem Łączyńskim, a bez Kamila to spadek o 6,9 punktu na 100 posiadań – Anwil też bez „Łączki” jest na minusie. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk z Jakubem Schenkiem, a bez Jakuba to spadek o 5,9 punktu na 100 posiadań.
Pierwszą kategorię wygrywa więc Mazurczak, którego obecność na parkiecie w przypadku Kinga jest wręcz niezbędna dla pozytywnych wyników tej drużyny. To wszystko Andy osiąga przy niewielkim procencie kończonych akcji jak na lidera zespołu – 16,9% akcji drużyny, kiedy on jest na parkiecie, kończonych jest przez niego rzutem lub stratą.
Na podobnym poziomie (co pokazuje, że obaj najpierw myślą o kolegach), jest Łączyński, który kończy tylko 16,2% akcji drużyny, kiedy on jest na parkiecie. Zdecydowanie poważniejszymi opcjami w ataku są za to Schenk i Kolenda, którzy w tej rubryce mają odpowiednio 23,1% i 24,9%.
USG% (usage, z ang. wykorzystanie) pokazuje nam, jak bardzo dany gracz dominuje atak swojej drużyny (największy wynik w lidze to 32% Jamesa Florence’a – w sumie, do zgadnięcia). W przypadku rozgrywającego kończenie akcji nie jest jednak tak ważne, jak poszanowanie piłki, a to pokaże nam stosunek asyst do strat.
Tutaj wręcz genialnie wygląda Mazurczak, który notuje 4 razy więcej asyst niż strat (ast/str to 4,3). Drugi pod tym względem w „badanej grupie” jest Łączyński, u którego ten wskaźnik wynosi 2,8. Schenk i zwłaszcza Kolenda mają za to problemy ze stratami – w przypadku Jakuba stosunek asyst do strat do 2,0, a Łukasza 1,2. Można więc powiedzieć, że Kolenda notuje tyle samo strat co asyst, co niekoniecznie dobrze świadczy o jego kreowaniu gry.
Wyniki analizy chyba nie zaskakują i pokrywają się ze zwykłą obserwacją – Andy Mazurczak jest w tym sezonie w najlepszej formie jeśli chodzi o polskich rozgrywających. Trener Igor Milicić wybrał pracę z Jakubem Schenkiem i można to zrozumieć, bo Schenk zna już system, kolegów, trenera, a na dodatek jest graczem wokalnym (podpowiadaczem, motywatorem, atmosfericiem).
Ciężko jednak zrozumieć to, że Milicić nie chciał choćby sprawdzić tej świetnej formy Mazurczaka podczas zgrupowania. Andy podczas rozgrywanych w Polsce mistrzostw Europy w 2025 roku będzie wciąż w swoim prime – 32 lata. Słusznie jednak trener reprezentacji zauważył – bronią go wyniki i choć ciężko jest nam, kibicom kadry, przełknąć brak Mazurczaka, tak nie mamy powodów, by Miliciciowi nie ufać.
Grzegorz Szybieniecki, Jacek Mazurek