
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Wojciech Malinowski (Polskikosz.pl): Waszych pięć zwycięstw z rzędu w lidze ACB robi wrażenie, ale blednie to jednak przy osiągnięciu Realu – 13 kolejnych zwycięstwach. Jak Unicaja Malaga musi zagrać w niedzielę (godz. 18.30, Sportklub – red.), by sprawić w Madrycie niespodziankę?
Adam Waczyński (Unicaja Malaga): Przede wszystkim nie możemy bać się wygrać. Trzeba przyjechać z nastawieniem na zwycięstwo, gdyż inaczej Real może przeciwnika zmieść z powierzchni ziemi. Mamy co prawda swoje problemy, w szczególności na pozycji rozgrywającego, ale kto wie – może Real nas zlekceważy i także to zadziała na naszą korzyść. Na pewno wyjdziemy na parkiet z dobrym nastawieniem i postaramy się przerwać ich serię. Każde kolejne zwycięstwo Realu przybliża ich jednocześnie do porażki, nie da się ciągle wygrywać.
Trenerem madryckiego zespołu i to aż od 2011 roku jest Pablo Laso. Jak się gra przeciwko drużynie, w której szkoleniowiec pracuje tak długo?
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Nie dość, że szkoleniowiec jest tam tak długo, to dodatkowo bardzo mało zmienia się ich skład. 1-2 graczy to maksimum zmian w sezonie i wszyscy tam znają się znakomicie. Widać to choćby po ich zagrywkach, które niby są proste, ale jednak każda z nich ma 10-15 opcji do wykorzystania i to daje im dużą przewagę.
Zawsze z nimi gra się bardzo ciężko. Nawet akcje, które pozornie wydają się proste do zatrzymania, to wykonują na tyle dobrze, że jest to praktycznie niemożliwe. Przykładem są na przykład zasłony dla Jaycee’ego Carrolla, po których pozostaje mu tylko złożyć się do rzutu i trafić.
Jednak nie tylko egzekucja jest ich mocną stroną. To także szukanie i wykorzystywanie swoich przewag. Choćby Gabriel Deck, który gra na „4”, a czasami nawet na „3”, bardzo często szuka możliwości do gry pod koszem. Na to na pewno trzeba bardzo uważać. Z kolei na pozycji rozgrywającego po odejściu Campazzo odrodził się Sergio Llull.
Skoro wspomniałeś o Argentyńczyku, który podpisał niedawno kontrakt z Denver Nuggets. Jak bardzo zmieniła się gra Realu po jego odejściu?
Był to niewątpliwie wielki zawodnik i wiele osób mogło myśleć, że po tym transferze to już nie będzie ten sam Real. Tymczasem także bez niego oni praktycznie każdy mecz wygrali.
Nie jest zatem tak, że grają gorzej. Włączyli się po prostu inni zawodnicy. Wszyscy z nich są doskonale przygotowani, także psychologicznie, do każdego kolejnego spotkania. Widać to po tym, gdy jeden z graczy nie pojawia się na parkiecie, a w następnym meczu zdobywa kilkanaście punktów i jest kluczowym zawodnikiem Realu. Ten element trener Pablo Laso rzeczywiście dopracował do perfekcji.
Ostatnio rozmawialiśmy przed startem sezonu, a rozgrywki ACB zaczęliście słabo – od bilansu 1-3. Co jest powodem tego, że w ostatnich tygodniach wskoczyliście na znacznie wyższy poziom, także w rozgrywkach pucharowych?
Myślę, że doszliśmy do lepszej formy jako zespół, staliśmy się też mocniejszym kolektywem. Lepiej poznaliśmy to, czego oczekuje od nas trener i potrafimy to dokładnie zrealizować na parkiecie. Każdy z osobna ma też dobrze sprecyzowaną rolę w zespole, a jasny podział zadań ułatwia potem grę.
Jaka zatem jest rola Adama Waczyńskiego? W ostatnich tygodniach zanotowałeś serię udanych występów, sporo minut i punktów, także w decydujących momentach spotkań.
Ja staram się przede wszystkim grać dla drużyny i robić to, czego ode mnie wymaga zespół w poszczególnych meczach. Może to być stanie w rogu, czekanie i egzekwowanie rzutów 3-punktowych. Jednak ostatnio, gdy mieliśmy trochę problemów z kontuzjami, to grałem więcej z piłką i kreowałem kolegów. Dobrze się z tym czułem, gdyż można powiedzieć, że to dla mnie trochę był powrót do przeszłości.
Najważniejsze jest jednak to, że wygrywamy. Mam 31 lat i to właśnie zwycięstwa są dla mnie najważniejsze, indywidualne statystyki zupełnie mnie nie interesują. Cieszę się, że po ciężkim początku podnieśliśmy się jako zespół.
Po raz drugi z rzędu nie znalazłeś się za to w reprezentacji Polski. Czy ciężko się ogląda spotkania kadry w telewizji, gdy jeszcze niedawno z tymi samymi zawodnikami grałeś w jednym zespole?
Jest to niewątpliwie trudne. Oglądałem, kibicowałem, a już jakiś czas temu przyjąłem wiadomości, że mnie tam nie będzie.
Czego twoim zdaniem zabrakło do wygranej z Izraelem?
Nie chcę oceniać gry kolegów, ale wiem, że dali z siebie wszystko, żeby ten mecz wygrać.
Twoim kolegą w zespole klubowym jest rozgrywający reprezentacji Izraela Gal Mekel. Twoja sytuacja w reprezentacji na pewno przewijała się w waszych rozmowach. Jak on skomentował to, że ponownie nie znalazłeś się w kadrze Polski?
(śmiech) No, cóż. Cieszył się z tego, gdyż uważał to za osłabienie naszej reprezentacji. Jako koledze z drużyny życzyłem mu zdrowia i powodzenia. Często rozmawiamy, Gal ma przecież również polski paszport, zatem ten temat się przewija w naszych rozmowach. To zresztą bardzo fajny zawodnik i człowiek.
Przez moment słyszeliśmy w naszej redakcji plotkę, że w Hiszpanii miało dojść do spotkania pojednawczego z udziałem twoim i prezesa Radosława Piesiewicza. Czy rzeczywiście coś było na rzeczy i nie wypaliło, czy jednak w ogóle nie było takich planów?
Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Prezes Piesiewicz w niedawnej rozmowie z portalem Interia powiedział, że trener Mike Taylor próbował się z tobą skontaktować, ale nie było z twojej strony odzewu. Jak wyglądał ten kontakt, skoro na przykład ja dodzwoniłem się do ciebie bez problemu?
Trener Taylor się nie dodzwonił, gdyż nawet nie spróbował. Wysłał co prawda kilka wiadomości, ale ciężko mi było na nie odpowiedzieć. W mediach mówi na mnie złe rzeczy, że źle wpływam na zespół. Ciężko się tego słucha.
Z kolei w wysłanych wiadomościach cały czas pcha mnie do tego, bym naprawił sytuację, przeprosił i zadzwonił do prezesa. Ciężko jest mi na jego sms-y odpisywać, kiedy nie próbuje się wyjaśnić sprawy i dalej jest się poniżanym.
Wkrótce minie rok od czasu rozpoczęcia konfliktu na linii PzKosz — Adam Waczyński. Od czego w ogóle cała ta sytuacja się zaczęła? Był jakiś jeden moment, w którym to wszystko się popsuło?
Nie chciałbym do tego wracać, gdyż obiecałem sobie, że nie będę zaogniał sytuacji. To tylko szkodzi całemu środowisku koszykarskiemu, zawodnikom, kibicom. Wszystko opisałem w lutym w oświadczeniu.
Prezes ma swój sposób postępowania – mówi w mediach o różnych rzeczach, z którymi ja się nie zgadzam, bo są nieprawdziwe. Ja chcę to z kolei zostawić za sobą. Wiem doskonale, co się wtedy wydarzyło, mam na to dowody, sms-y.
Kibice w komentarzach często się pytają, czy nie jesteś rozczarowany brakiem wsparcia innych graczy reprezentacji, której przecież byłeś kapitanem?
Każdy ma swoje sumienie i robi tak, jak uważa. Zawsze walczyłem o zespół i zawsze będę tak robił, czy to jest Polska, Unicaja, czy jeszcze
jakaś inna drużyna.
Bardzo mocno w mediach wypowiadają się za to byli kadrowicze, na czele z Marcinem Gortatem. Jak odbierasz ich wypowiedzi? Nie masz wrażenia, że może one jeszcze bardziej niepotrzebnie komplikują całą sytuację? Że ktoś być może chce coś ugrać na tej sytuacji i na twojej osobie?
Każdy będzie odbierał tę sytuację na swój sposób. Nie uważam, żeby ktoś chciał coś na tym ugrać. To była dla mnie trudna sytuacja. Najbliższe mi osoby wiedzą, jak bardzo i mnie w tej sytuacji wspierają, za co jestem im wdzięczny. Wiedzą również, że walka o drużynę zawsze była moim priorytetem i rozumieją dlaczego nie chcę łamać zasad i swoich wartości.
Co w tym momencie musiałoby się wydarzyć, by Adam Waczyński zagrał w reprezentacji? Czy jest jakieś pole manewru do rozwiązania tej sytuacji, która nikomu nie służy? Oczekujesz przeprosin od prezesa Piesiewicza, trenera Taylora?
Jestem otwarty, ale póki co od stycznia nic się w tej sprawie nie zmieniło. Wręcz przeciwnie, w mediach społecznościowych kadry bardziej jestem wymazywany niż motywowany do powrotu.
Co miałoby być rozwiązaniem tej sytuacji?
Ja nie chcę nic sugerować. Każdy z nas ma swoje sumienie, każdy ma swoją dumę i nie będę sugerował w wywiadzie innym osobom, co powinny zrobić.
Rozmawiał Wojciech Malinowski, @stingerpicks
[/ihc-hide-content]