
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Radosław Spiak: Po pięciu latach gry w Maladze przeniosłeś się do Saragossy po tym, jak Unicaja zrezygnowała z ostatniego roku twojego kontraktu. Liczyłeś, że zostaniesz w klubie z Andaluzji?
Adam Waczyński: Właściwie było mi to nawet powiedziane, że zostanę. Mój agent przyjechał do Malagi, do klubu i usłyszał, że zostaję, że jest dla mnie miejsce. Żyłem więc z myślą, że kolejny sezon zagram w Maladze. To było tydzień przed decyzją o rezygnacji ze mnie.
Po czym dosłownie 10 minut przed publikacją w mediach społecznościowych zadzwonił do mnie były dyrektor sportowy i stwierdził, że jednak się rozstajemy. Że zapłacą odstępne i że nie będę kontynuował gry w klubie. Nie miałem okazji negocjować, porozmawiać. Postawili mnie przed faktem dokonanym, mimo że tydzień wcześniej mówili, że zostaję.
Jaka była twoja pierwsza reakcja?
Bardzo długo byłem w szoku. Psychicznie to był ciężki okres dla mnie, bo doszła do tego kadra. Zajęło mi trochę czasu, zanim się ogarnąłem. Wróciliśmy do Hiszpanii. Przez sześć tygodni trenowałem indywidualnie z trenerem przygotowania fizycznego z Malagi, z którym bardzo dobrze żyję. Czuję, że to było bardzo potrzebne mojemu ciału – żeby zadbać o siebie i być pod okiem fachowca.
Bardziej byłeś zaskoczony tym, że Unicaja z ciebie zrezygnowała, czy sposobem, w jaki się o tym dowiedziałeś?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!